Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2012, 07:26   #125
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
- Dergo, jak się czujesz? - spytała Argena zaraz po wyjściu z chaty... a raczej jakichś jej resztek.
- Już lepiej, dobrze - odpowiedział młodzieniec.
Wyglądało na to że chochliki i brat Tadeusz nieco o niego zadbali. Oczywiście za dużo zrobić nie mogli - Dergo nadal był poważnie zaczerwieniony na twarzy, zaś aby fryzura powróciła do poprzedniego stanu, trzeba będzie poczekać kilka ładnych miesięcy, aż włosy mu odrosną. Argena nie była zbyt zadowolona, że jej wojownik nie był aż tak przystojny jak niegdyś, wcześniej nawet jej się podobał.
Demonica pokręciła głową i westchnęła przyglądając się młodemu wojownikowi.
- Naprawdę nic mi nie jest. Tylko nieźle się wystraszyłem, bo goblin pobiegł i nic się nie stało, a na mnie buchnęły nagle płomienie. Tak nagle, znikąd - powiedział Młodzieniec.
- Tak wiem, już mówiłeś - powiedziała Argena i zmarszczyła brwi zastanawiając się nad tym aspektem. - To zapewne dlatego, że nie miałeś talizmanu... a goblin go miał - powiedziała, a druga część jej wypowiedzi wcale jej się nie spodobała. Jeśli ktoś tu miał talizman, to oznaczało przygotowaną konkurencję. Goblin jej oczywiście nie zagrażał, ale może być gorzej jeśli był tylko czyimś pomocnikiem, tak jak jej chochliki.
- Zbierać się. Ruszamy - poleciła pozostałym. Chochliki natychmiast zabrały się do zbierania tobołków. Brat Tadeusz nie okazał pośpiechu, ale i nie sprzeciwiał się, chowając słoiczek maści na poparzenia, do swojej torby.
- Gdzie idziemy? - Dergo jako jedyny miał coś do powiedzenia, co sprawiło, że był do tyłu ze zbieraniem swoich rzeczy.
Argena spojrzała na trzymaną w dłoni mapę. Mapa ta była wyryta w szerokim kawałku deski, która do niedawna stanowiła część ściany napotkanej chaty. Wyrwanie jej było proste, nawet z zachowaniem jej w jednym kawałku.
Zastanowiła się nad wyrytymi w niej symbolami. Albo stanowiły tylko wskazówki, lokacje które miną po drodze, albo miejsca których wręcz nie dawało się ominąć. Zastanowiła się nad ich znaczeniem.
Skrzyżowane kilofy były często spotykanym symbolem kopalni, co ani trochę nie podobało się demonicy. Ona wolała mieć miejsce aby się ruszać, przestrzeń aby wzbić się w powietrze, tunel w którym będzie chodzić na czworakach nie przypadł jej do gustu... Choć może nie trzeba będzie wchodzić do środka, zakładając, że faktycznie była tam kopalnia. Wieża, od razu skojarzyła się Argenia z czymś w stylu tej, o której mówiła Hermiona - czarownica która ofiarowała jej talizman. Jeśli wieża ta miała by być pusta, to ich szczęście, ale na to raczej na pewno nie mogli liczyć. Nad rozpadliną będzie mogła przelecieć, ale zabierze ze sobą jedną osobę na raz, a nie podobał jej się pomysł zostawiania bezbronnych członków jej orszaku.
Mauzoleum to była świątynia. Jeśli miała by być dobrego boga, to ten nie powinien być agresorem, wobec spokojnych podróżnych - kimkolwiek by nie byli. Jeśli miało to być miejsce poświęcone złemu bogowi, to też powinna sobie poradzić. Choć nie wykluczone, że trafi na silniejszych nieumarłych, takich jak lisze, czy mumie. Kości kojarzyły się z szulernią, albo hazardem. Argena znała się na tym nieco, ale obecnie - w obliczu wstąpienia do Krainy Wewnętrznej, złoto nabrało drugorzędnego znaczenia. Symbol wilczego łba świadczył o wilkołakach. To mógł być problem, ale nie dotarła by tak daleko, gdyby bała się byle watahy.
Podsumowując wszystkie za i przeciw, zdecydowała się obrać drogę.
- Tędy - wskazała prawy kierunek, w stosunku do tego, z którego przyszli.
- Ja pójdę pierwsza, jestem odporna na ogień - powiedziała i ruszyła przed siebie.
"Ściana płomieni" powiadał Dergo. Argena była ciekawa, czy jest odporna aż tak. sposób w jaki młodzieniec opisał to co widział, świadczyły o użyciu magii.

Zabrawszy wszystkie swoje rzeczy, oraz drewnianą mapę, ruszyli przed siebie. Argena dość szybko zorientowała się, że nie ma tam żadnego ognia.
- Ale był! Przysięgam. Widzieliście przecież jak mnie przypiekło - tłumaczył sie Dergo.
- Spokojnie, wieżę ci. To zapewne zasługa Talizmanu - wyjaśniła Argena. - Po prostu trzymajcie się blisko mnie - dodała.

Szli przez parę godzin i zajęło im to całą noc. Dopiero nad ranem zobaczyli niewielki budynek z kopułą stanowiącą jego sufit, a po kolejnych kilkunastu minutach stanęli u jej progu.


- To raczej wygląda na kapliczkę niż mauzoleum - zauważyła Argena mrużąc oczy. Spojrzała na mapę, ale wszystko jej się zgadzało. Wyryty w kawałku drewna obrazek dobrze przedstawiał miejsce do którego dotarli. Kobieta po prostu nie spodziewała się, że budynek będzie wielkości wiejskiej chaty.
- Możemy tu odpocząć? - spytał nieco żałosnym głosem Dergo. - Idziemy już cały dzień i całą noc - marudził.
Argena odwróciła się i musiała przyznać, że nie tylko jej młodzieniec, ale wszyscy jej towarzysze wyglądają na dość mocno zmęczonych.
- No dobra, ale najpierw sprawdzimy czy na pewno jest tu bezpiecznie - powiedziała Argena. Najpierw dokładnie obejrzała budynek z zewnątrz, dobrze koncentrując się na szukaniu jakichś symboli. Nic nie znalazła, więc zapukała i nie czekając na odpowiedź, szybko weszła do środka.
 
Mekow jest offline