- Auu! Jak cię tylko złapię gówniarzu... - Krzyknął, gdy jeden z bachorów kopnął go w kolano.
Co za ironia losu - jeszcze parę lat temu to on by był na ich miejscu i uciekałby znanymi uliczkami. Wiedział, że to była ich największa przewaga - znajomość terenu. Gdyby zniknęli mu na chwilę z oczu z jakimś zakrętem - no cóż. Prawdopodobnie nigdy by ich więcej nie znalazł.
Dlatego też ważne było, żeby nie dać im się zbytnio oddalić ze zdobyczą.
- A ty gdzie!? - Krzyknął i chwycił czołgającego się dzieciaka za nogę i przyciągnął go.
Nie zamierzał robić krzywdy tamtym - w końcu to tylko dzieci. Pomimo tego, że mieli przewagę liczebną, to po jego stronie stało wieloletnie doświadczenie oraz przewaga siły i masy.
Zamierzał obezwładnić całą trójkę, przyciskając jednego do ziemi własną masą, a dwóch pozostałych unieruchomić za pomocą rąk.
Większość jego byłych znajomych wiedziała, że nie zaczyna się z Ryanem. Szczególnie, gdy wcześniej nieco wypił...
__________________ "Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Ostatnio edytowane przez Sirion : 05-03-2012 o 14:04.
|