Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2012, 13:41   #110
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela wytarła nos wierzchem dłoni. Justyna strasznie dużo mówiła. Makary mówił mało, a Metody jeszcze mniej. Wtedy Melka wiedziała, co ma robić. I co to miało znaczyć “łatwiej wszystkim dogadać”? Podniosła się na nogi.

- Dobrze - powiedziała i pobiegła do izby.
- Tomek! - zawołała. - Justynka mówi, że mam cię słuchać. I Piotrka. Ale dlaczego?
- Bo są chłopakami -
Justynka wchodząc za Melą podniosła lekko głos i mrugnęła porozumiewawczo do chłopaków - i lepiej niż dziewczynki wiedzą, co robić na wojnie. Bo to nie zabawa, tylko prawdziwa wojna. Taka, jak kiedyś była w Warszawie. Dziadek mi kiedyś o tym opowiadał.

Mela spojrzała na Justynkę, a potem roześmiała się głośno.
- No co ty, Justynka.. - powiedziała - wojna to karabiny i czołgi. Widziałaś tu jakieś czołgi? Chcesz mnie oszukać? Nie wiesz, że oszukiwanie jest nieładne? Twoja mamusia będzie z ciebie bardzo - zaakcentowała słowo - niezadowolona jak się dowie.

Usta Justynki ściągnęły się naraz w cienką, prostą kreskę, a oczy posłały w stronę Meli mordercze spojrzenie.

- A mówiłem, że lepiej ją zostawić tutaj - powiedział Tomek, odrywając się od rozmyślań o chałupniczym wytwórstwie lusterek. - Mała mądralińska, a nigdy nie słyszała o wojnach na miecze czy łuki. Bajek pewnie też nigdy słyszałaś - o walkach rycerzy w czasach, gdy armat nikt jeszcze nie znał?To też były wojny. To może chociaż filmy oglądałaś? Troję na przykład? Czy też byłaś za mała na takie filmy?
- Jej się po prostu nie da nic wytłumaczyć
- dodał, zwracając się do Welmy i rozkładając bezradnie ręce. - Strata czasu i energii.

- Nie jestem mała - obraziła się Melka. Ale tylko na chwilę. Zaczęła się zastanawiać. Widziała wojnę na łuki. I miecze też. Był co prawda świetlne, ale można uznać, że były mieczami. Odwróciła się do Tomka.
- Kiedy dostanę miecz? - zapytała. Coś jeszcze kołatało się jej w głowie. Jak oni są dobrzy (co do tego nie miała wątpliwości) to muszą być też źli. Ci panowie, co zabrali Przemka, to o nich musiało chodzić... - Czy będziemy gonić tych panów na wilkach? Czy będę mogła być dowódcą?

- Dzieci, dzieci. Błagam was - lamentowała Welma - Dość tego paplania. Głowa aż mnie od tego rozbolała. Czy wszystkie dzieci w waszym świecie są tak gadatliwe? W naszym świecie dzieci wiedzą, że trzeba słuchać dorosłych, ale także starszych. Melaniu musisz zrozumieć, że Albin wybrał was. To na was teraz w dużej mierze spoczywa los naszej krainy. Tylko działając razem możecie uratować nas wszystkich przed Ciemnością. Jesteś mądrą dziewczynka, widzę to po twoich oczach, musisz więc zrozumieć, że chłopcy są lepsi w dowodzeniu niż dziewczynki. Każdy z was musi mieć jednak jakiś talent, który pomoże wam w waszym zadaniu. Gdyby było inaczej, to Albin by was nie wybrał. Dlatego musicie sobie pomagać nawzajem. Tomek umie dowodzić, ty umiesz przywoływać pieski i razem możecie się doskonale uzupełniać. W tym wasza siła. Nie możecie się ciągle kłócić i sprzeczać. Tomek jest starszy i powinnaś go słuchać. Tylko tak możecie pokonać Ciemność. Rozumiesz?

- Dlaczego chłopcy są lepsi w dowodzeniu?
- zainteresowała się Melka - W domu mamusia mówi tatusiowi, co trzeba zrobić. No i kiedy dostanę miecz? - dopytała jeszcze, ale już cichszym głosem, bo rozumiała, że pani Welma jest zmęczona i nie można jej przeszkadzać.

Justynka zmarszczyła w zamyśleniu brwi. Chyba właśnie zrozumiała, dlaczego jej mama uważała, że na głowy rodzin zostali stworzeni tatusiowie. Ciekawe! Wyglądało na to, że tata Justynki zwykle wiedział co trzeba zrobić, chociaż często pytał mamę o zdanie i czasem razem się naradzali. Tata Meli musiał być strasznym niedorajdą, skoro jej mama musiała mu ciągle mówić, co ma robić. Nic więc dziwnego, że Mała nie miała żadnego szacunku dla chłopców. Justynka, jak już będzie duża, to na pewno wybierze sobie takiego męża, jak tata, bo nie chce mieszkać z - jak to się nazywało? - pantoflarzem. Chociaż nie bardzo rozumiała, co z tym wszystkim mają akurat wspólnego jakieś pantofle.

- Dziewczynki też mogą dowodzić i to dobrze, ale muszą mieć doświadczenie. A żeby mieć doświadczenie trzeba przeżyć kilka lat na świecie. Im więcej lat przeżyjesz, tym masz większe doświadczenia. Dlatego Tomek będzie lepszym dowódca niż ty, bo jest od ciebie starszy. Rozumiesz?-powiedziała Welma

- Jest starszy jak Makary i Metody i trzeba go słuchać - powtórzyła Melka - bo jest dowódcą. I jest wojna. Rozumiem. A miecz?

- Miecz?
- zdziwiła się Welma - Ja nie mam mieczy. A poza tym po co ci miecz? Ty masz swojego Puśka, by cię bronił. To jest twoja broń.

Mela pokiwała energicznie głową. Słowa Welmy miały sens. Spojrzała na nią i uśmiechnęła się.
- Lubię cię - powiedziała.
- Ja też cię lubię - powiedziała ciepło Welma i uśmiechnęła się.

Ktoś lubi Melcię? Zadziwiające. Tomek był nieco zaskoczony. Może zatem dziewczynka zostanie tu do chwili, gdy będziemy mogli ją wykorzystać jako broń masowego rażenia?

Justyna pomyslała, że Mela ma wyraźnie ustalony gust w kwestii kogo lubić, a kogo nie. Najbardziej odpowiadali jej tacy, co jej potakiwali. W sumie nic znowu takiego dziwnego. Kto z czystym sumieniem przyznałby się, że nie lubi mieć racji?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline