Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2012, 22:22   #113
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Robak zazdrości nie dobrał się do duszy Alexa, chociaż Saraid po raz drugi udowodniła, że umiejętnościami strzeleckimi elfy górują nad zwykłymi śmiertelnikami. Może dzięki temu, że i jemu udało się, praktycznie biorąc, unieszkodliwić przeciwnika. Z bełtem wbitym w ramię raczej nie powinno się myśleć o strzelaniu. Oczywiście ze strzałą między oczami tym bardziej.
Odwrócił się, by pogratulować elfce i wtedy zobaczył, że bohaterka dzisiejszego starcia nie tryska radością, że - prawdę mówiąc - nie wygląda najlepiej.
W paru krokach był przy niej.
- Pomóc ci? - spytał.
Pytanie było czystą formalnością. Nawet gdyby Saraid nie chciała, to zawlókłby ją na siłę do kapłanki.
- Służę ramieniem.
Wbrew tym słowom objął ją w pasie, by nie musiała obciążać ranionej nogi.
Saraid jednak pokręciła przecząco głową i wskazała na kozła, na którym wciąż znajdował się znacznie od niej ciężej ranny, woźnica.
- Najpierw trzeba się zająć Sigismundem... - oznajmiła nie znoszącym sprzeciwu głosem, który nie do końca wyszedł jej tak jak chciała skoro zdanie zakończyła gwałtownym wciągnięciem powietrza wywołanym bólem. Zdecydowanie nie powinna sprawdzać wytrzymałości nogi...
Dla Alexa jedna Saraid była więcej warta, niż dwóch Sigismundów, ale zdanie elfki też miało na niego swój wpływ.
- On ma do niej bliżej, niż ty - mruknął.
- On umiera, ja nie - zwróciła mu uwagę na oczywisty fakt.
- Powiedz to jeszcze komuś - stwierdził Alex. - Jeśli sam się za niego zabiorę, to mu tylko zrobię krzywdę. Niech kapłanka do niego przyjdzie, bo w zasadzie jego nie należy ruszać.
- Pani Juliene!
- podniósł nieco głos. - Potrzebna pani pomoc. Tutaj. Natychmiast!

Zostawiwszy Sigismunda i Saraid pod opieką kapłanki Alex naładował kuszę i ruszył na zwiedzanie pobojowiska. Interesowali go przede wszystkim łucznicy. I ewentualne niebezpieczeństwa, które stale mogły się czaić w okolicy.

Łup nie był zbyt obfity. Kilkanaście strzał, dwa dość kiepskie łuki. Aż dziw, że jeden i drugi tak celnie trafiali. Może kieszenie mieli wypchane złotem, ale ciało pokryte wrzodami zdecydowanie nie zachęcało do dokładnego sprawdzania. Być może mutacja zaraźliwa nie jest, ale wizja posiadania drugiej pary ust zdecydowanie Alexowi nie odpowiadała. Podobnie jak i posiadanie kopyt zamiast stóp.

Z wysokości piętra można było rzucić okiem na okolicę. Jednak - chociaż punkt widokowy był usytuowany całkiem nieźle - Alex nie zdołał dostrzec żadnego znajdującego się w okolicy niebezpieczeństwa. Ale taki stan nie musiał trwać wiecznie.
Zszedł na dół ciekaw, kiedy będą mogli ruszyć w dalszą drogę.
 
Kerm jest offline