Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-02-2012, 22:41   #61
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Zaskoczona Robin spojrzała w stronę wychodzącego za rogu tawerny Roberta. Jednak nim cokolwiek zdążyła zrobić poczuła klepnięcie w ramię i okrzyk "Chodu młoda". Nie tracąc więc czasu ruszyła biegiem za uciekającymi chłopakami, zwłaszcza, że z tyłu wyraźnie słychać było iż ruszył za nimi pościg.
Robin zagryzła zęby i przyspieszyła słysząc w uszach świst powietrza. Pędziła co sił w nogach pilnując by nie zgubić uciekających przed nią wyrostków.


W myślach układając sobie równocześnie wyjaśnienia. Gdyby ją złapano postanowiła iść w zaparte, że zaczęła gonić chłopaków na okrzyk "Złodzieje!" A że była pierwsza od innych, ot takie jej szczęście i młode nogi.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline  
Stary 02-03-2012, 09:16   #62
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Rosalinda zawiesiła spojrzenie na mężczyźnie.

- Każdy ma swoje tajemnice, panie. I czyny, które nie napełniają go dumą. – powiedziała miękko – Ale nie jestem tu, aby was oceniać ani sądzić. Dokonaliście swoich wyborów i to wy ponosicie – lub poniesiecie – za nie konsekwencje.
- A mali chłopcy.. potrzebują kogoś, kto pasuje do ich marzeń. I wy pasujecie.


Kobieta pochyliła się lekko w stronę mężczyzny. Przez chwile studiowała jego oblicze i sylwetkę chłodnym, badawczym spojrzeniem. Napięcie w głosie i uciekający wzrok tez nie umknęły jej uwadze.

- Co do natury waszej choroby, mój panie.. mijacie się z prawdą. – powiedziała ze smutkiem w głosie - Starość to stan organizmu, wy natomiast jesteście chorzy. Czy to niedoleczona malaria? Czy inna, egzotyczna choroba? Czy jakieś sprawy intymne, a może sami nie znacie etiologii waszych dolegliwości?
- Nie sądźcie, że powoduje mną prosta, kobieca ciekawość. Do króla niepokojące plotki doszły i martwi się on o was. Pozwólcie sobie pomóc.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 02-03-2012, 13:40   #63
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-"Co do... ?"- pomyślał szlachcic spoglądając na spaślaka w roli stróża prawa.
Robert tylko przez chwilę zastanawiał się, czy wchodzić z nim dysputy, czy też od razu trzasnąć go po gębie, w ramach odpłaty za tą obrazę honoru.
Ale szybko zapomniał o milicjancie. Robin uciekała z jakimiś chłoptysiami.
Zacisnął w irytacji zęby i rzucił się w pościg za swą małą "zgubą". Dziewuszka wszak nie wiedziała w jakie kłopoty się może wpakować.
Biegnąc wysuwał z paska z wyjątkowo cienką linkę zakończoną niedużym ciężarkiem. Idealną do łapania zbiegów.
Robert nie był jednak pewien czy zdecyduje się jej użyć. W końcu nie chciał zrobić szlachciance krzywdy. Ale wolał mieć linkę pod ręką.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 02-03-2012, 19:45   #64
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
- Złodziejaszki! Piwo ukradli! Chłopy, łapać ich!

Te słowa pobudziły Ryana do działania. Wyraźnie podchmielony wszedł na ławę, przy której siedział, nie zważając przy tym na protesty towarzyszy, wyjął rapier i uniósł go do góry.

- Towarzysze! - Przemawiał głośno i wyraźnie. Wypite wcześniej piwo wyraźnie dodało mu pewności siebie - Podobnie jak wy przybyłem do karczmy po ciężkim dniu! I nie pozwolę, żeby jakiś złodziej ograbił mnie z możliwości delektowania się smakiem piwa dzisiejszego wieczoru! Za mną przyjaciele! Nie dajmy odebrać sobie tego co dzisiaj się nam prawnie należy!

Rapierem wykonał gest, jakby rozkazywał reszcie napad i zeskoczył z ławy uderzając przy tym kolanem w stół obok.

- Cholera... - Rzucił do siebie, próbując zignorować ból.

Po chwili zataczając się lekko zniknął w drzwiach karczmy, doganiając tych, którzy zdążyli już wybiec.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline  
Stary 03-03-2012, 10:53   #65
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
-Tak, zaiste walczyłem w Iberii, pierwszy pułk Iryskich dragonów w armii generała de Monta, waszmość walczył na morzu…zupełnie jak mój brat, który pływał z viceadmirałem De Nelsem na „Królu Adamie I” -odpowiedział Piotr Anthonemu

Potem zajął się słuchaniem rozmowy towarzyszy z kapitanem Wegnerem. Szlachcic nie przypuszczał, że żołnierz buja, wiele już słyszał na temat różnych dziwów w tej krainie. Co też kapitan potwierdził w swej ostatniej wypowiedzi. Piotr już skończył swoje piwo, które zresztą bardzo mu smakowało. Zamierzał właśnie zamówić następne, kiedy usłyszał krzyk:

- Hultaje! Złodzieje! Składzik mi szabrują!

Piotr uśmiechnął się pod nosem. Nie miał zamiaru specjalnie się przejmować. Za to ten Ryan chyba za dużo wypił, mimo wszystko jego płomienne przemówienie ze stołu, mogło z pewnością poruszyć serca bywalców karczmy. Piotr spokojnie wyszedł na zewnątrz, po wybiegnięciu towarzysza, ciekaw dalszego rozwoju wypadków. W końcu w tej nędznej mieścinie lepszych rozrywek raczej nie uświadczy.
 
Piter1939 jest offline  
Stary 03-03-2012, 19:39   #66
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Dokładnie! - Poparł Ryana Anthony, po czym wstał, wdrapał się na stół i rozpoczął własną przemowę. Oczywiście, wpierw dokończył kufelek bananowego piwa. Wiadomo nie od dziś, że alkohol wzmaga zdolności przekonywania.
- Jak możecie pozwolić, by tym złodziejom na sucho uszła ich bezczelność? - Zapytał pozostałych w tawernie bywalców. - Nie wstyd wam? Wasi sąsiedzi uganiają się za wrogiem w czasie gdy wy popijacie sobie piwo! Gdy zaatakują nas kanibale też będziecie bezczynnie siedzieć? Sądziłem, że Ultima to ląd na którym króluje sprawiedliwość! Najwidoczniej się myliłem! - Właściwie to Robinson nie przekonywał, tylko po prostu się darł. A w tym miał wprawę, w końcu wiele lat służył jako oficer w piechocie morskiej. By zdobyć posłuch żołnierzy trzeba się naprawdę mocno drzeć. - Więc jak? Będziecie siedzieć tu jak tchórze czy ruszycie na wroga? - Oczywiście, było to pytanie retoryczne. Nie czekając na odpowiedź zeskoczył ze stołu i zawołał głośno:
- Do ataku! Za piwo bananowe i Ultimę! - Liczył na to, że obecni w tawernie mieszkańcy Port Hope wezmą sobie do serca jego przemowę i wybiegną za hultajami. Sam jednak nie ruszył się z miejsca, gdyż w jego głowie powstał niecny plan. Zamierzał wkraść się do składziku i podprowadzić beczkę trunku na własny użytek. Gdyby ktoś pytał, czemu zostaje odrzekłby po prostu, że nie wolno zostawić piwa bez opieki. Wszak to mógł być tylko atak pozorowany, mający na celu odwrócić ich uwagę od głównej bandy złodziei.
 
Wnerwik jest offline  
Stary 03-03-2012, 23:21   #67
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Rosalinda de Vion

- Nie wstydzę się żadnego z łajdactw, które popełniłem - starzec machnął ręką - I nie unikam żadnych konsekwencji. Moje wybory są tym co mnie ukształtowało. Lecz sam napisałem swoją historię, dlatego plwam na te, które prokurują mi bajkopisarze. Zaś co do pani pytań - toleruję obecność królewskiego szpiega, ale nie zamierzam znosić przesłuchań. Proszę zaraportować, że w uwiędłym ciele de Gotta tkwi wciąż żywy duch... - mężczyzna znów rozkasłał się - Przynajmniej tak długo, jak to ciało będzie chętne go nosić. Natomiast przypominam, że zobowiązała się pani do pracy dla mnie i zachęcam do przyjrzenia się powierzonemu zadaniu. W tym oczekuję pani pomocy.

Robert Arthur de Marsac, Ryan Shatterland, Robin de Briosse

Podochoceni alkoholem, wzburzeni bezczelną kradzieżą, a na dodatek zmotywowani przemowami Ryana i Anthony’ego, klienci tłumnie wybiegli z lokalu. Na ulicę! Za złodziejami! Porywali przy tym kufle, stołki, sztachety, a jeden z drwali wywijał nawet dwuręczną siekierą. Tymczasem na czele grupy pędzącej przez portowe alejki biegła Robin, krok w krok z nią trzech wyrostków z beczką, zaraz za nimi Robert, potem gruby milicjant, Ryan i reszta piwoszy. Szybko! Pędem! Zakosami! Umykający hultaje usiłowali zgubić i zmylić pogoń. Zakręt i kolejny, pod płotem, przez podwórze, skrzyżowanie - w lewo, nie! zmyłka i w prawo! Wtem na ich drodze stanęła elegancka para. Trach! - i pani w eleganckiej sukni wylądowała w błotnistej kałuży. Hultaje pobiegli dalej, odprowadzani piskiem kobiety i groźnymi okrzykami jej towarzysza, który dołączył do pościgu wymachując szpadą.

Wiatr świszczał w uszach, krew tętniła w żyłach, kłucie w płucach odbierało dech. Ale biegli. Wpadli na targ, pomiędzy wózki z towarami. Tu młody Pete kopnięciem wstrząsnął pełen arbuzów wózek. Pojazd ruszył po pochyłej ulicy, sypiąc wkoło arbuzami. Owoce fruwały wkoło, roztrzaskując się o ziemię i ściany domów.

Rozdzielili się - chłopcy w prawo, dziewczyna w lewo. Wtem, zaraz za zakrętem, panna de Briosse straciła równowagę i padła - twarzą prosto w arbuza. Zaraz na niej wylądował de Marsac. Zaś na Robercie milicjant. „Stać, zbóje” - wysapał stróż prawa (ziejąc wonią, dowodzącą zamiłowania do czosnkowych potraw), choć jego ciężar z pewnością uniemożliwiał im wstanie. Niepewny, łapanie którego ze ściganych jest ważniejsze, po prostu zacisnął wielkie łapska na obydwojgu, krępując ich w strasznych zapasach. Sytuacja więc prezentowała się następująco: na samym dole leżał arbuz, na nim Robin, na niej usiłujący ją złapać Robert, zaś na górze milicjant usiłujący uchwycić wszystko pod nim (może poza arbuzem).

Tymczasem chłopcy z beczką popędzili inną uliczką - w krok za nimi biegł Shatterland. Kilka kroków, chwila wysiłku i mężczyzna capnął jednego z gagatków za koszulę, zachwiewając ich równowagę. Po czym cała grupa malowniczo wywaliła się w błoto. „Auu” - krzyknął ktoś. „Lać go!” - odkrzyknął drugi. Wtedy jeden z wyrostków rzucił piaskiem w twarz Ryana, drugi kopnął go w kolano, trzeci zaś pełznął do toczącej się ulicą beczki.

Pozostali uczestnicy pościgu prawdopodobnie zdążyli się już pogubić w pijanym widzie, stracić siły, ochotę, potknąć o arbuzy. Ci, którzy jeszcze trzymali się na nogach, biegali bezładnie w labiryncie uliczek, nie wiedząc, którędy umknęli złodzieje.

Anthony Robinson, Piter de Banx

Tawetna szybko opustoszała. Tym samym pan de Banx, nie mając towarzystwa, wyszedł na ulicę szukając może innej rozrywki. Pogoń popędziła hen daleko i nadążenie za nią wymagałoby dużego wysiłku. Przez dłuższą chwilę oficer przyglądał się czerwonemu zachodowi słońca na portowych dachach. Po czym jego wzrok przykuło nowe dziwo tego świata - po ścianie domu pełzła jaszczurka - nie dłuższa niż męskie przedramię. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby gad nie miał co najmniej dziesięciu par nóg. Zwierzę, które kojarzyć się mogło bardziej ze stonogą niż z jaszczurką, spokojnie popełzło po ścianie i schowało w jakiejś dziurze. Piter usłyszał ćwierkanie nad głową i wzniósł wzrok, by zobaczyć wróbla. Lecz tutejszy wróbel również prezentował się nadzwyczajnie - w dziobie miał najprawdziwsze zęby. Przyroda Ultimy zadziwiała.


Anthony, sprytnie przyczyniwszy się do opuszczenia karczmy, zabrał się za realizację niecnych zamiarów. Nie niepokojony zakradł się do składziku, gdzie wśród beczek wszelkiego rodzaju znalazł odpowiednią. Nie za dużą, nie za małą, ozdobioną symbolem bananów. Zadowolony ze zdobyczy wyszedł na zewnątrz i tu natknął się - na Pitera de Banx.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 04-03-2012 o 01:01.
JanPolak jest offline  
Stary 04-03-2012, 10:17   #68
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Dziwny jest ta kraina-pomyślał de Banx. Osadnicy musieli być bardzo odważnymi i zaradnymi ludźmi skoro na co dzień stawiali czoła nieznanemu. Jakaż odmiana po tchórzliwych, leniwych i często zapijaczonych chłopach z Iris. Z drugiej strony już niedługo to jemu przyjdzie stawiać czoła nieznanemu. To nie będzie taki łatwy kawałek chleba jak początkowo myślał Piotr. Tymczasem szlachcic dojrzał swego towarzysza…wraz z beczką bananowego piwa, tak wiec nie tylko jemu ten trunek tak zasmakował. Piotr nie pochwalał bynajmniej kradzieży, gdyby był to ktoś inny zapewne by go powstrzymał. Tymczasem jednak uśmiechnął się pod nosem i rzekł:

-Radze waszmości szybko dotoczyć beczkę do naszej siedziby. Miejmy nadzieje, że mamy jakaś piwniczkę, gdzie moglibyśmy trzymać takie trunki. Ja tymczasem zamierzam się jeszcze przejść. Do zobaczenia.

Piotr zdjął kapelusz, skłonił się leciutko po czym odszedł w swoją stronę. Gdyby go złapali wraz z nim to była by dla de Banxa straszna hańba. Miał jednak nadzieje, że Anthonemu się uda, jeśli tak to chyba nie zatrzyma całej beczki tylko dla siebie?
 
Piter1939 jest offline  
Stary 04-03-2012, 11:47   #69
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Robin pędziła jak "wiatr" ile tylko jej sił w nogach starczyło. Nie na darmo dziewczyna w domu ścigała się ze swym przyjacielem. Teraz te wszystkie godziny spędzone na świeżym powietrzu, na ćwiczeniach w szermierce i innych, które wyćwiczyły jej długie zgrabne nogi... okazały się wielce pomocne w ucieczce. Uśmiechnęła się przy tym złośliwie pod nosem słysząc pogoń za sobą, która mimo wszystko niezbyt się do niej zbliżała i wszystko by było piękne i ładne, gdyby nie...


Zgubiła ją pewność siebie, pewność że jej ciało nie zawiedzie, że nikt i nic jej nie złapie. Nie przewidziała jednak, że pośliźnie się na durnym rozbitym arbuzie. Nim się spostrzegła już nie pędziła ale leżała wyłożona jak długa z twarzą wpakowaną w rozbity owoc. Niestety nie zdążyła się poderwać na równe nogi jak poczuła, że na jej plecach rozciąga się ktoś z pogoni. I ponownie pacnęła twarzą w arbuz. Jęk został zagłuszony przez miąższ owocu wypełniający jej otwarte usta. Uniosła głowę by wypluć z ust czerwone "świństwo" gdy kolejna osoba zwaliła się na nich i znów dziewczyny twarz chcąc nie chcąc zakosztowała słodyczy rozbitego arbuza.

Jęknęła w myślach i wkładając cały wysiłek w w to by podnieść głowę, bo o tym żeby się cała uniosła nawet nie miała co marzyć czując przygniatający ją podwójny ciężar. "Chyba przywalił mnie słoń", pomyślała zanim się wydarła:
- Złaź ze mnie! Zabieraj te brudne łapska! Co mnie obmacujesz ZBOOOOOOOOOCZENIEC!!! - zaczęła się przy tym szarpać by wydostać się spod ciężaru.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline  
Stary 04-03-2012, 14:31   #70
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
- Auu! Jak cię tylko złapię gówniarzu... - Krzyknął, gdy jeden z bachorów kopnął go w kolano.

Co za ironia losu - jeszcze parę lat temu to on by był na ich miejscu i uciekałby znanymi uliczkami. Wiedział, że to była ich największa przewaga - znajomość terenu. Gdyby zniknęli mu na chwilę z oczu z jakimś zakrętem - no cóż. Prawdopodobnie nigdy by ich więcej nie znalazł.

Dlatego też ważne było, żeby nie dać im się zbytnio oddalić ze zdobyczą.

- A ty gdzie!? - Krzyknął i chwycił czołgającego się dzieciaka za nogę i przyciągnął go.

Nie zamierzał robić krzywdy tamtym - w końcu to tylko dzieci. Pomimo tego, że mieli przewagę liczebną, to po jego stronie stało wieloletnie doświadczenie oraz przewaga siły i masy.

Zamierzał obezwładnić całą trójkę, przyciskając jednego do ziemi własną masą, a dwóch pozostałych unieruchomić za pomocą rąk.

Większość jego byłych znajomych wiedziała, że nie zaczyna się z Ryanem. Szczególnie, gdy wcześniej nieco wypił...
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."

Ostatnio edytowane przez Sirion : 05-03-2012 o 14:04.
Sirion jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172