- Złodziejaszki! Piwo ukradli! Chłopy, łapać ich!
Te słowa pobudziły Ryana do działania. Wyraźnie podchmielony wszedł na ławę, przy której siedział, nie zważając przy tym na protesty towarzyszy, wyjął rapier i uniósł go do góry.
- Towarzysze! - Przemawiał głośno i wyraźnie. Wypite wcześniej piwo wyraźnie dodało mu pewności siebie - Podobnie jak wy przybyłem do karczmy po ciężkim dniu! I nie pozwolę, żeby jakiś złodziej ograbił mnie z możliwości delektowania się smakiem piwa dzisiejszego wieczoru! Za mną przyjaciele! Nie dajmy odebrać sobie tego co dzisiaj się nam prawnie należy!
Rapierem wykonał gest, jakby rozkazywał reszcie napad i zeskoczył z ławy uderzając przy tym kolanem w stół obok.
- Cholera... - Rzucił do siebie, próbując zignorować ból.
Po chwili zataczając się lekko zniknął w drzwiach karczmy, doganiając tych, którzy zdążyli już wybiec.
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga." |