Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2012, 20:49   #200
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Aleena Medalae, Ardor Domitianus, Borya Volodyjovic, Gregor Malrathor, Haajve Sorcane, Johnatan Trax, Sihas Blint


- No to klops... - stwierdził Borya dobitnie
Aleena nawet nie mogła stwierdzić, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, jako że od dłuższego czasu nie sprawowali oni nad nią żadnej kontroli. Mogli jedynie improwizować i ufać, iż Imperator czuwa...
Siostra rozejrzała się szybko po towarzyszach, po czym zwróciła się do Haajve.
- Bracie, będziesz w stanie wymontować z naszych skafandrów zbiorniki powietrza? Tak, aby nadal mogły spełniać swoją rolę? - po tych słowach spojrzała na Gregora - Komisarzu, trzeba się pozbyć Twojego płaszcza i zbroi... One tylko zmniejszą Twoje szanse w wodzie... Lataliście już takimi statkami? - to pytanie, brzmiące bardziej jak stwierdzenie, wyraźnie skierowała do Gregora, jak i do Sihasa - Więc wiecie gdzie są te race... Pomóżcie z tym. - czuła się bardzo źle, kiedy patrzyła na Ardora, Rukę i Traxa.... Jako że każdy z nich miał własne problemy, których nie dało się tak pozbyć, jak ekwipunku komisarza - Jesteśmy dość blisko skały, chociaż wciąż dzieli nas odległość... ale możliwe, że dałaby ona nam oparcie, możliwość łatwiejszego dotarcia na powierzchnię i uchroniła przed opadnięciem na dno... - Aleenie przewracało się w żołądku, kiedy myślała o ich czwórce, ograniczonej pancerzem bądź ranami... ewentualnie oboma. Spojrzała jeszcze na ich informatora - Umiesz pływać?
- Wkrótce się przekonamy, siostro. - odparł nieznajomy w habicie.
-Chcecie mieć wyporność czy zapas tlenu? - spytał techmarine - Z resztą nieważne... podajcie mi kombinezony, postaram się jak mogę.
Miał świadomość... że znowu są na krawędzi śmierci. Ale jest nadzieja. Spojrzał nagle na łom który trzymał w dłoni. Przypiął go z powrotem do pasa i spojrzał na miecz Szarego Rycerza.
- Wyjmijcie także wszystko ze schowków co może zwiększyć nasze zapasy powietrza i wyniesie nas na górę, jak się już wydostaniemy. Cholera.. nigdy nie badałem tego ostrza, ale powinno sobie poradzić z kopułą obserwacyjną, jeżeli nie zdołamy otworzyć włazu.
John zaczął pozbywać się kombinezonu żeby podać go Haajve i zwrócił wzrok w stronę Gregora i Sihasa czekając na ich odpowiedz. - Jeśli to ma się udać, to musimy wypływać parami - rozejrzał się znów po okaleczonej grupie na oko mierząc ich siły.
Przejąwszy kombinezon techmarine bez większych trudności wydarł z niego pojemnik wraz z układem pozwalającym na oddychanie.
Zaraz potem sięgnął po swój wór w jakim miał parę drobiazgów. Wyjął z niego maskę przeciwgazową i kilka chust. Wszystkie te rzeczy przywiązał do pasa zaś wór złożył jak papierową torbę i potężnie w niego dmuchnął. Jak tylko wybrzuszyła się wystarczająco mocno związał koniec aby zrobić prowizoryczny balon. dodatkowo przywiązał do niego lekką metalową linkę którą znalazł.
- Gdybyśmy zdołali jeszcze przymocować race... wyszła by z tego boja ratunkowa.
- Njsem bez pancerza, a Vostroyanie potrafią plavat. Pakud nie zejdziem zbyt głęboko toho dam radę bez pomocy, pasivnie, wypłynąć na powierzchnię...
Aleena uśmiechnęła się smutno do Boryi.
- W innych okolicznościach na pewno. - odparła - Tym razem jednak... popłyniesz z kimś. - rozejrzała się po reszcie - Mamy trzy butle, na sześć osób. Naszych Braci nie wliczam, jako że mają własny... system. - spojrzała na Sihasa - Pomożesz Ruce, kapitanie? Relatywnie jesteś w najlepszym z nas zdrowiu... - nie czekając na odpowiedź przeniosła wzrok na pozostałą trójkę ludzi, jakby nad czymś się zastanawiając, po czym zwróciła się do ich informatora - Czy możemy liczyć też na twoją... pomoc? - Aleena zupełnie nie wiedziała co myśleć o tym osobniku. Równie dobrze mógł po prostu uznać, iż sam wypłynie, bez niczyjej pomocy, jak i bez tlenu, jednocześnie nie wspierając nikogo. Był w końcu w pełni zdrowia...
- Tak, pomogę medykowi. - skinął głową w stronę Traxa, siedzącego obok niego, tylko głębiej, bliżej kokpitu, dalej od wyjścia. - Kto zaś pomoże... siostrze?
Wzrok czarnookiego marine prześlizgnął się po pozostałych.
- Jeżeli reszta da radę, jestem w stanie bez problemów wypłynąć na powierzchnię z jedną osobą. - powiedział - Kto pływa gorzej, niech weźmie worek. Dodatkowa wyporność, a w razie czego i ostateczna rezerwa powietrza - poklepał po nadmuchanym worze.
Jeszcze raz powiódł spojrzeniem po wszystkich.
- Wszystko ustalone? Każdy da radę? Każdy ma ze sobą to co konieczne? Jeżeli tak to nie ma na co dłużej czekać.
Aleena spojrzała na Haajve i westchnęła.
- Nawet przy najszczerszych chęciach nie będę w stanie ani wydostać się z lądownika, ani wypłynąć, nawet mając te skały... - zerknęła na swoją bezużyteczną rękę - Nie jestem pewna co z ciśnieniem, ale jedno wiem- moje płuca są uszkodzone... Będę potrzebowała twojej pomocy, Bracie...
Blint skinął głową i podszedł do towarzysza.
- Ostrzegam, to może nie być przyjemne zważywszy na twój stan... Z tego co wiem w normalnych warunkach nie powinniśmy cię ruszać z miejsca, ale cóż... To nie są normalne warunki - Uśmiechnął się - Liczę na to, że wytrzymasz.
- Kto wypływa pierwszy? To znaczy, po lordzie komisarzu i kapitanie Blincie skoro to dowódcy operacji. - odezwał się aksamitnym głosem ich informator, nie zdradzając objawów zaniepokojenia, ani irytacji - raczej niecierpliwości.
Trax spojrzał na postać w habicie i powiedział - będę potrzebował pomocy żeby się stad wydostać, pływanie to jedno, ale wyjść sam tez raczej nie dam rady - skrzywił się i spróbował dźwignąć na nogę ręką wspierając się o towarzysza.
- Powiedziałem, że ci pomogę. Na razie czekaj. - rozkazał informator.
- W porządku. W takim razie pierwsi popłyniemy ja i Siostra Aleena. - powiedział cicho Kruk gramoląc się ze swojego miejsca - Bądźcie gotowi. Po otwarciu włazu wnętrze bardzo szybko wypełni się wodą, a panika w takim momencie... jest niewskazana. - uprzedził poważnym tonem.
Spróbował się przecisnąć między pozostałymi do rannej towarzyszki. Nie było z tym problemu, jako że znajdowała się w przedziale pasażerskim tuż przy kokpicie, nad nimi była kopuła zalana zupełnie wodą - wewnątrz ta sięgała im już niemal do kolan, cały czas przeciekając z dziesiątek otworów.
Techpiechur pomógł wstać Siostrze i ujął ją jedną ręką w talii. Drugą złożył jak do modlitwy i zaczął coś inkantować w techlingue. Czarne tatuaże na jego twarzy rozjaśniły się na chwilę po czym oboje poczuli... lekkość. Jakby grawitacja się zmniejszyła.
- Wszyscy gotowi?
Poczekał, aż wszyscy jeszcze raz potwierdzą, po czym skinął głową i położył dłoń na uchwycie włazu awaryjnego w podłodze. Nabrał w swoje wielkie jak miechy płuca haust powietrza i otworzył drogę na zewnątrz. Woda wlewała się, jednak dość powoli poprzez brak ujścia dla powietrza w kokpicie - w większości pozbawionego tlenu, nie miało to jednak aż takiego znaczenia dla stanu faktycznego. Jednak szybkość wzrostu poziomu wody natychmiast wzrósł, za kilkanaście sekund mieli znaleźć się w całości pod wodą...
- Następnym razem módl się po otwarciu włazu... - skomentował działania zbrojmistrza informator. Gestem ponaglił lorda-komisarza, oraz kapitana który miał zabrać Boryę.
Ardor w tym czasie czekał. Nie miał przy sobie zbyt wielu rzeczy. Jedynie pancerz, hełm, oraz miecz. Wiedział, że jest w stanie odfiltrować tlen z wody by nim oddychać, a serwomotory zbroi powinny mu pomóc na tyle, by mógł w niej wypłynąć, miecza zaś postanowił się nie pozbywać wcale.
-Ja wypłynę ostatni. Mogę najdłużej wytrzymać pod wodą.- powiedział paladyn.
Gregor bez słowa skinął głową zamaskowanej personie i ruszył kierunku włazu by wypłynąć na powierzchnię. Trochę żałował pozostawionego kirysu i płaszcza, które służyły mu dobrze przez wiele lat, niemniej pozostawał realistą. Miał tylko nadzieję że ranna noga nie zawiedzie go w ostatnim momencie. Jego jedyną myślą pozostawało jedno proste zdanie:
“Jestem na to stanowczo za stary”.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline