Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2012, 18:34   #115
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Ostrze przecinające ciało. Krew zbierająca się na krawędzi cięcia. Pierwsze pojedyncze krople padające w dół niczym łzy, łzy duszy. W chwilę później krew płynąca już czerwonym strumyczkiem. Wszyscy jej chcieli. Wszyscy jej potrzebowali. Varunath, Grythel, Cierń, Dzierzba. Kobiet potrzebowały jej do przeżycia, aby ich ludzkie śmiertelne organizmy funkcjonowały. Pozostała dwójka spijała czystą moc zawartą w życiodajnym płynie, ta siła podtrzymywała ich byty. Zatem nie różnili się tak bardzo od dwóch śmiertelnych kobiet. „Bluźnierstwo” – pomyślała Cierń. Bluźnierstwo najgorsze z możliwych. Nie mogę przyrównywać siebie do boga, ale ja zrobiłam coś innego. Jego przyrównałam do siebie. Czy to było większym złem czy mniejszym?

Wszystko się mieszało. Wszystko było mało istotne. Był tylko Grythel, który łaknął ich krwi. Krwi, której nie mogli i nie chcieli mu ofiarować. Łez duszy uroniono już dużo w kamiennej komnacie. Dzierzba krwawiła. Księga i Althea także. Tylko starożytny czarnoksiężnik nie krwawił a jego wysuszone ciało przeczyło nadziejom ludzi walczących z nim, iż zdołają zadać mu trwałe rany.

- W imieniu Varunatha, osądzam cię, Grythelu!

Księga osądził go, lecz Varunath milczał a bez woli swego Aspektu słowa kapłana były tylko słowami.

Cierń się omyliła zbytnio zwlekając z podjęciem kroków przeciwko heretykom, ale Księga także się pomylił nie pokładając zaufania w tharze i jego ludziach i wierząc, że sami w szóstkę zdołają się przeciwstawić wszelkiemu złu, które czekało na nich w podziemiach. Oboje mieli styczność z Aspektem, ale byli tylko ludźmi. Varunath za to był nieomylny. Był Panem Sprawiedliwości i Kary. Dlaczego zatem odstąpił i nie osądził czarnoksiężnika? Czy chciał w ten sposób ukarać ich za błędy? Czego od nich oczekiwał?

- W imieniu Varunatha, osądzam cię, Batharze! – Wykrzyknął Księga - W imieniu Varunatha, poprzez moją śmierć, osądzam cię Grythelu-Batharze!- Dokończył i zatopił w swym sercu sztylet.

Krew popłynęła ku Varunathowi i Pan Sprawiedliwości i Kary tym razem odpowiedział. Zatem tędy wiodła droga. Poświęcenie siebie za wszelkie poczynione błędy i śmierć. Czy to było jedyne rozwiązanie?

- Uderz w serce! – Althea wrzasnęła do Dzierzby.

Później idąc za przykładem drugiego kapłana Cierń nabiła przedramię na kolczaste wypustki swej maski i szarpnęła rozorując ciało do krwi i poprzez płynącą czerwień zaniosła modlitwę do Varunatha.

Koncentrowała się na modłach, ale kiedy zobaczyła jak Anah wbiła ożywieńcowi miecz w plecy przebijając mu serce i jak została odepchnięta czarami od stwora kapłanka uniosła konsekrowaną broń i uderzyła w czarownika. Rana zadana biczem kobiety zapłonęła i z ciała mumii uniósł się dym. Jednakże ten cios nie wyrwał z gardła Grythela nawet jęku. Co gorsza nawet przebicie jego serca tego nie sprawiło.

W końcu czarnoksiężnik otworzył usta jednak nie po to by wyrazić swój ból czy rozpacz. Jego krzyk utorował sobie drogą prosto w stronę Cierń a wzniecona nim fala energii wbiła się w jej ciało. Zaklęcie miało ją zabić. Miała tego świadomość. Czuła jak chaotyczna magia ukierunkowana przez Grythela szukała sposobu by wbić się w jej serce tak jak przed chwilą zrobił to miecz Dzierzby z sercem ożywieca.

Jej Pan ją ochronił. Siła magicznego ciosu pchnęła ją do tyłu i obaliła na ziemię jednak Althea nadal żyła. Czarnoksiężnik nie zważał już na leżącą Cierń zapewne będąc przekonanym, iż siła jego czaru pozbawiła kobietę życia.
Wygrzebaniec wprawił w ruch swoje szkieletowe nogi i ruszył w stronę dogorywającego Księgi bezbłędnie wyczuwając, że więź mężczyzny z Aspektem była silniejsza niż więź Althei. Wyciągnął obleczone wysuszoną skórą dłonie a jego czaszka zaczęła się przepoczwarzać nadając mu wygląd wielkiego, nieumarłego szczura. Na czole czarownika formował się czarny rozgałęziony róg. Podnosząca się z posadzki Cierń zrozumiała, iż to właśnie tym rogiem Grythel chciał nabrać kapłańskiej krwi. Miecz Dzierzby ciągle tkwił w środku klatki piersiowej potwora i płonął magicznym blaskiem.

Atak Grythela wyrwał Altheę z koncentracji i poza biczem nie pozostało jej nic, czego mogłaby użyć w tak krótkim czasie, zanim czarownik dostanie to, czego pragnął. Kapłanka odkryła za to, czego chciał od niej Varunath. Jej krew nie wystarczyła, aby uprosić Aspekt o modlitwę. Pan nie pozwolił jej zabić ożywieńcowi gdyż oczekiwał od niej ofiary takiej jak złożył Księga. Teraz to było jasne i klarowne. Przestrzegła jeszcze Dzierzbę ażeby odgrodziła czarownika od mocy w kapłańskiej krwi, którą stwór zamierzał się nakarmić i poderwawszy się z ziemi złapała za konsekrowany pejcz łapiąc go jak garotę. Ruszyła w stronę czarnoksiężnika zamierzając zarzucić mu pętlę na szyję i zaciskać tak długo aż wystarczy jej tchu. A jeśliby to nie wystarczyło a ona jeszcze mogłaby ruszać, choć jedną ręką to zamierzała wyrwać miecz z serca potwora i wbić mu jego róg z powrotem do czaszki.
 
Ravanesh jest offline