Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2012, 10:14   #107
Irmfryd
 
Irmfryd's Avatar
 
Reputacja: 1 Irmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie cośIrmfryd ma w sobie coś
Malcolm wrócił do hotelu Regent. Pilotem włączył telewizor, wyszukał kanał CNN, po czym maksymalnie ściszył dźwięk. Usiadł na fotelu, rozsznurował buty, po czym zzuł je z nóg. Był zmęczony. Patrzył na poruszające się nieme usta czarnoskórej prezenterki, jej szeroki uśmiech i białe zęby. Mimika jej twarzy zupełnie nie pasowała do pojawiających się po komunikacie obrazów. Najwidoczniej była komentarzem do wcześniejszej informacji. Brak dźwięku w zupełnie innym świetle prezentuje wydarzenia. Przesuwające się obrazy powodują pojawianie się myśli, wspomnień, obrazów z przeszłości. Powieki stawały się coraz cięższe. Kilkakrotnie Ekstraktor potrząsał opadająca głową. Z czasem przestał walczyć z opadającymi powiekami.

Przebudził się w środku nocy. Czarnoskórą prezenterkę zastąpił biały mężczyzna. Poruszające się usta wspólnie z oszczędną gestykulacją dłoni coś omawiały. Następnym obrazem był wykres przedstawiający łamaną linię pnącą się w górę zaczynając od początku oznaczonego jako 1997 rok. Malcolm przetarł oczy. Spojrzał na zegarek. 2.47. Skostniałe od niewygodnej pozycji nogi wymagały najpierw roztarcia a potem delikatnego rozchodzenia. Na ekranie ten sam prezenter omawiał kolejne wydarzenia. Malcolm już chciał podnieść się z fotela gdy na ekranie pojawiły się zdjęcia Putina. Premier wysiadał z limuzyny, delikatnie uniósł rękę do kogoś stojącego prawdopodobnie za kamerą. Gdyby uniósł dłoń wyżej można by to było porównać do nazistowskiego pozdrowienia. Mark wszedł energicznie po stopniach do jakiegoś zwykłego, nieciekawego budynku o jasno zielonej elewacji. Chwilę potem na ekranie znowu pojawił się prezenter. Malcolm sięgnął po pilota. Wciskał przycisk podgłaszania, niestety prezenter cały czas był niemy.

Malcolm przetarł dłońmi oczy, szeroko ziewnął a potem rozcapierzył ręce przeciągając się. Spojrzał na ekran telewizora. Obrazy pochodzące z azjatyckiego kraju. Najprawdopodobniej reportaż. Ekstraktor spojrzał na zegarek 2.47. Potarł dłońmi po ścierpniętych nogach po czym wstał ze skórzanego fotela. Nadepnął na leżący nieopodal but. Nie podnosząc go, nogą przesuwał buty w jedno miejsce pod ścianę. Potem udał się do łazienki. Prysznic sprawił, ze Malcolm pozbył się resztek senności. Być może nie był wypoczęty ale nie chciało mu się spać. Owinięty w hotelowy szlafrok usiadł na kanapie. Otworzył tablet. Sprawdził pocztę. Kilka wiadomości, żadnej od teamu. Potwierdzenie zakupu. Wiadomość od Laury. Tą otworzył. Krótka. Bardzo krótka. Tylko 5 słów. „Gdzie ty się kurwa podziewasz?”

Nie musi być wulgarna pomyślał Whitman wybierając numer. Dźwięki w telefonie zmieniały się kilkakrotnie. Malcolm poznał, że jest już po drugiej stronie oceanu. Odebrała w momencie, kiedy Whitman chciał już zrezygnować.

- Hej – odezwał się Malcolm.
- Hej – odpowiedział kobiecy głos w słuchawce.
- Co u Ciebie?
- Ok.
- Wiesz, musiałem wyjechać na kilka dni …
- Yhmmm …
- Wiesz, interesy …
- Coś jeszcze? – obojętnym tonem zapytała Laura.
- Nie, chyba nie … wracam za kilka dni …
- To zadzwoń jak wrócisz, zresztą nie … ty i tak nie zadzwonisz.
- Przecież dzwonię.
- Jasne.
- Nie złość się na mnie.
- Skąd ten pomysł, że się złoszczę. Malcolm schlebiasz sobie.
- Nie chcę się kłócić … odezwę się po powrocie. Pa!
- A gdzie Ty w ogóle jesteś? – szybko zapytała kobieta.
- Teraz? W Berlinie.
- Ok. Pa … i uważaj na siebie.

Rozłączyła się. Malcolm siedział przez kilka minut z dziwną miną. Wiedział, że teraz to już na pewno nie zaśnie.

Zastanawiał się co robić następnego dnia. Postanowił zaczekać na ekspertyzę w Berlinie. Specjalista powinien wyrobić się w ciągu 1-2 dni. Zapewne za taką stawkę zrobiłby to i szybciej ale Whitmanowi zależało na dokładności a nie na czasie. Miał więc jeszcze przed sobą dwa dni pobytu. Przeglądał w Internecie berlińskie muzea. Następnego dnia postanowił odwiedzić trzy. DALÍ - Die Ausstellung gdzie wystawione są głównie rysunki, ilustracje do książek i dokumentów, szkice, grafiki i rzeźby. Można tam również, jak przeczytał na stronie muzeum, obejrzeć pokazy dawnych technik graficznych oraz obejrzeć filmy i reportaże o słynnym surrealiście. Znajduje się tam ponad 400 eksponatów, głównie mniej znanych prac Salvadora Dali. Kolejnym miejscem, które chciał odwiedzić to Aegyptisches Museum zawierające jedną z największych na świecie kolekcji starożytnej kultury egipskiej - posągi, w tym popiersie królowej Nefretete, miniatury budowli, przedmioty użytku codziennego. Założone za czasów Fryderyka Wilhelma III, w 1828 r. A na koniec chciał zajrzeć do Neue Nationalgalerie. Galerii w swych podziemiach prezentującej stałą wystawę poświęconą malarstwu i rzeźbie XIX i XX wieku. Znajdują się tam dzieła takich twórców jak m.in Picasso, Ernst, Dali, Miró, Heckel, Schmidt-Rottluff. Dla wielu, jak przeczytał Malcolm, Neue Nationalgalerie jest mekką sztuki współczesnej. Parter muzeum jest miejscem, w którym odbywają się wernisaże, happening i wystawy tymczasowe. Muzeum otwarto w 1968 r. a budynek jest dziełem architekta Mies van der Rohe. Muzeum posiada prawie 5000 metrów kwadratowych powierzchni ekspozycyjnej plus 800 metrów powierzchni ściennej.

Malcolm poczuł głód. Po raz kolejny spojrzał na zegarek. 4.23. O tej porze na pewno nie podadzą śniadania. Postanowił wyjść na miasto. Nie przebierając zbytnio w garderobie, założył dżinsy i koszulę. Z wieszaka ściągnął skórzaną kurtkę. Wzuł i zasznurował buty. Przełożył portfel z dokumentami, zabrał telefon i wyszedł z pokoju. Wsiadł do taksówki.

- Wohin...? - uśmiechnięty taksówkarz odwrócił się tak gwałtownie, aż jego opadające na brudnawą szyję obciachowe kosmyki włosów, wkomponowane we fryzurę prosto z lat osiemdziesiątych, majtnęły tuż przed nosem Malcolma.

- McDonald restaurant – niepewnym głosem odpowiedział Whitman. Całą drogę wpatrywał się w potylicę taksówkarza i co jakiś czas odbijające się we wstecznym lusterku oczy mężczyzny. Z pewną ulgą opuścił kremowego mercedesa. Swe kroki skierował wprost do pustego baru.

- Ćwierćfunciak z serem i kawa – odezwał się do pryszczatego młodzieńca w czapeczce z logiem McDonalda.

- Wie bitte?
Malcolm machnął zrezygnowany ręką wskazując zestaw na ulotce. Młodzian uśmiechnął się kiwając głową.

Ekstraktor pił kawę ze wzrokiem utkwionym w witrynie baru. Było pusto. Od czasu do czasu przejechał samochód. Zdał sobie sprawę, że nawet nie wie gdzie jest. Gdyby miał iść pieszo, nie wiedziałby, w którą stronę się udać, chociaż taksówką jechał najwyżej 5 min.
Opuścił bar, 200 metrów dalej natrafił na postój taksówek. Stała tylko jedna jasnokremowa znajoma bryła pojazdu. Niepewnie sięgnął ręką do klamki. Usiadł na tylnym siedzeniu.

- Wohin...? – starszy mężczyzna odwrócił się lekko. Ruch szyją sprawiał mu najwyraźniej ból, bo na pooranej zmarszczkami twarzy pojawił się grymas.

- Pokaż mi miasto – pewnym siebie głosem odpowiedział Malcolm.
 
Irmfryd jest offline