Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2012, 20:50   #226
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Cofnąć się! - krzyknął Gottwin. - Trzeba zmniejszyć linię frontu!
Z tym frontem to była lekka przesada, ale lepiej by było, gdyby tamci nie mogli atakować wszyscy naraz. A w tym miejscu - niestety mogli. No i oberwało się Yergowi, który zapewne jak na warunki lasu nieźle machał toporem, ale ze zwierzołakami miał nieco więcej problemów, niż z drzewami.

Cios za cios, unik, tarcza. Zwierzołak był całkiem niezły, na szczęście i Gottwinowi nie brakło umiejętności. A może to było szczęście? Kolejny cios, którego tamtemu udało się uniknąć. Uderzenie wroga ześlizgnęło się po dobrze nadstawionej tarczy.
Pchnięcie... To doszło wreszcie do celu. Po ciele zwierzołaka popłynęła strużka krwi, świadcząca o udanym ataku. Mimo tego bestia nie zamierzała rezygnować. Ogarnięta bezrozumnym szałem zamiast uciec dążyła do tego, by za wszelką cenę dopaść wroga. I nie patrzyła na to, że jej towarzysze padają trupem, zaś ilość przeciwników się zwiększa.

Pomoc Wilhelma w zasadzie nie była już potrzebna. Jeszcze cios i byłoby po wszystkim. Ale Gottwin nie narzekał. Jeśli ktoś biegnie z pomocą... Ważne, żeby nie przeszkadzał.
Nadciągająca pomoc była o tyle skuteczna, że walka wnet się zakończyła. Przynajmniej na tym małym fragmencie zamku, bowiem z tego, co mówił von Walter, gdzie indziej pomoc Gottwina by się przydała.
Cóż, to lord decydował, gdzie kto powinien walczyć i Gottwin nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Ruszył w stronę tarasu, by stamtąd spróbować ustrzelić choćby jednego wroga.
Poza tym tam była Katarzyna, a za nią Gottwin czuł się nieco odpowiedzialny.
 
Kerm jest offline