Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2012, 23:02   #39
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przybili do tamtego statku w sposób daleki od finezji, ale udało im się nie zatopić ani swojego, ani tamtego statku. To jednak, co działo się później było jeszcze bardziej odległe od ideału.
Gunter wiedziałby, co zrobić w takiej sytuacji. Kogo wysłać na podejrzaną jednostkę, kogo zostawić na pokładzie, na wszelki wypadek, jako że nigdy nie było wiadomo, skąd może nadciągnąć niebezpieczeństwo. Czy kapitan Fredzio w ogóle zastanawiał się nad czymś takim? Tego Gunter nie wiedział, ale nawet jeśli kapitan zastanawiał się nad czymkolwiek, to nie raczył się tymi przemyśleniami z nikim podzielić. I rozkazów żadnych też nie raczył wydać. Nawet nie nakazał połączenia obu statków najmarniejszą choćby liną.
Ale czy to była sprawa Guntera? Najwyżej Norsmani będą gonić “Zgubę Lewiatana” wpław.

Bez wątpienia Norsmani nadawali się na zbrojny zwiad. Co prawda istniał cień szansy, iż w zapale wybiją wszystko, co się jeszcze rusza, ale było to lepszym wyjściem, niż gdyby coś groźnego, czającego się na pokładzie napotkanej jednostki, wykończyło kogoś innego.
Problem polegał na tym, że Norsmani pobiegli tam sami z siebie, bez rozkazu. Północna hołota i tyle.

Gunter chętnie by sprawdził, jak wygląda sytuacja na tamtym statku, ale - jako że ktoś powinien to robić - pilnował steru. I zapewne dobrze zrobił, nie ruszając się z miejsca, bowiem ominął go niespodziewany ‘podarek’, ofiarowany wszystkim przez Alberta. Niezbyt miły prezent...

Norsmani wrócili. Ciekawe tylko, czemu Biały, oddając Fredziowi jakieś dokumenty, nawet nie wspomniał o powodach, dla których jego sakwa dziwnie napęczniała. Zapewne od wilgoci...
- Nie mamy szans, by dogonić kogokolwiek, kapitanie - odparł na zadane sobie pytanie - chyba że będzie do łódka wiosłowa. Może za miesiąc lub dwa, ale wcześniej - nie ma mowy. Stanowimy za słabo zgraną załogę. Albercie! - podniósł głos. - W którą stronę popłynęli? I skąd płynęli?
 
Kerm jest offline