Kolejny...
Vitlis westchnął rozdzierająco no widok groteskowej postaci. Widząc, że pozostali nie reagują atakiem na widok błazna, to i on powstrzymał chęć wbicia zębów w jego gardło. Jasnym dla niego było, że to członek tej samej bandy, która teraz rządziła miastem. Tylko czemu taka forma kontaktu? I jeszcze ważniejsze pytanie, czemu się w końcu odezwali, zamiast jak do tej pory wysyłać swoje sługusy bądź iluzje. Na wszelki wypadek jednak zadał teatralnym szeptem pytanie -
Widzicie go? Czy to tylko mi się coś teraz zdaje?
Zmęczona swym uporem by iść na własnych nogach
Evelyn osunęła się opierając plecami o ścianę i siadła na podłodze. Rozglądała się po pomieszczeniu i ze skupieniem skoncentrowała wzrok na pojawiającej się postaci. Słysząc pytanie Viltisa odrzekła mu w myślach -
Widzimy.... przerwała by zerknąć na pozostałych i widząc ich reakcję zakończyła; -
... tym razem to chyba dla nas wszystkich iluzja.
Podejrzliwie rozglądająca się po izbie Paladynka, trzymając w pozycji bojowej zarówno miecz, jak i tarczę, zlustrowała marszcząc brewki kolejny, zapewne magiczny twór, jaki przed nimi się pojawił. Do tego wszystkiego owy błazen mówił zagadkami... zapewne kolejny trick tego przeklętego miasta.
-
Naszym atutem jest fakt, iż jeszcze żyjemy? - Wypaliła
Corella bez wielkiego przemyślenia do jegomościa. Szczerze bowiem powiedziawszy, jakoś nie była w chwili obecnej w humorze na wielkie, egzystencjalne dyrdymały.
-Życie to złudzenie, ulotna chwila, kłamstwo. Zwłaszcza tutaj.- odparł błazem i uśmiechając się zaproponował.-
Zagrajmy w grę, jakąkolwiek. -Kim jesteś?- spytał
Tarnus. A błazen zaklaskał w dłonie mówiąc wesoło.-
Gra w dwadzieścia pytań, może być. Ale nie tak się w to gra.
-
A ty z pewnością nam zaraz pokażesz jak... - Odparła Paladynka, mocniej ściskając swój oręż.
-Zadaje się pytania zaczynające się od “czy”.- rzekł po zastanowieniu błazen. A
Lialda prychnęła w irytacji.-
CZY nie widzisz co się dzieje na zewnątrz?! -Widzę i wiem. Zostało dziewętnaście.-odparł uśmiechnięty osobnik.
"Pytania... pytania... jakie zadać by nie zmarnować szansy na dowiedzenie się co tutaj się stało?", przelatywały przez głowę przyzywaczki myśli, rozpraszając ją i tym samym nie pozwalając skupić się na tym co chciała. "Viltisie, uda ci się podejść do niego i sprawdzić czy nie jest iluzją?" posłała smokowi przesłanie.
“Dobrze” odparł i nie zastanawiając się wiele podszedł do błazna i dźgnął go palcem.
-Auć... niegrzeczny piesek.- odparł błazen bardzo teatralnym tonem i uderzył łapę Viltisa dłonią. Acz uczynił to delikatnie. Tak jak si karze małe sześcioletnie dziecko.
Evelyn obserwowała smoka unosząc do góry dłonie. Była gotowa na to by posłać kulę kwasu w kierunku błazna, gdyby ten chciał skrzywdzić Viltisa. Widząc jednak zachowanie błazna, a właściwie to, że nic mu nie zrobił opuściła dłonie, wiedząc również iż nie jest on iluzją.
- Nie odpowiedziałeś na jedno z pytań... pozostało więc nam nadal dwadzieścia/ - odparła patrząc w jego kierunku, choć w myślach równocześnie pytała Viltisa by się upewnić. "Jak żywy prawda?"
-To nieuczciwe tak oszukiwać w zabawie. Odpowiedziałem na jedno pytanie tej pani. A nawet na dwa, choć liczy się jako jedno.- odparł błazen żartobliwie grożąc palcem.
- Na jedno więc dwadzieścia jeden odjąć jeden daje jak nic w prostej matematyce dwadzieścia. Nie odpowiedziałeś na pierwsze pytanie... zadane przez Tarnusa. - odrzekła mu na to Evelyn w ostatniej chwili zaciskając zęby, bo miała wielką ochotę pokazać mu język, niczym mała dziewczyna drażniąca się ze współuczestnikiem zabawy.
-Źle je zadał. Złamał reguły gry.- odparł błazen.
- Nie było reguł jak ono padło. - rzekła z uporem Evelyn, by po czym dodała -
A gra w którą chcesz z nami grać to dwadzieścia jeden pytań, czyli oczko. Tak więc reguły od razu zakłamujesz ty odejmując nam jedną szansę. -Czy do czegoś ta cała awantura.... prowadzi?- spytała Lila bardziej zajęta oględzinami pokoju, niż samym błaznem. Natomiast Tarnus spytał.-
To gabinet burmistrza, prawda? -Źle zadane pytanie.-odparł błazen ignorując długi wywód Evelyn.
Dziewczyna zaś spytała:
- Czy wiesz co się stało w sierocińcu Ilmatera? -Hmmm.... I tak. I nie. Nie wiem wszystkiego. Domysły tylko.- odparł z lekkim smutkiem w głosie błazen, mimo że jego twarz wygięta była w kpiącym uśmiechu.
- Czy znajdziemy tutaj coś co nam pomoże zrozumieć co się dzieje w tym mieście? - padło kolejne pytanie z ust Evelyn.
-Tak.-stwierdził błazen, a pytanie Tarnusa.-
A dokładniej ? Co znajdziemy?
Zignorował.
Również Evelyn zignorowała dalsze zadawanie pytań. Podniosłą się opierając dłoń o ścianę i zaczęła przesuwać po pomieszczeniu, aby zacząć szukać tego co może im pomóc. Podchodząc do najbliższego obrazu odchyliła go by zajrzeć za niego, czy w ścianie nie znajduje się jakaś skrytka, czy też jakieś dokumenty nie są przyklejone do niego od tyłu.
Obraz był... dziwny. Zupełnie nie pasował do gabinetu burmistrza. Ale współgrał z nastrojem tego miejsca.
Po odchyleniu tego obrazu, dziewczyna zobaczyła zamknięte na klucz małe drzwiczki z litej stali. Pancerną skrytkę na dokumenty.
- Znalazłam. - stwierdziła krótko Evelyn odchylając tak aby współtowarzysze dostrzegli drzwiczki.
Pierwsza do drzwiczków doskoczyła półelfka i mina jej zrzedła.-
Nie tak łatwo będzie otworzyć.
Przesunęła palcami po otworze na klucz.-
Trochę to zajmie.
Evelyn odwróciła się w kierunku błazna by zadać mu pytanie "czy masz klucz do tej skrytki?", ale słysząc słowa Lili postanowiła nie marnować pytań i powoli przesunęła się by poszukać co znajduje się w szafach.