Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2012, 15:46   #412
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Nie wiedział co go skłoniło do przyłączenia się do grupy mutantów. Swój wybór próbował argumentować tym, że sam kozak mógłby sobie nie poradzić z mutantami gdyby się zbuntowali, ale przecież nawet we dwójkę by sobie z nimi nie poradzili. Przekonywał się także tym, że przecież do miasta podążał drugi z magów, Albert i mutanci mogli by sobie nie poradzić bez czarodziejskiego wsparcia... ale słaba to była argumentacja. Nie był to powód dla którego się zgłosił. Ku swojemu przerażeniu Siegfried spostrzegł, że mutacje Winsa i jego kolegów na równi go obrzydzają co fascynują... Znaczy, nie chciałby się stać tacy jak oni, lecz z chęcią dokładniej by się przyjrzał ich "usprawnieniom". Najlepiej by było przeprowadzić sekcję, ale jak na razie miał w pobliżu tylko żywe okazy...

Szybko pożałował swego wyboru, gdy tylko zapytał gdzie jest wejście. Okazało się, że znajduje się pod wodą. Nie dość, że musiał się cały zamoczyć to jeszcze w tunelu okropnie śmierdziało. Na dodatek przed wejściem musiał zostawić swój kij (no jak pływać z laską w dłoniach?)
- Gdzie ja trafiłem... - mruknął, zasłaniając nos rękawem koszuli.

Standardowo, później było tylko gorzej. Najpierw musiał rozdzielić się z Mierzwą, by przypilnować oba oddziały mutantów. Później zdobył kilka siniaków przy wyjściu z tunelu (oczywiście, żaden z mutasów mu nie pomógł), a następnie został zmuszony do rozejrzenia się po okolicy. I całe szczęście, bo chwilę po wyjściu z magazynu i spotkaniu z Dirkiem... budynek po prostu wyleciał w powietrze.
A Siegfried prawie oberwał fortepianem.
"- To tyle jeśli chodzi o pomoc mutantów..." - przemknęło mu przez myśl. Olaf i jego kompani siedzieli w środku, więc pewnie zostały po nich strzępy. Z jednej strony dobrze - zawsze kilku spaczonych na świecie mniej, lecz z drugiej - mniej obrońców Ostermak. A obrońców nigdy za wiele, w szczególności gdy znikąd pojawia się banda barbarzyńców i morduje kogo popadnie... Siegfried początkowo zamierzał uciekać, lecz dojrzał że na rynku pojawili się mutanci, którzy jakimś cudem uniknęli śmierci. Nie wszystko jeszcze stracone!
Czarodziej postanowił wspomóc walczących i posłać parę magicznych pocisków w stronę przeciwników. Na razie nikt go nie atakował, więc mógł spokojnie spleść czary i wykorzystać komponenty. Co prawda torba mu zamokła, ale z większością nic się nie stało.
 
Wnerwik jest offline