Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2012, 12:19   #251
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Andaras był w szoku, jednak starał się nie dać tego po sobie poznać. Kamienna twarz była niczym nowym u upadłego elfa.

Andaras wziął instrument. Po czym rzekł władczo:
-Dokonało się Harad stał się jednością. Tak jak powinien być już od wielu lat. Siostrze twej nic się nie stanie. Zmyjcie kusz z drogi. Posilcie się a potem podzielimy się wspólnie z ludem dobrymi wieściami. Przyjdzie i czas na rozmowy potem - po czym nie czekając na pytania czy cokolwiek innego odprawił ich skinieniem dłoni.
-Raelu wołaj mi tu Dagoratha. Dowiedz też się dyskretnie, co zmusiło ich do kapitulacji. Niech ktoś podający się za wysłannika któregoś z dużych klanów, podpyta ich. Tak by wyglądało to jakbym ja wiedział co się dzieje ale moi poddani chcieli uzupełnić swą wiedzę. Jeśli bedzie trzeba, opłać kogoś z ich orszaku. Wszak tajemnic nie zdradza...

Gdy wszyscy wyszli, czarnoksiężnik wciąż patrzył na instrument. Jakby nie mógł uwierzyć w to co się stało. Oddano mu Południe! W największych marzeniach liczył, że może kiedyś, kiedyś to nastąpi. Wzdrygał się jednak w obliczu potencjalnych kosztów. Morze krwi trzeba było przelać by zgiąć ich karki- to była myśl zarówno Andarasa jak i jego ojca, nawet zawsze chętny do bitki Skała podzielał to opinię. To niemożliwe, nieprawdopodobne. Myślałby że śni gdyby nie fakt że nie spał ludzkim snem. Spodziewałby się po dzisiejszym dniu wszystkiego. Powodzi, kolejnych zatruć, mordów, kłótni czy innych kłopotów. Ale Korona?! Zaczął się zastanawiać co to znaczy... Pierwsze dość spontaniczna myśl. Skoro jest dobrze na pewno zwiastuje to kłopoty. Zabiorą mi ją niczym cukierka dziecku gdy ucieszy się na jego widok. Żart bogów cóż by innego? Uspokój się jesteś królem, w dodatku obecnie królestwa Haradu. W życiu nie ma przypadków. Tak samo Andaras wiedział, że musi być w tej sprawie drugie dno. Niech no sobie przypomni, co wie o Kashirze i jego ojcu

Syn był w bardzo dobrej komitywie z Khandem, nie był wcale taki dziki jak przeciętny południowiec. Dużo czasu spędził na wojenkach. Był kultystą i chyba kanibalem, choć tego drugiego Andaras nie był pewien. Ambicje miał jak każdy kto jest na szczycie, chce więcej władzy i bogactwa- ten wniosek był oczywisty. Słabe punkty skup się- powtarzał sobie upadły elf. Jest bardzo rodzinny i lojalny ojcu i siostrze-przypomniał sobie dawne słowa swego ojca Andaras. A co wiem o jego ojcu? Jest stary i jest sukinsynem, kultysta, tyran miał duże ambicje- czuł jakby ojciec udzielał mu wykładu. Widział ich starą rozmowę tak wyraźnie. A czy ma ambicje zjednoczeniowe?- zapytał wtedy jeszcze niedoświadczony pół-elf. Liczył że może się jakoś dogadają w tej sprawie.. Każdy ma zjednoczeniowe tendencje na zasadzie “będe nimi wszystkm rządził, bo ja jest prawdziwym królem!”- odpowiedział mu wtedy Munthan zabijając cały optymizm w młodym synu. Zatem obecna sytuacja to raczej niespodziewana decyzja dla jego poglądów... Ostatnią rzeczą jaką by chciał zrobić z kolei Khasir to być wasalem Andarasa. Nie krył nawet swojej niechęci do tego, widzi to zapewne jako konieczność. Pewnie był postawiony pod murem. Król Haradu przypomniał sobie jeszcze jedną rzecz. Nigdy nic nie słyszał o chorobie Króla z Południa... Czy to nie zaskakująca analogia? Skały i jego ojciec rozstali się z życiem. Byli wierni Herumorowi jednak nagle odeszli by zostawić mu koronę. Tak samo stało się z tym południowcem... Zmuszono go do tego ale kto i dlaczego? Przypuszczenie Andaras miał jedno, które zresztą było już jego paranoją. To na pewno sprawka Głosu! Daje mi na tacy coraz większą władzę. Uzależnia od siebie... Co potem? Zmusi mnie do tego bym zatańczył jak mi zagra? Inaczej wszystko stracę... Ewentualnie mnie opęta, mam nadzieję że blokada w amulecie działa. Wszak za pierwszym razem sam chciałem nawiązać kontakt. I potem w Tharbardzie prawie przez to zginąłem. Dopiero wtedy zyskał luźny dostęp.. Teraz już nie popełniam tego błędu i kontakty ustały. Nawet ta Umbardka posłanka Głosu tak mówiła.
Niezależnie od metody takich manipulacji, skupienia władzy w rękach Andarasa mogli dokonać tylko czarnoksiężnicy. Nie widział powodu czemu Herumor miałby to robić. Wszak mimo demonstracji lojalności Andarasa był podatny na wpływ konkurenta. Mijając obsesje na tym punkcie przesłanki logiczne naprawdę wskazywały na Głos.

W tym momencie wszedł jeden z zaufanych ludzi Raela. Panie przekupstwo się nie udało. Nasz człowiek mówiąc najprościej dostał po zębach bardzo się obruszyli...

Elf tylko westchnął. Pięknie liczył, że jakiegoś żołnierza uda się przekupić.

-Panie Daregoth czeka.- dodał agent.

-Niech wejdzie- może on chociaż mi coś powie. W końcu tylko dla jego wiedzy trzymam go przy życiu jako niepewnego sojusznika. Choć czuł zdradę kapłana niemal w powietrzu. A może to tylko jego sztuczne obawy?
Po chwili gdy wszedł najwyższy kapłan rzekł:

-Witaj przyjacielu-uśmiechnął się elf. Południowcy stawili się u nas w odwiedziny.- powiedział gładząc ręką róg. Czekając jego reakcji, nawet mroczny człek z kamienna twarza i maska da po sobie poznac czy jest w szoku i zdziwieniu czy wygląda jakby sie tego spodziewał...- przynajmniej taką informacje miał zamiar wyczytać Andaras.

- Witaj. - odrzekł spokojnie. - Tak. Zdążyłem już zauważyć. - dodał pewnym siebie głosem. - Zaraz po wyjściu z twego namiotu pierwsze kroki skierowali do świątyni oddać hołd Morgothowi. - dodał z szacunkiem godnym fanatyka lub genialnego aktora. - Trzeba to dobrze rozegrać, bo bliżej Haradowi Południowemu do Północy jak do Khandu. - Andaras wiedział , że nie o ogległosć geograficzną idzie. - Boją się ciebie królu. - dodał. - Zadbałem by wiesć o twej gorliwej wierze i rozprawie z buntownikami dotarła jak najdalej... - zawiesił głos na chwilę. - Lecz co moje uszy słyszą. - dodał mniej poufałym tonem. - Zaraz po wyjsciu ze swiątyni bracia krwi Kashira są ciągnięci za język swiecidełkami. Co za wstyd... - stwierdził zniesmaczony. - Wyciągniesz odpowiednie konsekwencje jak sądzę królu. Podżegacz lub szpieg w imieniu klanu z północy działał. - założył ręce na potężnej piersi stojac dumnie wyprostowany.

Bracia krwi?! No tak to takie oczywiste, zapomniał że południowcy mają ten sam zwyczaj co oni... Gdzie miał głowę? Szkoda tylko że nikt mu o tym nie wspomniał. Wiedząc to można było się spodziewać daremności próby przekupstwa... Nic to będzie trzeba z tego jakoś wybrnąć.

-Słyszałem bo i ja mam dobre uszy. Kashir już nalega na spotkanie, więc pewnie chodzi mu właśnie oto... Z tego co wiadomo mi o zajściu, napastnik został za dyshonor ukarany doraźnie. W sposób jaki często zdarza się w karczmach. Bądźmy jednak poważni, wypytywacz uciekł po zdarzeniu.- nikt mu nie wspomniał, że go pojmano. Wiec zapewne zwiał i jego ludzie dobrze go ukryli. Pocieszając się tą myślą kontynuował -Znaleźć go będzie ciężko. Jeszcze ciężej ustalić dla kogo naprawdę pracuje. Powiedziałeś że szpieg lub podżegacz działał w imieniu klanu północy. Skad to wiemy? Powiedział tak? Bo jeśli powiedział... W imieniu jakiegoś klanu, to pewnie dla zupełnie innego. Mogło chodzić o świadomy ruch i wiedzę, a może o rzucenie cienia na konkretny klan. Gry i podchodzy rodzin Haradzkich były są i będą... A dyshonor próbować może rzucić nawet ktoś spoza nich... To jednak błahostka wobec tego co się dzieje w okół nas. Wyśle za nim ludzi znajdziemy go i zostanie ukarany. Kashir jest przeczulony albo szuka pretekstu. A całość wydarzenia zalatuje mi amatorką... Przejdźmy do ważniejszych rzeczy.- Andaras po rzeczowej odpowiedzi przeszedł do spraw dla których wezwał tu kapłana- Powiedz mi co wiesz o chorobie i decyzji króla południa? Strach i bliskość do nas to jedno, a tak poważna decyzja to zupełnie co innego. Chciałbym wiedzieć czy nie kryje się za tym coś jeszcze? Czy ktoś nie wywarł na nim dodatkowej presji...

- I chciałes ze mną rozmawiać, aby mi to wszystko wytłumaczyć? - zapytał kapłan.

Elf westchnął, po czym ostentacyjnie się zaśmiał. Bezczelny drażniący się typ, może jednak go zabije? Nie dość że zignorował jego pytanie. To jeszcze myśli, że miałbym w planie się tłumaczyć. Jego wywód miał za zadanie pokazać małostkowość problemu. Ale dobrze opanuj się jesteśmy wszak z kapłanem przyjaciółmi potrzebujemy się oddychaj głęboko...

-Wytłumaczyłem ci to skoro zapytałeś. Pozwoliłem byś poznałeś me myśli w tej sprawie-łaskawie dodał w głowie- skoro już zawracasz mi tym głowę. Wezwałem cie byś odpowiedział mi na pytanie które zadałem.- powiedział już stanowczo lodowatym tonem.

- Wiem tyle ile powiedzial jego syn. I wiesz on pytal o to samo co ty Królu Andarasie. Czy przemysleniami na ten temat również zechcesz podzielić się ze mną? Moze to ta sama ręka co kierowala tajemniczymi okolicznościami śmierci ojca twego królu? - ni to zapytal, ni stwierdził.

Obaj dobrze wiemy czyja to może być ręka. Chcesz to usłyszeć wprost? Proszę nie mam nic do ukrycia. Można jeszcze potoczyć tą rozmowę tak, by po raz kolejny udowodnić lojalność względem Herumora. Inną sprawą było że Andaras był lojalny tylko wobec Haradu. Głos był mu wstrętny ze strachu nie z lojalności względem drugiego czarnoksiężnika. Dogadałby się z każdym byleby było to z korzyścią dla jego królestwa.

-Być może to ta sama osoba. Ponoć darowanemu wielbłądowi nie patrzy się w zęby. Zapewne jednak tylko do momentu kiedy nie ugryzie. Zjednoczenie które się dokonało, leży jednak w interesie ogółu. Królestwa które reprezentuje ja i wiary którą reprezentujesz ty.-warto było podkreślić, że jadą na tym samy wózku.- Musimy być jednak czujni, postaraj się nastawić Kashira jak najbardziej do naszej sprawy. Co do tajemniczej ręki oddała nam ona przysługę w postaci zjednoczenia. O ile oczywiście to nie przypadek. Proponuje byśmy odłożyli na bok dzielące nas sprawy. I obaj byli czujni, być może jeśli owa ręka wyciągnie się ku nas... Wtedy wspólnymi siłami uda nam się ją przetrącić.- o ile już dla niej nie pracujesz, albo nie zmienisz strony w ostatniej chwili. Ty zapewne zginasz kark jak i ja przed ich potęgą nie z miłości czy oddania. Gdybyś miał okazję bardziej się usamodzielnić zrobiłbyś to sukinsynu. Być może widzisz ku temu okazję przy mym boku. Władzy nie przejmiesz rozszarpali by cię. Choć kto wie ambicji na pewno ci starczy i ku temu... Póki co stać u boku króla być jego prawą ręka. I głosem wiary tak by być niezbędnym. Sprytne... myśli króla szalały na głos jednak powiedział-Być może to sprawka Głosu, jeśli tak - zapłaci mi za śmierć bliskich. Jednak nie jestem głupcem jego moc jest wielka. Być może rada samego Herumora będzie nam potrzebna. Jak stawić czoła takiej istocie?

- Oby nie było takiej potrzeby. Pamiętaj królu, że wróg wroga w czas wojny jest sojusznikiem. Kapitan Barad-dur zawsze był wiernym sługą Morgotha. - rzekł zasępiony.- czyli i ty się boisz, słusznie pomyślał w tym momencie Andaras- Czy podjąłeś trop, na który wpadłem i ci go przyniosłem królu?-zakończył Daregoth

Tak, tak podkreślaj, że tobie się udało to czego Rael nie dokonał. Znaczy się jesteś lepszym doradcą. Dobra metoda.
-Wolałbym być przygotowany-podkreśli Król- podzielam jednak twą opinię. Jednak gotowi musimy być na każdy scenariusz. Głos jeśli uderzy, zrobi to nagle i wtedy czasu na konsultacje nie będzie. Potwierdziłem po której stronie jestem mówiąc o sprawie Głosu już wcześniej. Czy jest panie możliwość bym porozmawiał z pomocą jakiegoś rytuału i magi z Herumorem? Co do tropu oczywiście wysłałem ludzi, sprawa wszak dotyczy śmierci mego ojca.

Andaras czuł na sobie uważne spojrzenie kapłana, który ważył jego słowa.
- Do tego potrzebny byłby palantir. A dokładniej dwa. - odrzekł spokojnie Dagorath. - A takimi nie dysponujemy. - Jedyne co mogę zaoferować to kruka.

-Dobrze dziękuje będzie musiał wystarczyć-ciesz się i myśl, że cię doceniam zakłamano żmijo. Jesteśmy sobie potrzebni niestety....po czym dodał.- Zbliża się bitwa, muszę się przygotować.

Gdy Daregot wyszedł rzekł do jednego z członków swego Khas.
-Powiedzcie Khasirowi, że chciałbym by był u mego boku w czasie bitwy. A jego ludzie mają być wśród was niczym bracia.

Taka nobilitacja z pewnością go nieco ostudzi. Wypadałoby jeszcze wygłosić mowę do ludu i ruszyć do bitwy.

Andaras nakazał zebrać ludzi. Zaraz przed bitwa, stanął na wydmie. U boku miał syna południa. Za plecami zaś ludzi z połączonych Khas którzy jak zawsze otaczali ich okręgiem.

Korzystając z pomocy amuletu rzekł z siłą setek krzyków. Miał nadzieję że zrobi to również odpowiednie wrażenie na Khasirze
- Synowie Haradu! Mam dla was wspaniałe wieści. Dokonała się rzecz przez wielu uważanych za niemożliwą! Nadszedł dzień zgryzoty dla niedowiarków i zdrajców. Od dziś nie ma już Królestwa Haradu południowego- chwilę odczekał delektując się poruszeniem i nagłym zdziwieniem. Jedne jego słowa wszak przeczyły drugim. Wielu zapewne myślało że odbyła się jakaś spektakularna klęska.- Nie ma również Królestwa Haradu północnego- o ile pierwsze zdanie można było tłumaczyć drugim wprowadził wszystkich w osłupienie.- Od dziś aż po kraniec istnienia pustyni, i południowych dżungli istniejemy jako jedność! Dokonało się zjednoczenie-uniósł wysoko róg każdy znał znaczenie insygniów władzy południa. To nie gołe słowa lecz namacalne potwierdzenie.- Od dziś dzielny i wojowniczy Khasir- położył rękę na ramieniu południowca, ten zaś ukląkł w potwierdzeniu wraz ze świtą- i jego bracia z południa są nam jeszcze bliżsi-gestem nakazał im wstać by podkreślić że mimo wasalizacji traktuje ich poważnie.- Królestwo Haradu stało się faktem. Na chwałę jego wojowników i synów!- w tym momencie ryk radości zagłuszyłby już nawet wzmocnione słowa Andarasa. Dwadzieścia tysięcy ludzi wiwatowało. Tak dobrych wieści dla ich morale w tak dobrym momencie nikt się nie spodziewał. Wojownicy oszaleli... słychać było okrzyki. -Zjednoczeni! -Połączeni! -Niech żyje pan nasz Król Haradu Andaras! Chwała Morgothowi! Czy zwyczajne- Harad,Harad,Harad!!!
-A teraz moi synowie-rzekł z radością Król- przelejmy w podzięce trochę Gondorskiej krwi!- po czym zadął z całej siły w róg zwany Głosem Południa.
Jego ludzie i on byli gotowi. Poprowadzi ich będąc w awangardzie, być może jego magia się przyda by jeszcze bardziej podkreślić jego moc.
 
Icarius jest offline