Więzy związali bardzo solidnie. W końcu żeglarze więc nic dziwnego, że na supłaniu się znali jak nikt. Endymion podczas marszu przez las nie omieszkał sprawdzić czy ludzie, którzy pojmali jego i Salaha solidnie związali im ręce. Przedziwna była to hałastra, można by rzec, że piraci jacyś, lecz ich przywódcą była kobieta. I to nie taka rozczochrana z trzema zębami wyłupiastymi gałami i w brudnych portkach. Jej ubiór i zachowanie zdecydowanie odstawały od całej tej kolorowej i przypadkowej zbieraniny. Endymion cały czas starał się uważnie jej przyglądać, lecz jedyne czego się dopatrzył to posłuch jakim się cieszyła owa dama wśród swoich towarzyszy spod ciemnej gwiazdy. Z resztą jaka z niej dama to czas pokaże. Musiała ich dobrze opłacić albo była dla nich kimś ważnym. Pytania mnożyły się w głowie strażnika a postawa tajemniczej kobiety nie zapowiadała iż cokolwiek się zmieni w tej materii. Zresztą kto je zrozumie…kobiety… Zakończywszy tą myślą rozważania maszerował w milczeniu dalej za spoconymi plecami zarośniętego mężczyzny niczym ta budowla w lesie przy, której łowił rybi i gdzie zostali pojmani. A wyglądało to następująco. Wpierw dostrzegł ruchy w zaroślach i szybko się zorientował, że są otoczeni, nawet Salah chyba coś spostrzegł. Nagle, na polanie gdzie siedzieli pojawiła się grupa uzbrojonych ludzi. Część z nich miała kusze, wycelowane w obu mężczyzn. W końcu do napastników dołączyła owa kobieta, której prawie cała twarz skrywała się w cieniu kaptura. Można było jednak dostrzec jej usta, teraz uśmiechające się nieznacznie. Mimo to, jej głos był poważny i stanowczy:
- Nie ważcie się nawet ruszyć, bo naszpikujemy was pociskami!
Mimo iż jej usta składały się do mimowolnego uśmieszku ton jej głosu był lodowato zimny i stanowczy. Strażnik postanowił się przekonać jaka jest naprawdę. Uniósł powoli ręce w celu zasygnalizowania iż nie zamierza zrobić nic głupiego.
- Ależ skądże znowu mielibyśmy się gdzie kolwiek ruszać! – ironicznie odparł kobiecie Endymion – Siedzimy tu sobie od rana i zastanawiamy się czego nam najbardziej brakuje na tej przepięknej wyspie. Mi, przyznam się szczerze doskwierał brak kobiecego ciała – tu spojrzenie przeniosło się z piersi kobiety na Salaha – wiec tobie przyjacielu zamarzyła się ta banda korsarzy??? Mamy dzisiaj szczęście starożytni bogowie wysłuchali naszych próśb.
Przewodząca zbrojnym dziewczyna pochyliła nieznacznie głowę, tak, że jej twarz cała skryła się w cieniu kaptura.
- Nie do końca chyba zrozumiałeś, o co mi chodzi... ale to nie ważne, zaraz i tak się przekonasz - zwróciła się do dwóch ze swoich ludzi, tych, którzy nie byli uzbrojeni w kusze - Związać ich, tylko dokładnie i sprawdzić, czy nie ukrywają nigdzie broni!
- Dlaczego chowasz twarz! Czyżby bogowie tak bardzo ci urody poskąpili ... pani ? - w głosie Endymiona dało się wyczuć nutę znudzenia i konsternacji. Endymion nie był zadowolony z faktu iż po raz kolejny będzie jeńcem. W jego głowie krystalizował się plan.
- Proponuję przejść do rzeczy. Powiesz nam czego lub kogo szukasz a my może... może ci pomożemy. Dzięki nam przeżyjecie chociaż jedną noc tutaj zanim dopadną was potworne pająki, orły czy inne kraby - wzrok strażnika wędrował po twarzach piratów. Od razu spostrzegł, że wyspa nie przypadła do gustu żeglarzom, raczej nie czuli się tu komfortowo.
- Chociaż jestem ci niezmiernie wdzięczna za troskę, jaką okazujesz mnie i moim ludziom - rzuciła ironicznie - te twoje pająki i inne robactwo to najmniejszy problem.
- Doprawdy. Zatem proszę powiedz co jest tym większym problemem? - z udawanym zaciekawieniem zapytał strażnik - kim jesteś?
Kobieta ostentacyjnie zignorowała jego pytania. Odwróciła się do swoich ludzi.
- Wszystko gotowe? Wracamy na statek. Bierzcie tych dwóch. Zresztą - wzruszyła ramionami. - Co ja wam będę mówić, wiecie, co macie robić.
I tak znaleźli się tutaj na skraju lasu. Trzech marynarzy za pomocą łodzi odbiło od brzegu i popłynęło w stronę okrętu. Zostało ich pięciu plus kobieta no i Endymion i Salah. Tajemnicza kobieta szybko i pewnie rozdysponowała ludziom ich zadania. Widać było, że wie co robi. Kim ona była i czego tu szuka zastanawiał się Endymion. Dwóch jej ludzi skierowało się w stronę lasu, pozostali przystanęli na samym jego skraju. Nadal czujnie pilnowali Endymiona i Salaha nie dając im większej możliwości ruchu. Dziewczyna spojrzała na ciemny, ponury las i skrzywiła się lekko.
- No dobrze, panowie, usiądźmy sobie - zwróciła się do jeńców. - Wydawałeś się być dość skory do rozmowy, wiec może sobie pogadamy. - Rzekła do Endymiona. - Co was sprowadziło na tę wyspę i kim jesteście?
- Spójrz na plażę tam są resztki naszego okrętu - odparł strażnik poważnym głosem wskazując związanymi rękoma w stronę plaży - tak się tu znaleźliśmy. Z naszego okrętu przeżyliśmy tylko my dwaj. A ty pani ...czego tu szukasz, bo chyba nie zbłądziliście w sztormie?.... czy to aby na pewno konieczne? - powoli uniósł związane ręce do góry. |