Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2012, 11:09   #21
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Nieoczekiwane spotkanie z elfami i rozmowa, którą przeprowadził z ich przywódcą najstarszy z krasnoludów, Vulfur, przyniosła więcej pytań niż odpowiedzi. Sytuacja wydawała się z początku prosta: grupa orków atakuje karawany. Trzeba wyjąć topory i młoty, rozprawić się z zielonoskórymi i wrócić po wyznaczoną nagrodę. Bogowie jednak rzadko czynią sprawy na prawdę prostymi, tak i było tym razem.

Zgodnie z informacjami podanymi przez szpiczastouchych, grupa towarzyszy ruszyła w stronę starej krasnoludzkiej kopalni. Droga nie należała do trudnych, stary trakt prowadzący do niej nie był bardzo zarośnięty i okute buty krasnoludzkiej gromady stukały co jakiś czas o kamienie, po których niegdyś podążały wozy z towarami w obie strony. Co jakiś czas kompani natrafiali na odcinki, gdzie ząb czasu nie wgryzł się jeszcze w wykonany krasnoludzkimi rękoma trakt. Kamienie były świetnie osadzone w ziemi, dzięki czemu marsz był więcej niż przyjemny.


Drzewa rosły gęsto, a ich gęste korony rzucały kojący cień na wędrowców. Żar lał się z nieba, a podróżowanie w pełnej zbroi i z ekwipunkiem zarzuconym na plecy do najmilszych nie należał. W oddali szumiał delikatnie strumień obiecując orzeźwienie i nieco odpoczynku. Nikt nie zdecydował się jednak ruszyć na jego poszukiwania, każdy był bowiem zainteresowany tym co też kryje się w kopalni. Krasnoludzkiej kopalni!

Trakt prowadzący do kopalni mimo iż zarośnięty, był doskonale widoczny. Dzięki temu sześć krasnoludzkich sylwetek bez problemu zmierzało ku celowi. Pierwszym obiektem, na który trafili na swojej drodze była wieża strażnicza połączona z systemem trzech zaniedbanych, acz stojących nadal w jednym kawałku budynków. Już na pierwszy rzut oka widać było krasnoludzką rękę. Kamienie były idealnie ociosane, ułożone według najwyższych standardów. Budynek mimo kilku lat, nadal prezentował się imponująco. Grube ściany wyglądały niezwykle trwale i mocno. Bluszcz powoli acz systematycznie zdobywał kolejne części budynku, nadając mu charakterystycznego wyglądu.


W okolicy panowała kojąca cisza. Słychać było cichy śpiew ptaków. Wiatr wiał delikatnie od południa, przynosząc jeszcze gorętsze powietrze.

Draug, idący jako pierwszy, zauważył jakiś ruch między krzakami kilkanaście metrów za wieżą. Mógłby się mylić, jednak niewiele zwierząt biega po lasach w czarnych płaszczach.
-Ktoś tu jest.- ostrzegł cicho swoich towarzyszy.
Wszyscy wyciągnęli swoją broń mając świadomość tego, iż tak porządny budynek mógł stać się siedzibą stacjonowania grupy bandytów. Zarówno wielkość kompleksu jak i jego umiejscowienie przemawiały za jego zagospodarowaniem przez kogoś nie chcącego się rzucać w oczy.

Draug wraz z Filianem na czele ruszyli przodem, kierując się w stronę zabudowań. Przeczucia dlugobrodych wojowników nie były mylne. Po chwili z budynku wyskoczyło ośmiu mężczyzn uzbrojonych w tarcze, topory czy buzdygany. Kilku z nich miało tarcze, a wszyscy na twarzach nosili chusty zasłaniające ich lica.
-No chłopcy, dawno żeśmy nic cennego nie znaleźli, ale coś czuję że zaraz się obłowimy. Ja biorę toporek tego tutaj!- warknął do swoich towarzyszy jeden z bandytów, wysoki i muskularny mężczyzna o szorstkim głosie. Ubrany był w dziurawe materiałowe spodnie przepasane sznurkiem. Nosił dobrze zrobioną, srebrną koszulkę kolczą. W dłoni dzierżył wspaniale wykonany, czarny buzdygan.


Mężczyzna stojący po jego prawej stronie, o wiele niższy ale krępy niczym krasnolud, dzierżył równie dobrze wykonaną srebrną tarczę ze złotym herbem na środku. Krasnoludy mogły bez problemu rozpoznać ów herb - należał do grupy krasnoludów zamieszkujących niegdyś kopalnie na południe od Waterdeep, handlarzy i wytwórców wspaniałych i potężnych przedmiotów.


Tarcza nosiła ślady użytkowania, była podrapana i zaniedbana, jednak nadal potrafiła zachwycić swoim wykonaniem. Pozostali mężczyźni stojący obok swojego dowódcy również posiadali przedmioty stworzone z pewnością ręką krasnoludzkich mistrzów kowalstwa. Jak widać kopalnia czy magazyny nie były całkiem puste, co mogło świadczyć o tym iż krasnoludy zajmujące kiedyś ową kopalnię nie opuściły tego miejsca powoli.
- Na nich!- zawył po chwili niski i krępy mężczyzna, po czym wszyscy bandyci ruszyli biegiem na kompanów z wrzaskiem na ustach i bronią uniesioną do ataku.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline