Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2012, 02:48   #239
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Na szczęście nawet osłabionemu Dirithowi udało się jeszcze wdrapać na dach. Potem już szło gładko. Co prawda śledzony człowiek nie dał się nabrać Wilczycy, jednak i tak okazała się przydatna. Chociażby dlatego, że bardziej był zajęty oglądaniem się na Kiti niż spoglądaniem na dachy. Po chwili chyba nawet się przyzwyczaił do towarzystwa i nie krążył zbytnio po okolicy tylko poszedł prosto do swojego kapitana. Albo przynajmniej do kogoś kto na takiego mógł wyglądać, bo bez zbędnego gadania wykonał jego polecenie wywalenia kobiety. Ważniejsze jednak było, że nie był to ten sam kapitan, który zostawił mrocznego elfa oraz grupę inych poszukiwaczy przygód na tej wyspie. To dobrze, bo to dawało im tylko jedną drogę na opuszczenie wyspy. Morską. No chyba, że też mieli latający statek, jednak było wątpliwe aby w tak krótkim czasie trafić na dwa latające statki.
Ważniejsze jednak, że był już przy kryjówce przemytników. Co oznaczało, że czas wziąć się do roboty. Można było co prawda dalej się skradać i próbować podążać dalej za nim, cicho otworzyć klapę kiedy już ją za sobą zamknął. Dirith jednak aż tak cierpliwy w tej chwili nie był. Dodatkowo jeszcze potrzebował utrzymywać odpowiedni dystans, a to mogłoby się okazać zgubne. Chociażby dlatego, że przemytnicy mogliby odpłynąć kiedy tylko prawdopodobny kapitan i jego człowiek weszliby na pokład. Wtedy trzeba by było albo wiać do zaklinacza po środek transportu, albo szturmować odpływający statek... na który trzeba było się jakoś wpierw dostać. Dlatego tygrys postanowił działać. I bynajmniej tym działaniem nie miało być uczestnictwo w popołudniowej herbatce skradającego się Drzewa, którego gałęzie wystawały nieco ponad dachy i poruszały się ruchem w miarę jednostajnym.
Zamiast tego zamierzał zeskoczyć na śledzonego przed chwilą człowieka zanim wróci on do magazynu. Podszedł więc do krawędzi i ocenił wysokość. Jeśli nie było zbyt wysoko, czyt. nie zabiłby się opadając na człowieka lub spadając na niego zamortyzowałby upadek na tyle aby przeżyć, wtedy zeskoczy celując przednimi łapami w barki człowieka. Chciał go zaskoczyć i jednocześnie wywrócić dodatkowo amortyzując przy tym zeskok. Gdy człowiek znalazłby się już na ziemi, wtedy wystarczyłoby już do niego tylko dopaść i zacząć kolejne tego dnia przesłuchanie. Była szansa, że przerażony takim nagłym atakiem od razu będzie skory do rozmowy. Oczywiście mógł też zacząć krzyczeć ze strachu i wołać o pomoc, dlatego Dirith zamierzał zakryć mu łapą usta dodatkowo jeszcze wyjmując pazury. Miało to pokazać właśnie osaczonemu człowiekowi, że ma właśnie mocno przerąbane i każdy głośniejszy dźwięk tylko pogorszy jego sytuację. Potem już wystarczył albo dowiedzieć się czego zamierzał odnośnie operacji przemytników i kursu w który właśnie odpływali, lub torturować złapanego więźnia i także dowiedzieć się potrzebnych rzeczy. Ale wpierw trzeba go było złapać i nakłonić do mówienia, dlatego właśnie na tym zamierzał się teraz skupić.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline