Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2012, 20:30   #19
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
"Żołnierskie ścierwa" pomyślała Lilly, jeszcze bardziej było jej żal, że to przecież Rosjanie. Na samą myśl o rodakach zrobiło jej się słabo. Miała ochotę podejść i napluć im w twarz. Na chwilę ta mieszanka wstydu i żalu wstrząsnęła tą drobną sylwetką. Jednak spojrzenia sierżanta szybko przywołały ją do porządku. Nie może w końcu zwracać na siebie uwagi.
Obawiała się, że to nie uniknione.
-Co ty robić tu sama ... diewuszko? -łamana Niemszczyzna wyjątkowo irytowała Lilly. Zacisnęła zęby i spokojnie jak tylko mogła odpowiedziała.
-Wyszłam na drinka. Może pan sierżant polecić mi jakąś ciekawe miejsce? – kobieta zrobiła krok do przodu, mając nadzieje, że teraz tylko ona będzie w centrum uwagi, a papierosy zostaną nie zauważone. Żołnierzyk połknął haczyk.
-Da, znaju... - uśmiechną się paskudnie - my pokazać tobie
-Dobrze – zgodziła się kokieterie – zawsze bezpiecznej z panami mundurowymi..
Tak oto w towarzystwie radzieckich żołnierzy Lilly znalazła się w klubie nocnym. Wywołało to niemałe poruszenie wśród gości, lecz nie trzeba było długo czekać nim zajęli się swoimi sprawami. Widocznie zawitali tu właśnie stali bywalcy, aczkolwiek niekoniecznie mile widziani. Znaleźli dość wygodne miejsce, blisko okna. Nikt nie wpadł na to, aby odsunąć kobiecie krzesło, Lilly sobie jednak poradziła. W końcu dopiero od niedawna przyzwyczaiła się do traktowania jako damę.
Gdy usiadła zaraz przed nią pojawił się drink.

-Chętnie bym zapaliła, ale nie mam już papierosów... - westchnęła rozglądając się po tłumie, nie trwało długo jak i to, o co prosiła się znalazło. Nie wnikała czy zdobyli je w ten sam sposób co straciła swoje, mimo wszystko uśmiechnęła się słodko i podziękowała.
-Panom żołnierzom chyba na służbie nie wypada pić...
-Jednym wypada innym niet – odparł sierżant popijając wódkę – niektórym można więcej
-Więcej to znaczy? – zaciekawiła się.
-Po prostu więcej diewuszko – wraz z wypuszczanym dymem dookoła niego rozpościerały się kłęby dumy. Można było odnieść wrażenie, że według niego, żadna kobieta nie jest w stanie się mu oprzeć.
-Nie chce pan mówić to nie.. - wzruszyła ramionami.
-Ale jaki pan sierżant Dymitryj Wołodkowic
-Helga Schmidt – podała dłoń jak na damę przystało. Sierżant złapał jak trochę zbyt mocno i pociągnął do siebie, w taki sposób, że Lilly gdyby nie zaparła się nogami spadła by z fotela.
-Panie sierżancie jaki pan szarmancki... - zatrzepotała rzęsami i zaśmiała się słodko.
-Miło mi – niezgrabnie pocałował ją w dłoń, ale chwilę nie puszczał tylko wlepił w niej nachalnie wzrok. Kobieta nie próbowała się teraz wyrywać, nie dałaby rady. Żelazny wzrok próbował prześwietlić ją na wylot, ta nie dała się zastraszyć. Kamienny wyraz twarzy świadczył, że ma godnego siebie przeciwnika.
-Niemieckie dziewuchy to harde są – pokręcił głową Rosjanin i puścił w końcu Lilly.
-Takie czasy – chwyciła trunek do góry i upiła spory łyk.
-I nawet pić umieć – pokręcił głową tym razem z uznaniem. Tymczasem Lilly zastanawiała się jak wymknie się od tego towarzystwa. Chciała pobyć sama, napić się w spokoju i przemyśleć kilka spraw, teraz jednak sytuacja była nieco napięta. Spławić ich nie mogła, bo z takimi typami tak postępować nie można, a narażanie się znacznie utrudniło by jej pracę. Robiła więc ładne oczy, uśmiechała się i jednocześnie szukała wymówki, aby się ulotnić.
- Wybaczcie muszę do toalety.
- Dobra, ale wróć szybko – odparł entuzjastycznie sierżant, jednak słodka Lilly miała inne plany. Planowała wyjść oknem z łazienki i w ten sposób uwolnić się od męczącego towarzystwa, nie wiedziała jeszcze czy znajdzie tam takie wyjście...
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline