Co jest? Jak to możliwe? Nie dał rady nawet jednemu stworowi? Który na dodatek go zranił? Ile już miał lat? Aż tyle? Był już naprawdę tak niedołężny? Cóż... rzeczywiście łupało go nieźle w kościach. Odczuwał zmiany pogody. I to jak! Ale przecież nie tak niedawno świetnie sobie radził jako ochroniarz. Szlachcice zawsze byli zadowoleni, z obitych gęb opryszków czy konkurentów. Jednak paru zbójów, a mutant to co innego. Postanowił zwalić winę na to. Nie bł przyzwyczajony do takiego przeciwnika. A z tamtymi bandytami jeszcze w mieście to był po prostu pech. No i tchórzostwo wrogów.
Mimo to był bardzo przygnębiony. Zwalenie winy wydawało się tylko chwilowym ukojeniem niespokojnego umysłu i kruchego już honoru. Podszedł ze spuszczoną głową do kapłanki, prosząc o leczenie.
W zasadzie to czasami zastanawiał się czemu mu tak zależy na honorze? Jeśli, tak jak wszystko na to wskazuje, był zabójcą trolli, demonów, to nie ginąć w walce, z którymś z nich, żył w hańbie od lat. Odkupienie nie przyjdzie łatwo, jeśli będzie próbował dokończyć stracone życie.
Póki co pałał też wrogością do Eryka. Gdyby nie wtrącił się mógłby sam sobie poradzić. A ten wbił ten swój milion razy większy, od krasnoludzkiego, młot w PLECY mutanta. Czy on zgubił gdzieś swoje sumienie? Wróg nie wróg, sam godził w swój honor, tak rozprawiając się z wrogiem. Na dodatek zabrał też godność krasnoluda "pomagając" mu na sam koniec walki.
Sigmar wiele stracił w oczach krasnoluda.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |