Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2012, 18:11   #18
Arcturus
 
Arcturus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputacjęArcturus ma wspaniałą reputację
Archibald Wosse zawsze patrzył na innych z góry, widząc w nich jedynie stopnie, po których wspiąć się może wyżej po drabinie własnej kariery. Nie przysporzyło mu to sympatii rodzeństwa (któremu nie przeszkadzało wysłanie "kochanego brata" na studia jak najdalej od domu), a następnie żaków na uniwersytecie. Gdy się nie jest lubianym, trzeba umieć bronić się samemu – kierując się tą filozofią, Archibald opanował szermierkę (podstawy wpoił mój ojciec, były żołnierz, który dzięki zasługom na polu walki osiedlił się i wiódł spokojne życie zamożnego rolnika), do tego stopnia, że otwarte zaczepki pozostałych żaków nauk wyzwolonych szybko się skończyły.

Niestety, marzenia o nauce i karierze politycznej zakończyła kradzież kilku cennych ksiąg z biblioteki uniwersyteckiej. Choć Archibald nie miał z nią nic wspólnego, ktoś rzucił nań podejrzenie, a rychło znalazło się kilku innych „świadków”. To sprawiło, że chłopak, chcąc nie chcą, musiał zakończyć swoją edukację i równie szybko wiać, by uniknąć więzienia. Powrót do domu był wykluczony, a jedynym, co potrafił, było machanie rapierem. Naturalnie, był głęboko przekonany o swej wiedzy i nieprzeciętnym geniuszu, które miały predestynować go do bycia kimś więcej. Życie miało jednak w tym temacie inne zdanie.

Przez pewien czas parał się toczeniem pojedynków na zamówienie, ale po tym, jak pokaleczył synka jednego z lokalnych bogatych i wpływowych, stało się jasnym, że musi jak najszybciej opuścić Nuln. To właśnie uczynił, z pewną ulgą zresztą, przekonany, że skoro to miasto nie poznało się na nim, to może reszta świata dostrzeże jego ponadprzeciętne zdolności. Samotne podróżowanie po bezdrożach starego świata trudno nazwać bezpiecznym zajęciem, toteż Archibald dołączył do napotkanej po drodze drużyny awanturników. Starając się ukryć lekko skrywane uczucie wyższości w stosunku do „hołoty”, doszedł do wniosku, że zaszczyci ich swoją obecnością, przynajmniej tak długo, jak będą mu potrzebni. A skoro są potrzebni, to trzeba o nich dbać, prawda?
 
Arcturus jest offline