Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2012, 11:12   #20
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Prom opuścił hangar Dariusa zagłębiając się w niespokojnej atmosferze jałowej planety. Ci, którzy nie brali udziału w zwiadzie mieli pierwszy raz okazję zapoznać się z emocjami związanymi z lotem przez szalejące na dole huragany. Silniki wypakowanego po brzegi promu wyły żałośnie, gdy stateczek desperacko próbował przeciwstawiać się potężnym podmuchom wiatru. Co jakiś czas, gdy tytaniczne fronty burzowe zmuszały ich do obniżenia pułapu ukazywała im się powierzchnia planety. I zdecydowanie nie wyglądała na taką, na której chciałoby się dobrowolnie lądować.



W końcu udało im się dotrzeć do bazy Inżynierów. Dzięki wcześniejszemu zwiadowi i analizie zebranych danych Jack nie miał niemal żadnych problemów z lądowaniem. Posadził statek na częściowo zagruzowanym lądowisku, wykorzystując do tego wcześniej zaplanowany wektor podejścia. Z ładowni momentalnie wylali się ludzie Martineza zabezpieczając perymetr wokół promu. Chwilę potem dotarły do nich pierwsze raporty o odnalezionych zwłokach należących zarówno do ludzi, jak i ukarów. Spod grubych burych płaszczy widać było zarysy pokrytych przestrzennymi tatuażami bladych twarzy. Gdy jeden z żołnierzy próbował odwrócić nogą leżące na brzuchu zwłoki, by sprawdzić w jaką broń wyposażeni byli atakujący w powietrzu rozległ się przeszywający pisk i zwłoki eksplodowały w fontannie krwi i ognia, odrzucając niefortunnego żołdaka na trzy metry do tyłu.
- Trupy są zaminowane!!! - rozległ się wrzask w eterze.
- Medyk!!! - zakrzyczał któryś z marynarzy, przypadając do poparzonego żołnierza.
I w samym środku tego chaosu zaczęło się zabijanie. Wszędzie dookoła nich zza zabudowań wyłoniły się okryte płaszczami sylwetki. Powietrze stało się gęste od pocisków. Przez wirujący w powietrzu pył i gryzący dym z płonących zwłok ciężko było dokładnie oszacować liczebność atakujących. Gęsto upakowane pod kopułą budynki i wszechobecny gruz zapewniały niemal idealne osłony do prowadzenia ostrzału. Na szczęście Martinezowi nie brakowało doświadczenia w takich sytuacjach. Jego ludzie i poinstruowana reszta od razu zajęli idealne pozycje od obrony. Rozpoczęła się intensywna wymiana ognia.

Gdy wydawało się już, że ukarowie zaczynają się wycofywać, przyciśnięci ogniem zdecydowanie lepiej uzbrojonych przybyszy, z rozpadlin przecinających powierzchnie wokół bazy zaczęły wyłaniać się nowe zakapturzone sylwetki. A za nimi szła burza. Ściana wirującego szarego pyłu i toksycznych wulkanicznych wyziewów zdawała się podążać za nimi niczym zaklęta. Wyprzedziła ich na krótko przed dotarciem do bazy odbierając broniącym resztki widoczności. Przeciwnicy jawili się w niej jako niewyraźne znikające się i pojawiające niespodziewanie cienie. Jeden z marynarzy wrzasnął nagle ugodzony rytualnym ukarskim nożem. Serie posłane w kurzawę za nim natrafiły tylko na powietrze. Cienie zdawały się zbliżać coraz bardziej, a zapasy amunicji mimo, że nadal dość znaczne, nie pozwalały na zbyt częste chybienie.

Nagle wyposażony w sztuczną inteligencję komputerek na ramieniu Inżyniera zapiszczał ostrzegawczo. Na ekranie pojawiła się wiadomość.

Uważaj szefie. Wykryłem przekaz w sieci bezprzewodowej bazy. Zbliżają się tutaj jakieś maszyny.

Zaledwie chwilę później cała przestrzeń wokół nich wypełniona została seriami z broni maszynowej. W kurzawie wokół nich zamajaczyły metaliczne, pancerne jednostki biorące na cel zarówno atakujących ukarów, jak i ich własnych ludzi.


Ukarowie skupili na nich ogień, jednak ich prymitywne myśliwskie karabiny miały poważne problemy z przebiciem nowoczesnych pancerzy. Nie brakowało im jednak sprytu. Zwabili jedną z maszyn na zwłoki, które momentalnie eksplodowały, druzgocząc system napędowy golema. Nie powstrzymało go to jednak przed dalszym ostrzałem, który odebrał życia dwóm z wycofujących się atakujących.

Na orbicie

- Mamy coś na czujnikach - nadał dyżurny załogant z mostka. - Jakaś jednostka wielkości fregaty wkroczyła w przestrzeń wokół Kordeth. Straciliśmy namiar, gdy zakrył ich cień planety. Jednak sygnatura silników była zdecydowanie wojskowa...
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 05-03-2012 o 17:59.
Tadeus jest offline