No to od nowa...
Płomień świecy zatańczył przez moment, jakby akompaniując odgłosowi zamykanych drzwi. Ostatnia z zaplanowanej czwórki osób szybkim, nerwowym krokiem dotarła do okrągłego, pokrytego tajemnymi rycinami, stołu i przysunęła się do niego pstryknięciem palca wyczarowując sobie kielich z czerwonym, zapewne procentowym, trunkiem w środku. Jak to na sekretnych spotkaniach bywa, tak i tutaj ciężko było zidentyfikować kogokolwiek ze względu na naciągnięte głęboko na twarz kaptury, zupełnie gdyby bali się oni jakichkolwiek obserwatorów. Wystające z pod nich brody zapewniały jedynie, że z pośród czterech, przynajmniej jedna należy do płci pięknej, innemu zaś z pod fałd materiału wystawała jedynie drewniana maska.
- Chcecie trzymać się protokołu, czy uważamy sytuację za wyjątkową? - Odezwała się ta z typowo żeńskim, delikatnym podbródkiem i umalowanymi na biało ustami.
- Chrzanić protokół, jeżeli to co się stało pozostawia ci jakiekolwiek wątpliwości co do wyjątkowości sytuacji, to już sam nie wiem co mogło by ją wyklarować jeszcze bardziej, P... - Bez imion, co prawda jest to ostatnie miejsce w całym Velprintalarze, w którym spodziewałabym się magicznego podsłuchu ale ostrożności nigdy za wiele - odpowiedziała stanowczo białousta.
- Któraś z gildii od nas? - Zadał pytanie mężczyzna w masce.
- Thay, stawiam tysiąc sztuk platyny, że to ci skurwysyńscy, Czerwoni Czarodzieje! - Rzuciła gniewnie druga, jak się okazało, kobieta w towarzystwie.
- Mamy z nimi pokój od kilku lat, dlaczego uważasz że mieliby większy interes działania na szkodę Simbul, niż na ten przykład Mistrzowie Cienia? - Zripostował zamaskowany.
- Bo Mistrzowie Cienia nie pójdą w kosę z Elminsterem dla kilku procent więcej z przemytu, Zielone Strzały pewnie modlą się do swoich bogów w podzięce, że Simbul jeszcze nie chciało się zrobić z nimi porządku, a Thay blokujemy wrota do Faerunu co piekli ich już od dawna - w kobiecym głosie dało się dosłyszeć irytację.
- Właśnie, co z Elminsterem? Nie myślicie, że powinien się tym wszystkim przynajmniej zainteresować? Ogółem to ktoś, kto był na miejscu może wyjaśni mi sytuację, a właściwie jak bardzo jest zła?
Na sali rozległa się cisza, widocznie pozostała trójka zbierała się w sobie mając nadzieję, że ktoś inny opowie co dokładnie miało miejsce. W końcu zdecydowała się na to kobieta o białych ustach.
- Nie wygląda to dobrze, co prawda nie miałam czasu zwiedzać bo musiałam rozgonić służbę, ale z pobieżnej identyfikacji zaklęć na pewno było Sanktuarium Simbul i Sfera Martwej Magii Simbul, oprócz tego praktycznie cała komnata była zniszczona, kwiaty pousychały, papier rozleciał się w pył.
- Czyli ktoś targnął się na jej życie? Myślałem, że ustawiła te czary tylko na tę ewentualność...
- Tak, na to wygląda ale to nie jest najgorsza wiadomość - kontynuowała zakapturzona kobieta.
- Zaraz, królowa zapadła w magiczną śpiączkę i to nie jest najgorsza wiadomość? Masz od tego chyba jakieś protokoły, nie pozwolić wiadomości wyjść na zewnątrz, ściągnąć Elminstera i złapać Czerwonych za kaptury, pociągnąć do odpowiedzialności... - Odpowiedział zamaskowany.
- Próbowałeś wyjść na zewnątrz? Magiczne zabezpieczenia otoczyły pałac ścianą mocy, powiem ci nawet więcej - podobnie jak i to, ściana może zostać rozproszona tylko przez jej stwórcę, czyli...?
- Cholera, no to ktokolwiek to był, wyłączył nam królową i zamknął dowództwo w przezroczystej klatce i w tej chwili ma właściwie wolną rękę co do działania - podsumował mężczyzna w drewnianej masce.
- Dlatego też pomyślałam o czymś innym. Nasza czwórka i tak siedzi tutaj wewnątrz czekając na zbawienie, dlaczego więc nie usiąść i nie spróbować znaleźć czegoś nie tyle na zaklęcia Simbul, co na zaklęcie które je aktywowało? W międzyczasie, Mystrze dzięki że działa komunikacja magiczna, zbierzemy kilku zaufanych ludzi i wyślemy ich po Serce Pałacu?
- Fajnie, ale nikt z nas nie wie gdzie Simbul go schowała, co do najemników to polecę moim czołowym agentom skontaktowanie się z kilkoma godnymi zaufania osobami. Może faktycznie, najpierw niech znajdą Serce... Przysięgam, że jak znajdę odpowiedzialnego za to skurczybyka, to powieszę go za jaja na najwyższej igilicy... - Czyli mam rozumieć, że zajmiesz się pozyskaniem najemników w czasie, w którym nasza trójka będzie przekopywać biblioteki pałacowe? Ktokolwiek to zrobił... Ah, to nie pora na takie odgrażania się, na razie trzeba zająć się odkręceniem tego bałaganu, rozejść się - zakończyła spotkanie białousta.
No to kilka słów wstępu, o który męczyło mnie (i uzależniało od niego swoje uczestnictwo) kilka osób. Kwestie organizacyjne dalej znajdują się w pierwszym poście, zaś mam nadzieję że te kilka osób ów wstępniak przekona i zbierze nam się ładna szósteczka kochającej się drużyny
.