Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2012, 11:00   #405
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Okolice Bramy


- Buuum!

Dmuch wyleciał niesiony siłą uderzenia i rąbnął w pakunki, których jeszcze nie użyto do postawienia barykad. Brama znajdowała się teraz dobre trzydzieści kroków od niego.

- Na kły Wielkiego Niedźwiedzia... - wykrztusił kislevski najemnik i wypluł krwawą ślinę.

Świat zwolnił wydatnie. Kozakowi dudniło w uszach. Widział jak przez mgłę, mimo że raz po raz przecierał oczy. Obolały podniósł się z ziemi i oparł z trudem na czarnej szabli. Dopiero dotyk zimnej stali przywrócił go do teraźniejszości.

Świat wokół przyspieszył.

- O żesz ty w mordę... - wybełkotał Mierzwa rozglądając się wokół.

Wielkie odrzwia bramy nie istniały, wkoło biegali ludzi bez składu i ładu. Wszędzie snuły się smugi dymu i pyłu. Słyszał jęki rannych i w oddali niezrozumiałe wrzaski dzikusów.

- Co tu się do bladej piczy dzieje? - kozak próbował zebrać strzępki myśli.

Dostrzegł jak Gottri stojący tuż przy punkcie dowodzenia próbował utrzymać w ryzach przestraszonych obrońców.

Wtem w kierunku, gdzie stał obolały Dmuch do ucieczki rzuciła się gromada łyczków.

Kozak drgnął jak dźgnięty szpikulcem w dupę, zakręcił młyńca szablą na głową i rzucił się dosłownie na nadbiegających mężczyzn:

- Gdzie! Kurwa! - wściekły Mierzwa uderzył płazem pierwszego z uciekinierów, aż zadźwięczało.

- Gdzie patałachy?! - rękojeść szabli rąbnęła drugiego w żołądek.

- Pytam się? Łyki! Gdzie Wam tak spieszno?! - kozak zasadził kopa kolejnemu Ostlandczykowi.

- Stać! Kurwa! Zatrzymać się! To jest rozkaz!
- zawył kozak jak podczas oblężenia dumnego Praag, rozbijając wargę następnemu.

To powstrzymało jawną dezercję, lecz łyczkowie nadal stali niezdecydowani i nie chcieli zawracać pod bramę, gdzie zaraz miało rozpętać się piekło.

- A Wyście, Panie? Kto? - ze strachem pytał jeden ze skulonych Ostermakczyków.

- Jaa?! - wrzasnął kozak wypinając dumnie pierś jak na musztrze u von Antary. - Jam jest Ci kurwa Twój hetman wielki koronny, synu! Ruszże dupę i na barykady! - dla wzmocnienia swych słów podetknął człowiekowi stal pod nos.

- Czy Wy myślicie, żołnierze, że dacie nogę i będzie spokój?! - krzyknął na pozostałych. - Gówno nie spokój! Ci barbarzyńcy znajdą Was i wybiją co do jednego, wcześniej srogo chędożąc nie zważając na płeć i wielkość przyrodzenia! - głos jego zawisł wśród jęku rannych.
- Chyba, że wrócicie i wspólnie pozabijamy te zwierzęta i wymuskanych paniczyków od von Kytkego.

- Ale Edgar, dowódca, nie żyje! - padło gdzieś z tyłu.

- Wystąp chłopcze z szeregu - huknął rozeźlony Dmuch. - Popraw broń. Jak Ci na imię?

- Mnietislav, Ppaanie hetmanie... - odpowiedział barczysty młodzian.

Od razu spodobał się kozakowi. "Nadaje się idealnie" - pomyślał Dmuch i bezwiednie uśmiechnął.

- Mnietku! Zostałeś właśnie nowym kapralem. Winszuję błyskotliwego awansu. Zbierz ludzi i pod bramy do tego tam krasnoluda! Jasne?!

- Tak jest! - wypiął pierś chłopak.

Mierzwa przejechał wzrokiem po swych nowych podkomendnych i ponownie wrzasnął:

- To jak kurwa będzie?!

Kozakowi odpowiedziały niemrawe pomruki aprobaty, ale Mierzwa wiedział żołnierze zapomnieli o ucieczce. Przynajmniej na razie.

- Za mną! Wyjąć broń! Rozstawić się szeroko i zatrzymywać dających drapak! Urra!! Ostermak! - kozak ruszył do roztrzaskanej bramy a za nim kapral Mnietislav i parunastu żołnierzy.



***

Zawrócili do Gottriego. Mierzwa błysnął zębiskami i palnął:

- Rad Cię znowu widzieć krasnoludzie. Odsiecz przywiodłem.

Zwrócił się do Mnietislava:

- Kapralu! Obsadź ludzi na barykadach, zaraz się zacznie! Trzymaj w odwodzie paru zaufanych. Mają powstrzymać dezercję! A teraz odmaszerować!

- Pamiętajcie! Damy, kurwa, radę! Nie będzie szlachcic von Kytke pluł nam w twarz!

Kozak zerknął na zbierającą się luźną kupę dzikusów i mruknął do Gottriego.

- Gdy zacznie się piekło, wmieszam się w atakujących i przywołam Bestię - pokazał towarzyszowi gwizdek od doktora Grassa. - Trochę ten tłumek nam przetrzebi. A wtedy hyc, ubić Kytkego i wyratować Monikę - wyjawił pokrótce krasnoludowi swój plan.

- Idziesz ze mną? - iskry w oczach Kislevity mówiły, że lekko oszalał.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 04-03-2012 o 11:07.
kymil jest offline