Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-03-2012, 22:13   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gunter nawet nie sądził, że jeszcze przed wypłynięciem zrobi się aż tak ciekawie. Odważna kobitka, co Nordsmanów nazwała panienkami i obściskująca się z jednym z nich na oczach zgromadzonej gawiedzi. Nieporadny kapitan, bojący się własnej załogi. Nordsmani, gadający głównie w swej mowie jakby chcieli udowodnić, że plotki głoszące, iż nie są w stanie nauczyć się innego języka są prawdziwe. Na zasadzie "wielki jak brzoza, a...". No nie, bez przesady, nie obrażajmy kóz... On sam w końcu, awansowany niespodziewanie na sternika i nie wiedzieć czemu nazwany marynarzem, chyba tylko dlatego, że znajdowali się na statku. To jak mieliby nazywać Tiranę? Marynarką?
Istny cyrk na kółkach.

Jakoś, dziwnym trafem, nie poszli na dno w samym jeszcze porcie. Po której z kolei próbie, żegnani kpiącymi okrzykami, gwizdami i dość znaczną ilością doskonałych rad (w stylu "Nie męczcie się, od razu wybijcie dziurą w dnie"), wreszcie wypłynęli na wody zatoki.

Gunter na moment oddał ster Erwinowi i zszedł pod pokład. Po chwili wrócił stamtąd z dwoma kubkami. Do jednego i drugiego nalał wina, podał jeden Erwinowi.
- Niech Mannan ma nas w swej opiece - powiedział. Bardzo szczerze.
Upił nieco wina, a resztę wylał za burtę, na ofiarę dla boga mórz. Z pewnością mogło się to przydać, a na pewno nie mogło zaszkodzić.


Napotkanie statku z poszarpanymi żaglami mogło oznaczać tylko jedno - trafili na kolejną ofiarę piratów/potwora/najemnych zbirów. I nic nie było w tym dziwnego, że dokoła pływały sobie truposze. Chociaż, prawdę mówiąc, po raz kolejny poddawało to w wątpliwość istnienie morskiego monstrum, to bowiem zżarłoby łup, zamiast pozwalać mu swobodnie żeglować. W takim razie ktoś spartaczył robotę.
Tylko co za kretyn dopuścił do tego, by jakaś lina, zamiast leżeć zwinięta na pokładzie, moczyła się w wodzie? Zaprawdę poziom wyszkolenia na tej łajbie pozostawiał wiele do życzenia.
Teraz pozostawało zdecydować, czy podpłyną do tamtego statku, czy też poczekają do rana. Statek równie dobrze mógł być pułapką, mogli tam - na kolejnych naiwnych - czekać ci, co spuścili za burtę wyłowionego przez nich truposza i, zapewne, kompanów ze statku.
- Ciekawe, czy będzie jakieś znaleźne - mruknął Gunter sam do siebie.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-03-2012, 15:18   #32
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Grave & Valth

Przez cały dzień Tirana próbowała przystosować się do nowych warunków. Brak ziemi pod stopami sprawiał jej pewne problemy, mimo wszelkich starań które wkładała by je zniwelować. Pod wieczór doszła wreszcie do wniosku, że najwyraźniej nie jest osobą stworzoną do morskich wojaży i szkoda tracić czas na, z góry skazane na niepowodzenie, próby. Znacznie lepiej i łatwiej było go zużyć na wyciszenie emocji, które wzbierały w niej z każdą chwilą. Gert przykładał dużą wagę do nauczenia jej panowania nad nimi. Twierdził, i twierdzenie to brzmiało bardzo wyraźnie w jej uszach gdy schodziła pod pokład, że tylko wyzwolony od nich umysł jest w stanie właściwie ocenić sytuację i zdecydować jakie środki będą odpowiednie by jej sprostać. Twierdził również, że jej wybuchowy charakter stanie się kiedyś jej zgubą. Nie mogła się z nim nie zgodzić dlatego też poświęcała ćwiczeniom każdą wolną chwilę. Po części by był z niej dumny, po części by przeżyć wystarczająco długo by mógł jej o tym powiedzieć. Fakt, że zapewne nigdy tego nie zrobi z własnej woli to już była nieco inna bajka.
Z czasem polubiła stan zimnej pustki, która otulała ją tuż przed walką i w trakcie jej trwania. Chroniła ją przed strachem i błędami, które mógł spowodować. Pozbawiała litości i współczucia dzięki czemu zadanie ostatecznego ciosu nie niosło ze sobą wyrzutów sumienia. Dzięki niej mogła z uśmiechem stanąć naprzeciw śmierci i to właśnie w jej opiekuńczych ramionach znalazła się gdy zwaliła się na koję, którą wcześniej dla siebie zajęła.
Powinna być zmęczona, jednak nie była. Cały dzień wykonywania kolejnych poleceń i zgłębiania wiedzy, do tej pory całkowicie jej obcej, zdawał się nie zostawić na niej żadnego śladu. Wiedziała, że to wszystko powróci, jednak jeszcze nie teraz, nie gdy czekało na nią jeszcze jedno zadanie. Przymknęła oczy wsłuchując się w skrzypienie desek i dźwięk fal uderzających w kadłub. Czekała...

Rozmowa z Tiraną sprawiła, że Norsmen ochoczo zabrał sie do swych prac. Sprawdził stan żagli, lin oraz czy wszystko było w należytym porządku. Czuł wiatr we włosach, morze dookoła. Nie potrzebował niczego wiecej.. no może jeszcze dobrej jatki. Nadchodził zmierzch, tak więc Norsmen zszedł pod pokład i zasiadł przy stole. Zamierzał się posilić, napić i chwilę odpocząć. Dopiero gdy zszedł pod pokład zobaczył Tiranę, która leżała i widocznie odpoczywała. Herger zasiadł przy stole i wyjął prowiant ze swojej torby a także coś do picia.
Z daleka od domu, w kraju dziwnych ludzi, powinien czuć się zagubiony a mimo to nie był. Był raczej zły na siebie, że wylądował w Starym Świecie i zgodził się na tą dziwną wyprawę. Pocieszeniem było towarzystwo dwójki współbraci i kobiety, która zdawała się być godna poświęcenia jej uwagi.
Gdy zjadł wstał i podszedł do kobiety, stanął nad nią i rzekł:
- Wieczór nadszedł..
Tirana otworzyła oczy, w których nadal panowała pustka, po czym zmierzyła go wzrokiem i lekko uniosła koniuszki ust, w czymś na kształt uśmiechu.
- Faktycznie - zgodziła się z nim.

- Chodź za mną - rzekł spokojnie Norsmen
Zamierzał iść do spiżarni. W cargo powinni mieć odrobinę “prywatności”

Jeszcze przez chwilę przyglądała się Hergerowi, po czym wstała, rzuciła ostatnie spojrzenie na resztę pomieszczenia i posłusznie udała się za Norsmenem, starannie przy tym kryjąc swój gniew. Jeżeli bowiem było coś co zawsze wyprowadzało ją z równowagi, to tym czymś było traktowanie jej jak czyjąś własność.
Gdy już się znaleźli w cargo Herger zbliżył się do Tirany wyciągając rękę w jej stronę. Zamierzał odgarnąć włosy z jej twarzy, by lepiej widzieć jej oczy, policzki i usta.
To, że udało się jej zapanować nad odruchem i nie cofnęła głowy policzyła sobie jako wielką zasługę. Nic jednak nie mogła poradzić na gniewne warknięcie, które wyrwało się z jej ust.

Norsmen jak to norsmen, miał gdzieś jej warknięcie, więc ręka zaczęła delikatnie dotykać jej twarzy, schodząc niżej wzdłuż szyi, przez pierś, aż doszła na biodro. Widząc że Tirana nie wyraża sprzeciwu, Herger przyciągnał ją do siebie mocno, lecz jednocześnie obrócił ją tak że stanęła plecami do niego. Druga ręka złapała ją mocno na wysokośc pasa a Norsmen zaczął ją całować po uchu, a dokładnie je “podgryzać”.

Nie stawiała oporu, a wręcz przeciwnie aczkolwiek przypomnienie sobie dlaczego znalazła się z nim w spiżarni, zajęło chwilkę. Uniosła dłoń by chwycić go za włosy i przyciągnąć mocniej nakierowując na szyję. Jednocześnie wygięła się w łuk tak by przysunąć biodra nieco bliżej jego ciała.

Norsmen zaczął całować szyję, delikatnie ją przegryzając co jakiś czas czy też smyrając językiem zataczając kółka. Dłonie jego powędrowały ku piersiom, które mocno chwycił i zaczął pieścić przez skórznię, jednak było mu mało. Dłonie barbarzyńcy powędrowały w dół, do krocza i zamka spodni. Kobieta mogła wyczuć przez koszulę mężczyzny, bowiem resztę zbroi zdjął gdy spożywał posiłek, jak całe jego ciało staje się napięte. Można było wyczuć każdy jego mięsień. Zarówno te na klatce jak i na brzuchu. Pocałunki mężczyzny stawały się coraz bardziej napastliwe a on sam czuł narastające w nim podniecenie.

Roześmiała się cicho, namiętnie. Wolną rękę skierowała do tyłu by przesunąć dłonią po udzie mężczyzny. Korzystając z tego, że chwilowo jego ręce zajęte były czymś innym niż trzymanie jej za biodra, szarpnęła się lekko i obróciła tak by znaleźć się przodem do niego. Jej dłonie zaplątały się w jego włosy a następnie przyciągnęły jego głowę tak by miała łatwy dostęp do ust Norsmena, po których z cichym pomrukiem, przejechała językiem.
Podczas gdy usta zajęte były smakowaniem jego warg, dłonie zdołały się uwolnić po to tylko by opaść na jego klatkę piersiową, po czym powoli zsunąć się niżej. Ręce Hergera działały jak na jej gust nieco zbyt wolno. Uznała, że nie zaszkodzi nieco im pomóc, a że przy okazji zahaczyła o strategiczne miejsce i pozostała przy nim nieco dłużej, to już inna sprawa.

Norsmen chwilowo oddał kobiecie pole do popisu, jednakże żądza zwyciężyła. Zwierzęcy instynkt zawładnął korsarzem, który po prostu zaczął zdejmować z kobiety spodnie gwałtownie. Dotyk kobiety sprawił mu przyjemność co spotęgowało jego chęć do współżycia. Gdy zdjął z niej spodnie, jednym ruchem pozbawił ją ostatniej partii bielizny a następnie uklęknął przed nią. Założył sobie jej nogę na bark, dłonie zacisnął na pośladkach a sam zaczął pieścić ją zarówno ustami jak i językiem. Dłonie coraz mocniej zaciskał na pośladkach tak by mocniej dotykać jej kobiecości. Nie trwało to długo, zależało mu na tym by kobieta zaczęła czuć napływająca rozkosz a jej dłonie coraz mocniej zaciskały się na jego włosach. Gdy osiągnął efekt, wstał i przyciągnął kobietę do siebie znów ją całując, tym razem mocniej i gwałtowniej.

Pozwoliła mu na to przez chwilę, którą zajęło jej odzyskanie panowania nad ciałem, jednak nie zamierzała pozostawać dłużna. Odchyliła głowę odpychając go lekko od siebie.
- Moja kolej - mruknęła z błyskiem w ciemnofioletowych oczach i złośliwym uśmieszkiem na ustach, po czym opadła na kolana. Odpięcie paska i zsunięcie spodni zabrało jej niewiele więcej niż jedną, krótka chwilę. Kolejną poświęciła na to by zaplanować krótką pogawedkę z Białym na temat rozmiarów niektórych rybek. W następnej z pomrukiem zadowolenia zabrała się za dokładne badanie tego konkretnie okazu, używając do tego zarówno zwinnych palców jak i ust oraz języka.
Norsmen widząc iż kobieta ukleknęła uśmiechnął się delikatnie, lecz nie było w tym uśmiechu niczego szyderczego. Gdy kobieta zabrała się za pieszczoty jego interesuj, mężczyzna wydał z siebie pomruk zadowolenia. Ręka delikatnie zaczęła bawić się włosami a on sam spoglądał na kobietę z góry. Co jakiś wydawał głębszy i bardziej intensywny pomruk zadowolenia, który przechodził w słowo, choc ciężko było je zrozumieć:
- En hora (o kurwa)
Tirana uśmiechnęła się nieznacznie korzystając z krótkiego momentu gdy jej usta miały ku temu sposobność. Wzmocniła lekko nacisk palców zajętych pieszczotą męskiego przyrodzenia, po czym wznowiła pracę swych warg skupiając się jednakże tylko na samym czubku męskości Norsmena. Jej język dokładnie badał każdy jej fragment drażniąc i na przemian wzmacniając nacisk to znów ograniczając się do delikatnych muśnięć.
Norsmen miał dość gierek wstępnych, bowiem całe jego ciało płonęło. Delikatny ruchem “oderwał” Tiranę od pieszczot i przyciągnął ją do siebie. Podciągnął ją do góry, tak by mogła objąć go nogami w pasie. Całował ją tak aż w końcu trafili na ścianę. Jedną ręką trzymał ją mocno za pośladek a drugą wprowadził w nią swoje przyrodzenie wtedy druga ręka również powędrowała pod pupę, a on sam lekko ugiął kolana. Liczył że Tirana ma dość mocne nogi, by nie puściła go a on sam zaczął powolnymi ruchami wchodzić i wychodzić z niej. Robił to coraz szybciej i coraz mocniej a jego usta pragnęły spotkać się z jej ustami. Ruchy Norsmena były coraz szybciej i bardziej to przypominało zwykłe pieprzenie niż coś innego. W końcu Normsen opuścił się na kolana i usiadł na ziemi czekając aż Tirana przejmie pałeczkę. Lubił jak kobiety też mają inicjatywę w stosunkach z nim.
Jeżeli była mu wdzięczna za przekazanie inicjatywy to nie dała tego po sobie poznać. Wręcz przeciwnie, zmierzyła go gniewnym spojrzeniem którego moc została jednak znacznie zmniejszona przez mgiełkę rozkoszy zasnuwającą jej oczy. Najwyraźniej jednak nie zamierzała się kłócić gdyż zbędnego marudzenia ułożyła swoje ciało tak by mógł mieć do niej jak najlepszy dostęp. Jej dłonie spoczęły pewnie na jego barkach gdy wznowiła przerwane przez niego igraszki. Początkowo zaczęła ruszać się delikatnie, nie przyspieszając, chcąc delektować się samą bliskością Norsmena. Całowała go gdy miała na to ochotę, przegryzając mu wargi a nawet język, a czasem “dręczyła” go wstrzymując jego zapędy i kontrolując go. W końcu zaczęła poruszać się coraz szybciej, łapiąc go za włosy i odchylając mu głowę do tyłu. Pocałowała go a jej palce wbiły mu się w plecy. Gdy próbował ją złapać rękami za biodra by przyśpieszyć ruch, odsuwała je a ten nie stawiał o dziwo oporu. W końcu zaczęła czuć, że dochodzi do tego momentu gdy całe jej ciało staje się napięte a ona sama zaczyna przez zacisnięte zęby jęczeć. Tirana wygięła się w łuk, opierając się rękami o nogi Hergera, a jej ruchy były mocne i głębokie. Właśnie w tym momencie chciała poczuć całą jego męskość w sobie, gdy będzie miała punkt kulminacyjny szczytowania. Po tym ostatnim ruchu jej ciało delikatnie się rozluźniło a ona sama opadła, opierając się na Hergerze. Jej dłonie zaczęły bawić się jego włosami, a jej usta delikatnie przegryzać jego ucho. Nogi Tirany lekko drżały jeszcze przez chwilę, a potem zeszła z Norsmena i bez słowa zaczęła się ubierać. Nie czuła potrzeby na jakąś rozmowę, czułe słówka, które w jej mniemaniu nie były potrzebne. Było przyjemnie, może warto powtórzyć.. kiedyś. Uśmiechnęła się ale tak by Herger nie zauważył tego uśmiechu.
Norsmen czuł jak kobieta przejmuje nad nim kontrolę, lecz nie próbował jej przełamać. Podobała mu się inicjatywa kobiety, toteż pozwolił jej prowadzić całą grę. Gdy dochodziła a jej ręce oparły się o jego wyprostowane nogi, wtedy złapał ją za biodra i mocno nasuwał na siebie. W końcu kobieta doszła i opadła na nim. Gdy wstała Norsmen jeszcze głęboko oddychał, ale i przyglądał się jej badawczo. Miała niezłe ciało, ale najbardziej interesowały go ręce. Zdawały się być silne i przyzwyczajone do używania ich, a to cenił w kobietach bardzo. Przypomniały mu się kobiety z północy, silne i stanowcze. Tak, można polubić taką kobietę. Herger zaczął wstawać i ubierać się powoli. Musiał znów wyjść na pokład. Znów jego wachta.

*****

Pobudka w środku nocy nie była w smak łowczyni. Mruknęła coś, co zdecydowanie uprzejme nie było, po czym schowała sztylet, który znalazł się w jej dłoni wraz z chwilą w której poderwała głowę z posłania. Jako że krzyków słychać zbytnio nie było, odgłosów walki również, nie spieszyła się zbytnio z wyjściem na pokład. Dzięki temu, gdy już się na nim znalazła, mogła sprawiać wrażenie gotowej na wszystko.
Widok wyłowionego trupa i wieść o statku powitała lekkim wzruszeniem ramion. To, że odmówiła krótką modlitwę do Morra za duszę biedaka, miało pozostać tylko i wyłącznie jej sprawą. Jej spojrzenie, gdy oderwało się od umarlaka, powędrowało w stronę pozostałości po łajbie. Podeszła bliżej burty by mieć lepszy widok. Jednym uchem słuchała tego, co mówią pozostali, jednak większość jej uwagi skupiona była na morzu. Wątpiła by ktoś z załogi tamtego statku przeżył, jednak gdyby tak było, nie chciała go przegapić. Pozostałym i tak w tej chwili do szczęścia potrzebna nie była...
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 06-03-2012, 15:54   #33
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Tirana skinęła głową kapitanowi, przyjmując do wiadomości jego rozkazy. Nie sprawiała wrażenia osoby, która miałaby ochotę wykłócać się o ich treść czy przedział obowiązków jaki spadł na jej głowę. Może dlatego, że póki co nie miała zielonego pojęcia na czym, poza czasem walki, miałyby one polegać...
Jej spojrzenie, gdy już uznała że wyrobiła sobie właściwe, pierwsze zdanie na temat Freda, przeniosła wzrok na tego, któremu miała podlegać w trakcie walki. Zmierzyła go od stóp po głowę po czym błysnęła zębami w uśmiechu, nie do końca przyjaznym ale i nie całkiem wrogim.
- Zapowiada się ciekawie, panie szlachcic - oznajmiła pogodnie, co w jej przypadku rzadko oznaczało cokolwiek dobrego dla strony przeciwnej.
- Prosiłem o coś. Tylko nie szlachcic, tylko nie Panie, tylko nie żadne inne bzdurne tytuły. - popatrzył przez chwilę w niebo z westchnieniem - Po prostu Hans. - Podał jej rękę na przywitanie.
- Jak tam sobie chcesz - odparła niezbyt uprzejmie, po czym wyciągnęła w jego stronę własną dłoń. Korciło ją by zacząć go nazywać Po Prostu Hansem ale uznała, że lepiej się wstrzymać. Z szlachcicami nigdy nic nie wiadomo. - Tirana - przedstawiła się, cofając rękę po krótkim ale mocnym uścisku.
- Już Cię lubię Tirano! Jesteś bardzo odbiegająca od stereotypu typowej mieszkanki Imperium - powiedział szczerząc zęby w szczerym uśmiechu.
- Poczekaj trochę z tym lubieniem - rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie. - Możliwe, że będziesz musiał zmienić zdanie i zatęsknić za stereotypowymi pannami.
- To znaczy co? Widziałem Twoje możliwości moja droga i właśnie podobają mi się. Nie akceptuję obecnego stwierdzenia, że kobieta jest słabą płcią. Jesteś tego żywym dowodem. Te groźby dodają Ci tylko charakteru
- delikatnie przymrużył oczy. Był bardzo pewny siebie.
Jeszcze przez chwilę mierzyła go wzrokiem po czym parsknęła śmiechem.
- Gadasz prawie jak Biały - stwierdziła łapiąc oddech i podejmując słabe próby uspokojenia się. - Skoro jednak taki typ ci odpowiada to nie będę języka strzępić na wbijanie ci rozumu. Tylko łapy przy sobie trzymaj jeśli łaska i nie będzie problemów.
- Rączki mam tutaj
- Hans wzniósł dłonie na wysokość twarzy i pomachał nimi jak dziecko. Na jego twarzy zagościł równie dziecinny uśmieszek. Podniósł wyżej jedną brew i popatrzył jeszcze raz na swoją rozmówczynię:
- Skąd się biorą takie wojowniczki? Życie zmusza do chwycenia za kuszę czy tak sama z siebie wybrałaś taką drogę?
Spoważniała niemal natychmiast.
- Takie jak ja wychodzą z brzuchów dziwek, a powody takiego, a nie innego wyboru drogi życiowej to tylko i wyłącznie ich sprawa.
- Zawsze wiedziałem, że te tak zwane przez niektórych burżujów “niziny społeczne” odgrywają jakieś ważne role
. - powiedział wyraźnie zaciekawiony.
- Pozwolisz, że to zapiszę? - zapytał sięgając do torby.
- Powiedz coś jeszcze. Bardzo ciekawie prawisz.
- Z tobą jest coś nie tak
- oznajmiła po chwili, którą poświęciła na dojście do siebie. - Zapisuj sobie co chcesz skoro nie masz nic lepszego do roboty.
- Zobaczysz, że kiedyś te zapiski przyczynią się do wielkiego postępu
- powiedział powoli notując przed chwilą usłyszane słowa.
- Odczuwasz jakąś niechęć do osób wyżej urodzonych?
- te dwa ostatnie słowa powiedział jakby naśmiewał się z jakiegoś kochającego inaczej.
- Raczej przyczynią się do napełnienia sakiewek kupców u których się zaopatrzasz... Wyżej urodzeni są mi dokładnie tak samo obojętni jak szczury w dzielnicach biedy. Dopóki trzymają się ode mnie z daleka żyjemy w zgodzie.
- Naturalny obieg pieniędzy moja droga. Widzę, że masz bardzo dobre patrzenie na świat. Słyszałem kiedyś ciekawy pogląd pewnego podżegacza. Nazwał go z klasycznego “Tabula rasa”. Co na nasz znaczy pusta tabliczka. Chodzi tu o to, że gdybym to ja przykład ja wyszedł z pomiędzy nóg dziwki ulicznej i podrzucili mnie na dwór to i tak bym się wychował na arystokratę. Jednak elektor dowiedział się o tym człowieku. Spłonął na stosie za swoje poglądy. Dziwny jest ten kraj czyż nie? Ktoś chce dla niego dobrze to go o herezje oskarżą. Mam nadzieję, że nie jesteś jedną z tych fanatyczek Sigmaryczek
- powiedział z uśmiechem szczerząc zęby.
- Niektórzy powinni nauczyć się trzymać język za zębami ...
- To jakaś aluzja?
- wtrącił się jej w pół słowa.
- To prawda życiowa
- wyjaśniła, obdarzając go swoim najlepszym uśmiechem. - Gdy stwierdzę, że mam dość słuchania twojego gadania dam ci znać prosto i otwarcie. Zaś wracając do twego pytania... Nie, nie jestem fanatyczką Sigmara.
- Bardzo cieszy mnie wieść, że na tym statku większość... - w tym momencie Hans popatrzył na Norsmenów - No... tak większość jest ludźmi otwartego umysłu. A Ty Pani reprezentujesz ich godnie.
- Mówię co myślę, robię co uważam za słuszne
- wzruszyła ramionami. Jego zdanie na jej temat obchodziło ją tak samo jak zeszłoroczny śnieg w górach, w których nawet nie była.
- Tak w ogóle to, co sądzisz o naszym kapitanie?
- Co tu sądzić... Za dużo gada. Dopóki jednak ma poparcie naszych drogich Norsmenów, dopóty niewiele da się na to poradzić. Kto wie, może szczęście nam dopisze i zginie jako pierwszy...
- Tak, tak. Niewiele się da poradzić. Już ja widziałem, że masz ich w garści. Dosłownie!

Tirana uśmiechnęła się na wspomnienie swojej “rozmowy” z Białym.
- Z resztą nie pójdzie tak łatwo.
- Nie mieszczą się w dłoni?
- zaśmiał się głośno.
- To się dopiero okaże, jednak głupotą byłoby robić sobie z nich wrogów.
- A to to sam spróbuję wybadać. Ciekawe czy mają równie interesujące poglady.
- Powodzenia
- odparła, niezbyt szczerze co prawda ale zawsze.
- Czy tylko Ciebie denerwuje ich mówienie w niezrozumiałym dla nas języku?
- Nie denerwuje mnie. Widać mają swoje sekrety, ich sprawa. Po tej robicie i tak pewnie się już nie zobaczymy więc po cholerę je poznawać?
- A skąd wiesz moja droga? Los bywa figlarny. Zmienia nasze drogi i przeplata.
- Jedyne co w życiu pewne to śmierć
- odparła spokojnie, z uśmiechem. - Nie wiem, zgaduję.
- Jedyne co w życiu pewne to zmiany
- powiedział swoją definicję tego powiedzenia.
- Kwestia wiary i wychowania.
- Taaaak... dokładnie. Kwestia wiary i wychowania
- powiedział przymykając jedno oko.
- Miło spotkać kogoś o podobnych poglądach - skinęła mu głową jednak jej spojrzenie zabarwiło się lekkim odcieniem nieufności.
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział kłaniając się delikatnie.
- Do czasu - rzuciła w odpowiedzi.
- Mam się czuć zagrożony?
- Czasem śmierć przychodzi nim nastaną zmiany
- nie odpowiedziała, nie do końca.
- A czy śmierć nie jest zmianą?
- Jedyną pewną - skinęła głową.
- Nie powiedziałbym. W Twoim życiu nastąpiły zmiany. Nie jesteś ani jakąś tam karczemną dziewką, ani nie masz zawodu po matce, ani nic z tych rzeczy. Wybiłaś się w inną sferę społeczną to zmiana. Ze mną podobnie. Tak samo nasz kapitan, szybko awansował... i wiele wiele innych. Życie to ciągłe zmiany.
- Nie zaprzeczę, jednak żadna z tych zmian nie była pewna.
- Tego nie możesz wiedzieć.
- Nie mogę ale w to wierzę. To mi wystarcza. Grzebanie się w zmianach, które już nastąpiły to jedynie strata czasu. Trzeba iść do przodu i czekać na tą jedyną
- musnęła przy tych słowach swój amulet, niemal czule.
- A co to ? - Zapytał wskazując palcem na naszyjnik.
- Kruk - odpowiedziała, spoglądając na niego z niedowierzaniem.
- A po co go nosisz?
Tym razem byłą pewna, że sobie z niej żarty stroi co nie było najlepszym pomysłem bo akurat w tej kwestii nie posiadała najlepiej rozwiniętego poczucia humoru.
- By mi przypominał po co żyję
- warknęła, po czym dodała dla pewności. - Nigdy nie widziałeś znaku Morra?
- Widziałem, ale jakoś nie podeszła mi do gustu ta ideologia. Cenię ludzi otwartych na świat. A większość wyznawców Morra to mruki.
- Sam stwierdziłeś że odbiegam od stereotypu
- przypomniała mu tłumiąc gniew i nawet zmuszając się do lekkiego uniesienia kącików ust.
- No i właśnie dlatego pytałem po co nosisz symbol milczków. - powiedział prowokując.
- Symbol Morra - wściekłość na nowo zapłonęła w jej oczach i zabrzmiała w głosie. Dłoń sama odnalazła drogę do rękojeści miecza.
- No dobrze. Spokojnie. Ty masz swoją interpretację, ja swoją.
- powiedział starając się uspokoić sytuację, a jednocześnie nie zaprzeczać swoim poglądom.
- Czasem lepiej trzymać język za zębami
- powtórzyła swoje wcześniejsze słowa, tym razem z wyraźnie brzmiącą w nich groźbą. - Na niektóre tematy lepiej nie dyskutować.
- Oczywiście, jednak wiedz, że na każdy temat najpewniej będę miał odmienne zdanie
- powiedział odzyskując pewność siebie.
- Ponoć dyskusja jest wtedy ciekawsza. Bardziej... emocjonująca
- z wyraźnym żalem zsunęła dłoń z miecza. Innym razem...
- Trzeba być otwartym na nowe poglądy. To właśnie blokuje nasz rozwój. Po co komu tradycje, jakieś staroświeckie zwyczaje? Bądźmy nowocześni!
- Zostanę przy tradycjach
- oznajmiła siląc się na względną uprzejmość. - Przynajmniej niektórych - sprostowała.
Hans jedynie rozłożył ręce popatrzył w niebo i westchnął w odpowiedzi.


* * *

Hałas w nocy nie zrobił na nim wrażenia. Co złego to nie on. Nie chciało mu się wstawać z tego względu, że nie słyszał nic co mogło sygnalizować, że są atakowani. A więc zakres jego obowiązków nie haczył o to co się dzieje.
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 06-03-2012 o 16:39.
Aeshadiv jest offline  
Stary 06-03-2012, 19:25   #34
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Od wypłynięcia Ragnar starał się unikać Imperialnych odmieńców. Większość czasu spędzał z pozostałymi Norsmenami. Poza tym co jakiś czas sprawdzał, co robi kapitan. Zdawał się go pilnować, jednak starał się robić to dyskretnie.

Bjorna bardzo zaciekawiła mapa. Wcześniej nie zetknął się z takim przedmiotem. Nie rozumiał do końca jak taki kawałek szmaty może wskazywać drogę przez morze. Do tej pory nawigował jedynie za pomocą gwiazd i słońca. Żeglując starał się utrzymywać taką odległość do lądu, aby widzieć brzeg i określać położenie korzystając ze znajomości jego charakterystycznych punktów. Norsmen postanowił wybadać ta sprawę, dlatego pierwsze kroki skierował do skryby, który zdawał się posiadać zdolność odczytywania kawałka szmaty.

***

Ragnar smacznie spał na swojej koi, którą w całości zaanektował. Na dolnym posłaniu spał on sam, a na górnym umieścił swoje rzeczy, tak, żeby mieć do nich łatwy dostęp. Raczej nie spodziewał się, żeby ktoś chciał mu zwrócić na to uwagę. Inni Norsmeni nie musieli, bo mogli postąpić tak jak on, a Imperialni... no cóż. Ragnar nie miał o nich dobrego zdania ani nie szanował ich jako wojowników.

Nagle usłyszał nawoływania na pokładzie. Kiedy wyszedł spod pokładu dowiedział się, że w wodzie pływają jakieś trupy a w oddali ktoś dostrzegł statek. Prawdopodobnie złupiony przez piratów. Stąd trupy.

-Trzeba sprawdzić ten statek! - Zakrzyknął. -Podpłyńcie no, abyśmy mogli się tam dostać! Kto idzie ze mną?- Odezwał się w języku staroświatowym.
-Ja pójdę!- Odpowiedział mu "Biały".
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 06-03-2012 o 21:26.
Mortarel jest offline  
Stary 08-03-2012, 20:04   #35
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Podpłynęli do statku, który tylko dryfował na spokojnych wodach zatoki. Ciężko było odgadnąć intencje marynarzy, kiedy najpierw lekko uderzyli w opuszczoną jednostkę całą burtą, choć obyło się bez uszkodzeń. Jedynymi załogantami, którzy zdawali się znać morskie życie, byli norsmeni. Kto inny, przy takich manewrach pewnie wypadłby na burtę ale Biały i Niedźwiedź bez problemu wskoczyli na sąsiedni statek.

Biały i Niedźwiedź

Okręt był większy i miał wyżej burtę. Norsmeni zwinnie wskoczyli i wspięli się dalej na pokład gdzie jednak zostali sami z miejscem kaźni. Ciała marynarzy były zmasakrowane. Widać było ślady pazurów i kłów. Żadne rany nie wyglądały na zadane bronią. Widok dłoni wrzynającej się pazurami w deski pokładu zatrwożyły nawet nieustraszonych synów północy. Obok jednego z masakrowanych ciał leżała załadowana kusza bez bełtu, który leżał obok. Dokoła ciał można było zauważyć miecze schowane do pochwy. Trupy leżały rozpłatane w makabryczny sposób, najczęściej z otwartymi oczyma, w których dostrzec można było strach, bezradność czy rozpacz.

Reszta załogi

Ci co pozostali na pokładzie, oprócz Alberta na bocianim gnieździe, nie widzieli rzezi jaką zastali norsmeni. Czuli jednak krew, mimo że byli na innym statku, który miał niżej pokład.
Załoga poczuła dodatkowo ostatni posiłek Alberta, który na widok zmasakrowanych ciał zwymiotował na głowy tych co wyszli na pokład. Pomimo tak nagłej reakcji, Albert zauważył w dali inny statek, który jednak natychmiast zniknął z pola widzenia. W tej sytuacji Albert nie miał jednak pewności czy rzeczywiście widział statek, albo może czy rzeczywiście chciał widzieć jeszcze jeden statek, skoro ten pierwszy przyniósł mu tyle radości…
 
__________________
Sesja WHFR "Latem w Marienburgu" Czyli poszukiwania lewiatana, marienburskiej bestyji morskiej...
chaoelros jest offline  
Stary 08-03-2012, 23:42   #36
 
Ryder's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputacjęRyder ma wspaniałą reputację
Albert nie był pewien tego, co widzi. Zszokowany przesuwał wzrokiem z jednego makabrycznego widoku na drugi, próbując odnaleźć krztynę sensu w tym wszystkim. Spodziewał się w najgorszym razie zwykłego pobojowiska jak to po napadzie piratów, jednak to przerosło jego najśmielsze wyobrażenia. Otępiał zupełnie, nawet nie poczuł zbytnio gdy zawartość jego żołądka wylądowała na kompanii w dole. Jednak gdy się wychylał, jakiś kształt mignął mu w kącie oka. Bez namysłu wyciągnął rękę w tamtym kierunku i wykrzyczał, ile mu było sił w płucach:

- Tam! Tam! Kolejny statek! Ucieka! Ruszać się bo zaraz go zgubimy!

Otrzeźwiał momentalnie. Całą siłą swej woli wyrzucił makabryczne obrazy z umysłu i skupił się jak mógł, wyszukując go w ostatnim widzianym miejscu.
 
Ryder jest offline  
Stary 10-03-2012, 09:57   #37
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Hvordan hjemme (Jak w domu) - skwitował otaczające go pobojowisko Biały
-Selv om det kan ha noe verdifullt på denne łajbie. Jeg tror det er verdt å sjekke enCabin kaptein. Hvis du ikke finner gull, selv om det kan ha noe informasjon (Może mają chociaz coś cennego na tej łajbie. Myślę, że warto sprawdzić kajutę kapitana. Jeśli nie znajdziemy złota, to może chociaż jakieś informacje.) - Rzekł Bjorn krzywiąc twarz w grymasie na widok potwornie zmasakrowanych ciał.
Herger który skoczył za kamratami uśmiechnął się widząc tyle trupów, umocował topór mocniej w dłoni:
- Det kan dock vara intressant .. Det var en god kamp .. synd att jag inte var där .. En bra motståndare bröder är på gång.(Może jednak będzie ciekawie.. Dobra walka tu była.. szkoda że mnie nie było.. Dobry przeciwnik bracia się szykuje.)
- Ingen rene kutt, de samme huggtenner, klør ... terror i ślepiach deres ... Dyr. Piraten med dyret? (Żadnych czystych cięć, same kły, pazury...przerażenie w ich ślepiach...Bestia. Piraci z Bestią?) - Albjorn zauważył po dokładniejszych oględzinach zwłok
Jag tror inte .. kan någon styra odjuret .. i slutändan är ännu inte dags Vitek varnade oss om söner dimma och skugga .. Även om vapen mantlade .. inte är så snabb .. någonsin hört talas om något sådant? Folk säger att människor gör .. Skönhet är vilddjuret och sprider rädsla omkring .. (Nie sądzę.. może ktoś udaje bestię.. w końcu nie raz przecież Vitka uprzedzał nas o synach mgły i cienia.. chociaż broń w pochwach została.. nie ma tak szybkiej istoty.. słyszałeś kiedyś o czymś takim? Ludzie, powiadam wam że to ludzie zrobili.. Bestia pięknie brzmi i strach rozsiewa dookoła..) - Herger zaczął się rozglądać uważnie gdy usłyszał krzyk ze statku

- Biały, Niedźwiedź - rzekł w staroświatowym.. - słyszeliście?
- Dobra, to ruchy, do kajuty kapitana, zbieramy co się da...- zareagował Rodgurn
- Biały idź przodem ja Cię będę ubezpieczał - po tych słowach Herger ruszył na towarzyszem

***

Rozdzielili się, trzeba było działać szybko gdyż statek najwyraźniej zaczynał tonąć. Biały z Hergerem poszli do kajuty kapitańskiej. Niedźwiedź do ładowni.

W kajucie kapitana znaleźli jakąś książkę, zapewne dziennik w którym Imperialni kapitanowie bazgrzą te swoje bzdury, Biały chwycił go z zamiarem przekazania książki Fredowi. Od razu oczom rzuciła im się też szkatułka, Klucza do niej brakowało więc Herger wziął ją ze sobą.

Herger który zabrał szkatułkę potrząsnął nią, i przyjrzał się jej dobrze. Chciał ocenić jej wartość, oraz czy są na niej jakieś inskrypcje czy znaki. Herger lubił walkę, coraz bardziej mu jej brakowało i liczył, że w końcu dojdzie do niej. I albo umrze jak mężczyzna albo pokona wrogów i będzie mógł napić się miodu. Widząc broń różnego rodzaju zabrał drugi topór, w końcu nigdy za wiele tego żelastwa.
- Widziałeś kiedyś coś takiego.. Żaden nie dobył broni.. Na pokładzie to samo, nie wyjęli nawet ostrzy z pochwy.. Nigdy w życiu tego nie widziałem.. Duchy … albo magia - splunął
- Co by to nie było, zginie - odpowiedział spokojnie Biały również spluwając na pokład, po chwili dodając - Oby tylko dzielnie walczyło.

***

W drodzę powrotnej z ciał kupców zerwali jeszcze co większe, ciekawsze świecidełka. Biały wypchał nimi sakwę do pełna, nie przejmując się że ubabrane są one we krwi czy innych pozostałościach ciała i czym prędzej ruszył z powrotem na statek. Ten trzeba było opuścić nim nabierze więcej do wody i zatonie.

Na pokładzie ruszył od razu Freda
- Kapitan. Te bazgroły były tam u dowódcy tych martwych. Pewnie coś z tych szlaczków wyczytasz. - powiedział, rzucając mu dziennik - Poza tym nic, trupy z śladami jakby po bestii. Nawet nie walczyli...tchórze. Ich statek nabiera wody, zara będzie pod wodą - splunął po czym podbiegł do Norsmenów...
 
AJT jest offline  
Stary 10-03-2012, 19:04   #38
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Gdy wojownicy z północy weszli na statek, Fred usłyszał także nawoływania Alberta o statku niknącym w oddali, a także niedaleko niego wylądował posiłek siedzącego na górze.
Sytuacja ta budziła w wędrowcu coraz większe wątpliwości, ale z rozstrzygnięciem wszystkiego postanowił poczekać do powrotu zwiadowców.

Kiedy Norsmeni wrócili i oddali mu książkę, wpadł w konsternację. Decyzję trzeba było podjąć szybko więc najpierw krzyknął do Alberta:
-Jak daleko jest ten statek?

Uczony zaś mu odpowiedział:
- Na tyle daleko, że już go nie widać! Jeśli chcemy go złapać nie możemy zwlekać ani chwili dłużej!

Potem zwrócił się do Guntera:
-Powiedz mi, czy mamy szansę doścignąć tamten okręt- nie mam zamiaru niepotrzebnie tracić naszych sił, gdy i tak nie uda się go doścignąć. Jak musisz to sam oszacować, to nie trać czasu, wejdź na bocianie gniazdo i powiedz mi jak najszybciej.Jak nie jest za daleko, spróbujemy dogonić okręt, a potem zajmij się żaglami.

Do Erwina zaś i barbarzyńców zwrócił się następującymi słowy:
-Erwin, szykuj się do odpłynięcia od tego statku, a potem zajmij się żaglami- być może będziemy musieli się bardzo spieszyć. Ragnar ci pomoże, jak tylko się znajdzie. Herger, ty staniesz przy sterze. Rodgurnie, znajdź Ragnara i przekaż mu polecenia,a po Albercie ty zmienisz go na bocianim gnieździe.Teraz możesz odpocząć.

- Tirano, ty wejdziesz na gniazdo po Rodgurnie. Do tego czasu jesteś wolna.

Zaś do szlachcica zwrócił się:
- Panie szlachcicu Hansie, chodź ze mną do kajuty kapitańskiej , odczytasz mi tę księgę.

To było na razie wszystko. Co prawda Fred nie wierzył Norsmenom, że nie znaleźli tam nic, zwłaszcza ,że wcześniej słyszał, że obiekty ataków były nienaruszone, ale nie zamierzał z nimi zadzierać , więc zmilczał to, że pewnie trochę się obłowili na tamtym statku.
 

Ostatnio edytowane przez pawelps100 : 10-03-2012 o 22:33.
pawelps100 jest offline  
Stary 10-03-2012, 23:02   #39
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przybili do tamtego statku w sposób daleki od finezji, ale udało im się nie zatopić ani swojego, ani tamtego statku. To jednak, co działo się później było jeszcze bardziej odległe od ideału.
Gunter wiedziałby, co zrobić w takiej sytuacji. Kogo wysłać na podejrzaną jednostkę, kogo zostawić na pokładzie, na wszelki wypadek, jako że nigdy nie było wiadomo, skąd może nadciągnąć niebezpieczeństwo. Czy kapitan Fredzio w ogóle zastanawiał się nad czymś takim? Tego Gunter nie wiedział, ale nawet jeśli kapitan zastanawiał się nad czymkolwiek, to nie raczył się tymi przemyśleniami z nikim podzielić. I rozkazów żadnych też nie raczył wydać. Nawet nie nakazał połączenia obu statków najmarniejszą choćby liną.
Ale czy to była sprawa Guntera? Najwyżej Norsmani będą gonić “Zgubę Lewiatana” wpław.

Bez wątpienia Norsmani nadawali się na zbrojny zwiad. Co prawda istniał cień szansy, iż w zapale wybiją wszystko, co się jeszcze rusza, ale było to lepszym wyjściem, niż gdyby coś groźnego, czającego się na pokładzie napotkanej jednostki, wykończyło kogoś innego.
Problem polegał na tym, że Norsmani pobiegli tam sami z siebie, bez rozkazu. Północna hołota i tyle.

Gunter chętnie by sprawdził, jak wygląda sytuacja na tamtym statku, ale - jako że ktoś powinien to robić - pilnował steru. I zapewne dobrze zrobił, nie ruszając się z miejsca, bowiem ominął go niespodziewany ‘podarek’, ofiarowany wszystkim przez Alberta. Niezbyt miły prezent...

Norsmani wrócili. Ciekawe tylko, czemu Biały, oddając Fredziowi jakieś dokumenty, nawet nie wspomniał o powodach, dla których jego sakwa dziwnie napęczniała. Zapewne od wilgoci...
- Nie mamy szans, by dogonić kogokolwiek, kapitanie - odparł na zadane sobie pytanie - chyba że będzie do łódka wiosłowa. Może za miesiąc lub dwa, ale wcześniej - nie ma mowy. Stanowimy za słabo zgraną załogę. Albercie! - podniósł głos. - W którą stronę popłynęli? I skąd płynęli?
 
Kerm jest offline  
Stary 11-03-2012, 09:55   #40
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Bycie biernym obserwatorem zazwyczaj nie było jej ulubionym zajęciem. Tym jednak razem ze spokojnym sumieniem i uśmiechem na twarzy pozwoliła by wydarzenia toczyły się obok niej, nie zaszczycając ją swą uwagą. Na obcy statek pchać nie miała się po co, szczególnie biorąc pod uwagę kto wybrał się na jego zwiedzanie. Krew i flaki jeszcze nie raz będzie miała okazję oglądać, po cóż więc wciskać się na piąte koło do wozu? Znacznie prościej i przyjemniej poczekać opartym o burtę i pooglądać jak inni testują swoje żołądki. To, że niektórzy z pozostałych na “Zgubie” mieli je zdecydowanie za słabe na to by brać udział w czymś więcej niż ucinaniu łba kurczakowi na obiad... Jej niechęć do niektórych członków załogi zdecydowanie wzrosła.

Gdy jednak w nocnej ciszy rozległ się okrzyk informujący o drugim statku, myśli kobiety opuściły rejony słodkich przyjemności by powrócić na zarzygany padół. Drugi statek oznaczał możliwość walki, a tą przygotować się należało szczególnie na tak niepewnym “gruncie”. Nie znaczyło to jednak że od razu chwyci za miecz i z wrzaskiem po pokładzie biegać będzie. Odsunęła się jednak nieco od burty i znalazła sobie nieco dogodniejsze miejsce gdzieś w okolicy środka pokładu. W końcu co jak co ale przynajmniej dzięki temu przeciwnik będzie musiał pokonać nieco większą odległość nim skrzyżuje z nią swe ostrze.

Po raz kolejny okazało się, że wszystkiego mieć nie można. Norsmeni powrócili, statek odpłynął, nowe rozkazy zostały wydane. Tiranę nieco kusiło by zagadać Hergera o szczegóły tego co zastali na obcym statku. Ciekawiły ją rany, które otrzymali tamci marynarze i ewentualne trupy ich przeciwników, jednak uznała że poczeka lub zwróci się z tym do Białego gdy będą się zmieniać na gnieździe. Chwila, w której wszyscy stłoczyli się na pokładzie niczym sroki złaknione widoku błyskotek, raczej się do tego nie nadawała.
Poświęciła jeszcze chwilę by z pochyloną głową odmówić krótką modlitwę za dusze poległych marynarzy. Byli ludźmi morza. Urodzili się by po nim pływać i po śmierci spoczęli w jego ramionach. Kapłan miał rację. Morr zaopiekuje się nimi by po tamtej stronie nadal mogli czuć wiatr we włosach i cieszyć oczy widokiem bezkresu królestwa Mananna. Jej palce nieco mocniej objęły medalion gdy dodała słów parę w ich intencji. Spokojny sen niosący z sobą odpowiedzi byłby tym, czym w tej chwili z pewnością by nie pogardziła.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172