Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2012, 01:28   #114
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Anzelm przeczekał cierpliwie całą potyczkę chroniąc się wraz z kapłankami. W przeciwieństwie do swoich towarzyszy, on nie władał mieczem. Jego ostrzem był język, sposób przemawiania do ludzi i to że umiał ich zjednywać sobie. Oczywiście mało kto to potrafił w tych mrocznych czasach docenić, ale Anzelm był odporny na krytykę czy też lżenia.
Gdy było już po wszystkim Anzelm zszedł z wozu by się upewnić, że kapłance nie grozi żadne niebezpieczeństwo, a gdy tak się stało zwrócił się do niej:

- Pani.. są ranni.. proszę byś im pomogła
– uśmiechnął się i pomógł zejść jej z wozu -

Anzelm wyszedł na pole walki ogarniając wzrokiem co tu się stało. Widząc że to były przebiegłe i potworne mutasy Anzelm mruknął ni to do siebie, ni to do rzeczy, które martwi po sobie zostawili:

- Złą aurę macie moje dziatki, Wujaszek was nie weźmie ze sobą w tą podróż.


Widząc że Khaldinowi nic się nie stało Anzelm poczekał aż krasnolud wróci i podał mu butelkę z piwem. Zapewne dzielny krasnolud będzie spragniony więc rzucił:

- Pij mości Khaldinie do dna.. a jeśli kto byłby spragniony beczułka piwa.. czeka w wozie.. - w końcu co ja co ale Anzelm wiedział jak dbać.. o towarzyszy
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline