Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2012, 18:13   #109
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Justynka nie musiała szukać Melki zbyt daleko. Ledwo uchyliła drzwi chaty, mało na nią nie nadepnęła. Przycupnęła na progu tuż obok i obejmując ramionami kolana przez chwilkę jeszcze nie odzywała się, słuchając Melciowej mruczanki.
- Ładnie śpiewasz, wiesz? - zagadnęła. - Jak pójdziesz do szkoły, to będziesz mogła brać udział w konkursach i różnych szkolnych świętach. Bo tam się czasem śpiewa piosenki i recytuje wierszyki. Bywają nawet jakieś przedstawienia i dzieciaki dostają wtedy różne role do odegrania. Ja kiedyś byłam nawet królową, ...ale nic nie mówiłam - dodała po chwili. - Bo ja nie lubię za dużo mówić.
To był fakt. Nie nadawała się do wygłaszania mów. Szczególnie jeśli chodziło o młodsze dzieciaki. Starszym wystarczyły dwa, trzy słowa i najczęściej było po sprawie. Zaczynała żałować, że tu przyszła, bo niby co miała powiedzieć Meli? Gdyby nakrzyczała na nią tylko pogorszyłaby sprawę. A może nie? Może wtedy faktycznie smarkula zostałaby sobie u Welmy i kłopot mieliby z głowy. Zabraliby ją, kiedy wracaliby już do domu i tyle. Poprawiła się nerwowo na niewygodnym, wydeptanym progu. A co, jeśli tamte zbiry tutaj też przyjdą? Sam Pusiek i Zielarka-staruszka jej przed nimi nie obronią. Może rzeczywiście już lepiej ją z sobą zabrać. Pewnie na jedno wyjdzie. Chociaż... Gdyby Królowa ją złapała przynajmniej wiedzieliby, gdzie Melcia jest. A poza tym, kto inny musiałby wysłuchiwać jej niemożliwych do przewidzenia wrzasków.

Jakby na przekór, tym razem Mela jakoś nie spieszyła się z odpowiedzią.
- Gniewasz się ciągle na mnie? Jak tak, to sobie pójdę i możesz sobie tu zostać z Puśkiem i panią Welmą.
Melka podniosła główkę i spojrzała na Justynkę. Owszem, chciała ją udusić. Ale uratowała Puśka. Poza tym - wszyscy mówili, że w szkole się będzie musiała uczyć, słuchać pani i że “skończy się dzieciństwo” (czyli - jak Melka sądziła - stanie się szybko dorosłą panią). Melka bała się trochę szkoły. A Justynka mówiła o miłych rzeczach.
- Tomek mnie nie lubi - stwierdziła. - Dlaczego?
- No coś ty! Jest zły, bo martwi się o nas wszystkich. Żeby nikomu z nas nie stała się krzywda. Przemka porwali źli ludzie i nie wiadomo co z nim zrobili. Potem Ty też zniknęłaś. Mogło cię coś złapać i zjeść. - Powiedziała to wszystko prawie na jednym wydechu i przy końcu już jej się głos strasznie trząsł i powietrza zabrakło. - I co ja bym wtedy powiedziała twoim rodzicom? - dokończyła kiedy złapała oddech. - I wcale nieprawda, że Tomek cię nie lubi. Przecież na podwórku nigdy ci nie dokuczał, chociaż jest dużo starszy. I zawsze bawiliśmy się razem.
- Na podwórku bał się Makarego... - westchnęła Melka - tu się nie boi i okazał.. - poszukała słów marszcząc nos - okazał swoje prawdziwe uczucia. - Dlaczego on nie mówi, co chce?
- Może powinien, ale czasem nie było czasu, żeby coś tłumaczyć. Żeby wiedzieć co robić trzeba też słuchać. Ty też powinnaś nas częściej słuchać, a nie robić coś po swojemu. Trudno nam robić dwie rzeczy na raz. - Justynka teraz starała się mówić wolno i spokojnie, żeby nie stracić tchu. - To znaczy, na przykład, kiedy trzeba szybko się schować i być cicho, to nie możemy wtedy wołać za tobą, gonić cię i gadać z tobą, znaczy tłumaczyć ci, co trzeba robić. Wtedy musimy robić to, co nam powiedzą chłopaki. Oni się lepiej na tym znają. Jak mówią cicho, to mamy być cicho. Jak każą paść na ziemię i leżeć, to leżymy. Tak, jak w wojsku.
- Nie chcę się bawić w wojsko. To głupie. Może pobawimy się w petszopy?
- Och, Melunia... - Tym razem to Justynce zachciało się płakać. - Wiesz, to nie jest tak, jak myślisz. Teraz nie jesteśmy na podwórku w Warszawie. Nawet nie jesteśmy w Polsce. I wiesz, tu jest bardzo niebezpiecznie i to nie jest zabawa. Tamci źli panowie naprawdę zabili pana latarnika, tak zupełnie, na śmierć. I nam też mogą zrobić straszną krzywdę. - I tu już Justynka nie mogła się powstrzymać, chociaż nie chciała straszyć Małej. Chyba dlatego szybko pochyliła się i objęła dziewczynkę. Tylko rękawem jak najszybciej otarła tę wodę, która poleciała z oczu.

Mela nie pamiętała, jak jechała do babci do Pisza, zresztą - babci tu nie było. A tylko Pisz był nie w Warszawie. Pamiętała, że była w piwnicy, a potem tu. Widziała zabijanie w telewizji, ale bracia wytłumaczyli jej, że to nie było naprawdę, tylko aktorzy udawali. Więc się nie bała. Wiedziała, że jak ktoś jest niedobry dla dzieci, to zabiera go policja. Ale widziała też, ze Justynce jest smutno. Przytuliła się do niej.
- Nie płacz, Justynka - powiedziała - znajdziemy twoją mamusię. Nie płacz. Jesteś dużą dziewczynką. Wszystko będzie dobrze.

No masz babo placek. Prawdę mówiąc Justynce trochę zrzedła mina. Nie wiedziała, że tłumaczenie jest aż takie trudne. Gdyby miała siostrę, albo brata, to może by się nauczyła, a tak... W dodatku wcale nie wierzyła, że wszystko będzie dobrze. No ale niech już będzie.
- Dobrze. Postaram się nie płakać, ale powiedz, że ty też się postarasz trochę bardziej nas słuchać, okiej? - Odsunęła się troszkę od Melki i wziąwszy jej rączki w swoje, spojrzała jej prosto w oczy. - Wtedy Tomek i Piotrek nie będą się na ciebie złościć, a mi nie będzie smutno. I obiecuję - dodała - że będę się starała więcej mówić, o tym, co myślimy.
- Ale... jeszcze bardziej? - zdziwiła się szczerze Melka - Ciągle biegam, jak Tomek każe. A on ciągle się złości. To głupie. On chyba nie jest za mądry, co? - zapytała przyciszonym głosem, żeby Tomek nie usłyszał - Ale nie chcę, żebyś była smutna. Pójdziemy się pobawić z Puśkiem?

Justynce nie wydawało się dobrym tłumaczyć to, że nikt z nich nie jest za specjalnie mądry. Nawet Tomek. Chociaż na niego najbardziej liczyła.
- No. Chyba jeszcze bardziej - poważnie pokiwała głową, na wszelki wypadek nie komentując kwestii inteligencji Tomka. - Jak chcesz, to możesz się pobawić, ale ja jeszcze muszę wrócić do środka, bo chcemy poprosić Welmę, żeby nam też trochę potłumaczyła. Wolałabym, żebyś była razem z nami i też trochę posłuchała. Wtedy będzie nam się łatwiej wszystkim dogadać. Co ty na to?
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline