Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2012, 21:36   #254
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Shalulira mogła być wspaniałą, jak na swój wiek, wojowniczką, mogła oddać się Ciemnej Stronie, ale nawet wówczas nie mogła mierzyć się z trójką Jedi działającą wspólnie. A nie było to chaotyczne działanie, gdzie każdy myślał wyłącznie o sobie, tylko przemyślana i dobrze zorganizowana współpraca, co mogło zaskakiwać biorąc pod uwagę wysokie tempo walki.

Cios padał za ciosem, raz atakowała jedna strona, raz druga. Z czasem jednak Qua'ire traciła siły. Jej ruchy stały się wolniejsze, a ataki następowały rzadziej, wreszcie zaniechała ich w ogóle. Jedi przeszli do skoordynowanego ataku, w którym na zmianę wykonywali cięcia i pchnięcia swoimi mieczami.

Wreszcie Mroczna musiała uznać ich wyższość. Była praktycznie otoczona, siły opuszczały ją coraz szybciej. Jedynie kwestią czasu był cios któregoś z przeciwników, którego nie zdąży zablokować czy zbić. Co robić? Pomysł, który przyszedł jej do głowy nie spodobał się Shalulirze, ale i tak zamierzała wcielić go w życie zgodnie z zasadą, że pierwsza myśl jest najlepsza.

Zamachnęła się pozorując cięcie z góry na Terr-Nyla. Czarnoskóry padawan podniósł rękę z mieczem do zasłony, gdy nagle poczuł ból w okolicach żołądka. To Shalulira kopnęła go w brzuch po czym odepchnęła i skoczyła w kierunku okna. Przebiła się przez szybę i zniknęła w krzakach rosnących przy posiadłości Karnishów.

W tym samym czasie walka Tamira również zaczynała rozwijać się pomyślnie dla Jedi. Zabrak zyskał przewagę nad oponentem. Udało mu się go nawet kilkakrotnie trafić, ale wszystkie ciosy spływały po Ennrianie jak woda po kaczce z Naboo. Jedynie delikatnie dymiące dziury na szacie Mrocznego wskazywały miejsca trafień. Było ich prawie dziesięć, na rękach, nogach, a nawet na korpusie, a jednak przeciwnik Torna walczył nadal i nic nie wskazywało by ciosy w jakikolwiek sposób go osłabiły.

Dopiero, gdy Ennrian zorientował się, że jest sam przestał głupkowato rechotać i rozejrzał się wokół. Naprzeciw niego stał Tamir, którego pokonać inaczej niż zamęczając nie mógł. Drogę do okna z kolei blokowali Era, Ziew i Terr-Nyl, za dużo jak na stan po ciężkiej walce jaką właśnie toczył. Pozostało tylko jedno.

Rzucił się na zamknięte wcześniej przez Ijana drzwi i wbił w nie swój miecz. Zaczął kreślić czerwony krąg na szarym metalu, gdy dopadli do niego Jedi. Terr-Nyl pchnął swoim mieczem wprost w plecy Ennriana, na których jego szata była rozdarta przez cięcie Zabraka. Jakież było zdziwienie czarnoskórego padawana, gdy fioletowa klinga zamiast wbić się w ciało Mrocznego zatrzymała się na powierzchni pleców zostawiając jedynie czarny punkcik na jego szacie.

Dopiero Tamir zdołał powstrzymać byłego członka Zakonu. Uderzył w końcówkę rękojeści jego miecza przecinając ją i niszcząc przy tym samą broń. Czerwona klinga zniknęła na chwilę przed tym jak Ennrian dokończyć miał wycinanie sobie przejścia. Wystarczyło jednak by Mocą skrzywił wycięty metal, otwierając wyjście niczym klapę na zawiasach. Jedi już chcieli się na niego rzucić by powstrzymać go siłą mięśni, jeśli nie mogli tego zrobić mieczami, ale powstrzymał ich widok za drzwiami.

Stał tam Ijan z włączonym mieczem. Najwyraźniej udało mu się pokonać Rilę i postanowił wrócić do pomieszczenia medycznego. W samą porę, Ennrian był w pułapce. I gdy wydawało się, że to już jego koniec, ten spojrzał na Batha i wypowiedział dwa słowa:

- Ona żyje.

Oczy Ijana rozszerzyły się gwałtownie. Rycerz niezależnie od siebie poluźnił chwyt miecza świetlnego. Trwało to zaledwie ułamek sekundy, ale Ennrianowi to wystarczyło. Pchnął Jedi Mocą, tak że ten wylądował na przeciwległej ścianie, jednym susem pokonał wąski otwór i zniknął. Zanim Tamir jako pierwszy wygramolił się z tej dziury na korytarz Mrocznego już nie było. Zniknął nawet w Mocy.

* * * * *

Mimo, że nie udało się schwytać Ennriana wszyscy poczuli sporą ulgę. Karta losu wreszcie zdawała się odwracać. Najlepszym tego przykładem jest chyba sposób w jaki udało się Ijanowi pokonać Rilę, a przynajmniej twierdził, że tak to właśnie było. Moc musiała być z młodym Bathem, ponieważ gdy walczył z towarzyszką na szczycie schodów prowadzących na piętro, ta potknęła się i runęła w dół. Mocno uderzyła się w głowę tracąc przytomność. Na szczęście poza paroma sińcami nie odniosła innych obrażeń.

Nie dość jednak na tym. Kilka dni później Antis i Tropull opuścili ambulatorium i choć jeszcze nie byli w pełni sprawni, mogli jednak chodzić, jeść, a nawet wykonywać lżejsze ćwiczenia tak jak inni. Przebudził się też Alerq.

Jedi zawiedli się słysząc, że padawan niczego nie pamięta. Okazało się, że nakaz trzymania się w grupach tak mu doskwierał, że każdej nocy, omijając warty wystawione przez jego towarzyszy, wymykał się z posiadłości na spacer po lesie. Ostatnie co pamiętał to właśnie jedna z takich wypraw, przerwana nagle opadającą ciemnością.

U Rily Era znalazła identyczną rankę jak u Alerqa, tyle że pod lewym dolnym żebrem. Wyciągnęła z niej podobny obiekt o kształcie nieregularnego czworościanu, dość mocno spłaszczonego. Objawy u dziewczyny były identyczne jak te, które parę dni wcześniej występowały u Alerqa.

Największą niespodzianką dla Jedi było jednak zupełnie co innego. Gdy po walce z Ennrianem Era zajęła się rannymi Antis i Tropullem, a Terr-Nyl i Ziew udali się po nieprzytomną Rilę, Ijan i Tamir wybiegli na zewnątrz sprawdzić czy nie trafią na jakiś ślad po uciekinierze. Obchodząc dom trafili w pobliskich krzakach na... Shalulirę leżącą na trawie i trzymającą się za bok. Okazało się, że dziewczyna rozcięła sobie bok kawałkiem szyby i to dość głęboko i teraz nie mogła uciec. Jedi zabrali ją do posiadłości.
 
Col Frost jest offline