Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2012, 14:19   #18
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Przed wejściem do mieszkania Zimmera

Robert wyraźnie widział odsłaniające się i niemal natychmiast zasuwane zasłony, był niemal pewien, że niektórzy z nich z wielką ostrożnością nadal go obserwowali. Amerykanin znajdował się w mieście od niedawna, nie wiedział i pewnie nie przyszłoby mu nawet na myśl, że mieszkańcy mogą się bać, głośnego pukania o tej porze.

Odstawiał całkiem niezłe przedstawienie, o ile mógł to ocenić. Drzwi sąsiadów pozostawały jednak zamknięte. W końcu po kilku minutach usłyszał trzask otwieranego zamka i po chwili dźwięk odsuwanej zasuwy. Drzwi najbliższego sąsiada Majora otworzyły się i stanęła w nich stara, przygarbiona 80 letnia kobieta.

Patrzyła prosto na amerykańskiego agenta, jakby starając się zapamiętać wszystkie szczegóły. Cisza przedłużała się, ale gdy Robert miał już coś powiedzieć, odezwała się staruszka

-Nie wiem, co pan tutaj robi młody człowieku, ale pana Zimmera, już pan nie znajdzie - mówiła dość cicho, robiąc dłuższe przerwy, na złapanie oddechu

-Wcześniej byli tu Rosjanie i policjanci ... pan Zimmer nie żyje - kobieta skrzyżowała ręce na piersiach i oparła się o framugę drzwi, jakby wypowiedzenie tego zdania było jakimś rodzajem wyzwania ...

Klub nocny

Każdy obserwujący Joan z boku mógłby przysiąc, że dziewczyna jest pijana. Zataczała się, wyglądała na zadowoloną, w tym miejscu, nie budziło to, żadnej sensacji. Blackwood, musiał podziwiać kunszt aktorski agentki, gdyby nie wiedział lepiej, byłby przekonany, o tym, że wypiła kilka głębszych. Były oficer popijał spokojnie drinka, jednocześnie rozglądając się po sali. Jego uwagę przykuł młody Niemiec, w mundurze szeregowca Wehrmachtu.


Ten zauważył jego wzrok i podszedł do niego spokojnym krokiem. Usiadł na wolnym miejscu przy barze i zamówił piwo. Na blat poleciały miedziaki i chłopak przyciągnął do siebie kufel. Cały czas obserwował Amerykanina, który zaczął czuć się nieswojo. Ostrożnie przypatrzył się siedzącemu obok.

Jego mundur był zniszczony i dziurawy. Pozbawiono go większości dodatków, nawet guziki były składanką z innych mundurów i rzeczy cywilnych. Młodzieniec pociągnął solidny łyk piwa i odezwał się z silnym Saksońskim akcentem.

-Czy my nie służyliśmy razem? Twoja twarz wydaje mi się strasznie znajoma - Joshua zaryzykował kolejnym spojrzeniem po barze, ale wydawało się, że młody żołnierz jest sam ...

Tymczasem Hartmann została przytrzymana w silnym uścisku, który miał zapobiec jej upadkowi. Młody człowiek posłał jej szeroki uśmiech, pomagając jej stanąć na równych nogach. Dziewczyna musiała przyznać, że chłopak wyglądał na całkiem przystojnego. Dopiero z bliska zobaczyła bliznę, biegnąca od kącika ust poprzez policzek. Jednakże nie szpeciła ona za bardzo wyglądu syna Fuchsa, nadawała mu raczej zawadiacki wygląd.

-Wątpię proszę pani, zapamiętałbym tak ładną kobietę - odpowiedział spokojnie, jednocześnie puszczając ją i zerkając na swoich przyjaciół. Jeden z nich podniósł kilka kufli piwa i ruszył w stronę wolnego stolika, pilnowanego przez pozostałych członków grupy. Przechodząc koło nich, nachylił się nad młodym Fuchsem i szepnął mu coś do ucha ... ten skinął głową ...

Po chwili zostali sami ... o ile nie liczyć innych gości w sali, młodzieniec cały czas się uśmiechał.

-Może zechce pani do nas dołączyć - powiedział swobodnie, wskazując na stolik przy którym siedziała czwórka młodych chłopaków i dwie ładne, młode dziewczyny

-Mamy powodu do świętowania, więc chyba wypada podzielić się szczęściem ... - dodał jakby tłumacząc to zaproszenie -Poza tym, będę mógł panią przytrzymać, w razie gdyby miała pani jeszcze upaść - dodał zawadiacko ...

Przed barem niedaleko domu Zimmera

Papieros ją uspokoił. Powoli ostrożnie zaciągała się nim, delektując się smakiem. Jednocześnie obserwowała ulicę. Widok był przygnębiający, na tle mroku jedynie nieliczne budynki były oświetlone. Działające latarnie uliczne rzucały "niezdrowy" odblask na ruiny. Poza tym wszędzie panowała cisza. Berlin był dużym miastem i podobnie jak inne stolice, podobnie jak inne metropolie, powinien tętnić życiem praktycznie o każdej porze ... było jednak inaczej ...

Ciszę tą przerwały kroki. Z ciemności wyłoniła się piątka żołnierzy rosyjskich uzbrojonych w pepesze. Wojskowy patrol omiatał wzrokiem wszystko, jakby czekając na pojawienie się jakiegokolwiek zagrożenia. Lilly miała nadzieję, że pójdą sobie dalej. Zatrzymali się jednak przy barze. Dowodzący patrolem sierżant, klepnął kaprala, w ramię, a ten wraz z drugim żołnierzem wszedł do środka.

Dziewczyna kątem oka zauważył, że barman położył na blacie trzy litrowe butelki wódki. Dwaj Rosjanie, bez żadnego skrępowania schowali cenną zdobycz do kieszeni mundurów, uśmiechając się szeroko.

Tymczasem trzej pozostali żołnierze, niby to obserwowali okolicę, tak naprawdę wyczekując powrotu swoich towarzyszy. Joe zauważył jednak, że ich sierżant od czasu do czasu, zerka w jej stronę.


W końcu niemalże doskoczył do niej, powodując, że dziewczyna odruchowo odsunęła się do tytułu. Wywołało to gromki śmiech radości, dwójki pozostałych sołdatów.

-Daj papierosa - powiedział łamaną Niemiecczyzną -Ale bistro - dodał zaraz. Dziewczyna wyciągnęła całą paczkę, mając nadzieję, że żołnierz odpuści sobie dalszą konwersację. Papierosy zostały porwane z jej rąk, podoficer wyciągnął trzy i rzucił paczkę swoim kolegom. Ci szybko zaczęli dzielić się zdobyczą.

Żołnierz z namaszczeniem odpalił sobie papierosa i ponownie odezwał się po Niemiecku -Co ty robić tu sama ... diewuszko? -

Tymczasem dwójka żołnierzy w barze, skończyła swoje zadanie i szykowała się do wyjścia ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline