Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2012, 11:46   #25
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Po usłyszeniu słów Maxa wojownik pokiwał głową. Rozumiał dlaczego gliniarz nie chciał boostersów. Często więcej robili bałaganu niż pomagali. W tym jednak przypadku mogli okazać się pomocni. Nawet w ten dziwny, chaotyczny sposób. Ale Greed nie zamierzał działać przeciwko osobom, którym na czas zadania musiał zaufać.

- Dobra. Jak nie chcesz młodzików to ich nie będzie. Oczywiście wolałbym mięso w postaci Boostersów niż wiernych słuchaczy Spamboot Division. Jak ludzie zobaczą jaki bajzel się wytworzy pod koniec koncertu może ich ubyć na kolejnym. Ale dobra. Wiem czym się kiedyś zajmowałeś i wierzę w twoje doświadczenie...

Przed wyjściem Cris musiała jeszcze wtrącić swoje trzy grosze. Jak każdy dbała o własny interes. Dała nawet zaliczkę. Zawiniątko w rękach Greeda wyglądało bardzo niewinnie. Runner przeliczył i podzielił na trzy równe części. Wiedział, że jeżeli miał załatwić zaplecze techniczne - sprawy monitoringu i łączności - mała zaliczka się przyda.

Powrót do loży zajął im chwilę. Josh zastanawiał się czy nie zapytać reszty o coś jeszcze. Popijając kolejnego drinka ochroniarz wysłuchał słów Quentina. Ten jak zwykle nie przebierał w słowach rzucając mięsem. Pomysły za to miał dobre. Max też wpadł na niezły pomysł z przemalowywaniem pojazdu.

- Znam nie tylko miejsce, ale i ludzi, którzy niemal za darmo mogą zająć się robotą. Poza tym zastanówcie się nad tym monitoringiem i łącznością gliniarzy. Mogę się tym zająć, ale ta sprawa już wyniosła by nieco więcej. Z całym zapleczem i pełną dyskrecją jakiś tysiąc. Jak wiecie "Za darmo umarło". Jesteśmy w kontakcie. - powiedział do reszty wojownik po chwili zostając sam.

Przez chwilę siedział w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu po czym wyszedł z klubu. Musiał zająć się paroma sprawami. Sprawdzić teren pierwszego koncertu. Przyjrzeć się miejscu rozstawienia sprzętu. Załatwić ludzi, którzy go po wydarzeniu ściągną. Popytać o techników od aerodymy oraz sieciowych kowbojów od monitoringu i łączności radiowej. Miał dużo do zrobienia. Dobrze, że jego Merc nadal miał niezłego kopa…
 
Lechu jest offline