Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2012, 20:48   #87
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Przyglądająca się poczynaniom towarzystwa Paladynka w spokoju ubrała swój napierśnik, śledząc ruchy znajomych osób, jednocześnie i chociażby kątem oka mając na uwadze tajemniczego (i powoli coraz bardziej upierdliwego) błazna.
- A może by tak... - Powiedziała pod nosem sama do siebie, po czym dodała już głośniej do ich wspólnego rozmówcy:
- Czy możesz nam powiedzieć co dokładnie wydarzyło się w Wormbane?
-Mogę.- potwierdził krótko błazen, bawiąc się kartami.

Tarnus przyglądając się poszukiwaniom dwóch kobiet spytał.-Czy jest stąd inne wyjście poza tym, którym weszliśmy?
-Jest.- odparł krótko błazen i policzył na palcach.-To już trzy pytania, a nie zbliżyliście się do słowa o którym myślę.
- Jakiego kurna znowu słowa?? - Zgrzytnęła zębami Corella.
-Noooo... tego o którym myślę... prawidłowego...- zdziwił się zaskoczony jej wybuchem błazen. A Tarnus rzekł do paladynki.-Nie ma co traktować go poważnie, dla niego to wszystko jakaś chora gra, pokręcona zabawa.

- Czy pomożesz mi odszukać to co jest tu ukryte? - spytała nagle Evelyn powoli podchodząc do błazna i zerkając na jego wykrzywioną twarz dodała coś co w jej ustach nawet dla niej zabrzmiało dziwacznie - Proszę.
-Dobrze, ale... wpierw zagrajmy w grę. Zgadywanka słowna idzie kiepsko.-rzekł smętnie błazen.
- Dobrze. Przypnij kartę do ściany i porzucamy w nią nożem, które z nas trafi celniej w oko postaci znajdujące się na karcie to wygrywa. - rzekła przyzywaczka sięgając po swoje noże.
Jedna z kart oderwała się od ściany w którą była wbita i przylepiwszy się do nie płasko, lekko powiększyła. Stała się też obiektem z papieru, zamiast ze stali.
-Gotowe... zaczynaj.- rzekł błazen, dając Evelyn pierwszeństwo.

Dziewczyna oparła się o przeciwległą ścianę aby odciążyć osłabione nogi, przygryzła wargę, uniosła dłoń w której trzymała nóż i celując przez chwilę rzuciła nim w kierunku karty. Zaciskając zęby na wardze obserwowała lot noża i jego dotarcie do celu.
- Twoja kolej. - rzekła parząc na przebitą nożem kartę.
W dłoni błazna pojawiła się karta która zaczęła się zginać tworząc dziwaczny sztylet.
Ruch dłonią i


papierowy sztylet poleciał w kierunku karty, trafiając blisko, ale... niedostatecznie.
Trudno jedno było powiedzieć, czy to zasmuciło błazna, który miał twarz wiecznie wygiętą w uśmiech.
A gdy karta przebita dwoma sztyletami upadła, odsypał się tynk i... ujawnił się wyjątkowo ciasny i wąski kwadratowy otwór. Tunel przez który szczupła osoba z trudem by się przecisnęła.
Evelyn powoli podeszła do otworu zerknęła do środka starając się coś wypatrzeć. Niestety nic nie zobaczyła, więc spojrzała na tunel zastanawiając się czy jakby się postarała to czy udałoby jej się przecisnąć. Spojrzała na smoka i rzekła:
- Viltisie spróbuj sprawdzić co on ma nam do ukazania i dokąd prowadzi.

Smok wsunął się z łatwością i znikł w tunelu. Wrócił jednak po kilkunastu minutach.
-Za daleko. Drugi koniec wydaje się poza moim zasięgiem.- syknął.
Tarnus rzekł zaglądając do środka.-Nie wcisnę się.
- Spróbuję ja... - mruknęła z niechęcią w głosie Evelyn. Odwróciła się do smoka i rzekła: - Idź przede mną... będę tuż za tobą. - wiedziała bowiem, że gdy będzie w pobliżu, odległość nie ograniczy już smoka. Poczekała aż wpełznie do tunelu i sama podciągnęła się do góry, by wcisnąć się w jego otwór i pełznąc za Viltisem.
-Uważaj na siebie.- rzekł za nią Tarnus nieufnie zerkając na błazna.

Corella, z niedowierzaniem kręcąc głową nad wyruszeniem na zwiad Evelyn z dopiero co podleczonymi, choć nadal połamanymi nogami(!) poprzez wąski tunel w ścianie, spojrzała następnie na resztę towarzystwa. Lili obdarzyła jedynie przelotnym spojrzeniem, Tarnusowi posłała dosyć wymowne, a na błaźnie zatrzymała swój wzrok.
-Możesz iść z nią. Mogłaś zgłosić się za nią.- odparł w odpowiedzi rycerz.
- Skoro ona w tak gorącej wodzie kąpana, i pcha się gdzie nie powinna w obecnym stanie, to co mi po tym? - Paladynka wzruszyła ramionami - Nie jesteśmy małymi dziećmi... - Spojrzała znowu na błazna, a potem ponownie zwróciła się do Tarnusa - Poradzisz sobie tu beze mnie?
I mimo własnych słów, wypominania tego i owego Evelyn, Corella po raz kolejny ściągnęła swój napierśnik (przy okazji odpowiednio oczywiście wzdychając do zaistniałej sytuacji), po czym zostawiła i pancerz i tarczę pod opieką szlachcica, sama pchając się w wąski otwór w ścianie za towarzyszką...
-Jasne. Ja i Lila poradzimy sobie.- te słowa usłyszała paladynka przeciskając się przez tunel.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline