Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2012, 22:26   #25
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Po opuszczeniu terytorium elfów Vulfur rozejrzał się po towarzyszach. Nikt nawet nie wspomniał o nagrodzie za zlikwidowanie orków. Było to dość oczywiste, zważając na ostatnie wydarzenia. Udali się więc w stronę wskazaną przez dowódcę elfiego komanda - do krasnoludzkiej kopalni. Vulfur bił się z myślami, co mogą tam zastać, jakie tajemnice odkryć i jakie niebezpieczeństwa przyjdzie im pokonać. Tak - niebezpieczeństwa. Nie było tajemnicą, że pod ziemią żyje wiele groźnych stworzeń a krasnolud znał mnóstwo opowieści, mówiących o nierozważności krasnoludzkich klanów, które kopały zbyt zachłannie i zbyt głęboko.

Droga uciekała grupie leniwie. Ciepłe promienie słońca, przedzierające się przez gęstwinę, grzały przyjemnie grzbiety podróżujących. Rozmowy toczyły się o wszystkim i o niczym. Vulfur niespecjalnie w nich uczestniczył. Zagłębiony w myślach, pykał swoją fajkę i odpowiadał pół słowem na zadawane pytania.

W końcu las zaczął się przerzedzać i wkrótce ukazała się na horyzoncie majestatyczna, kamienna strażnica. Nie było by w tym niezwykłego, gdyby nie reakcja Drauga. Grupya wyostrzyła wzrok, by po chwili ujrzeć zbliżające się sylwetki sześciu zamaskowanych mężczyzn. Vulfur nie zwrócił uwagi na przygłupie teksty rzucane przez rozbójników. Ich zamiary były oczywiste. Krasnolud wytrząsnął z fajki resztkę tytoniu, schował za pazuchę i sięgnął po buzdygan, kołyszący się leniwie przy pasie.

Delf i Fillian zareagowali błyskawicznie. Pierwszy wykonał dziwny gest, powiedział dwa słowa i w tym samym momencie trzech bandytów zostało złapanych przez macki stworzone przez czarodzieja. Fillian bez namysłu i z okrzykiem na ustach rzucił się z toporami na przeciwników. Kapłan nie miał zamiaru wejść w obszar zaklęcia czarojedzia, które bez wątpienia nie oszczędziło by i jego. Podniósł buzdygan pionowo, na wysokość zamkniętych oczu.

Dugmarenie, Niestrudzony Odkrywco, Mistrzu Podróżnych,
Nie daj strudzonym wędrowcom zginąć z rąk rzezimieszków,
Ześlij błogosławionego sojusznika, króla przestworzy,
By walcząc ramię w ramię, zniszczyć niegodziwców.


Krasnolud uniósł buzdygan, który rozbłysną świetlistym blaskiem. Jego głos dudnił po kamiennej posadzce. Z głowni piernacza wystrzelił słup światła. Świetlisty snop mknął ponad głowami walczących, by nagle, z charakterystycznym, donośnym skrzekiem, przemienił się w lśniącego, ogromnego ptaka - orła. Przybysz zamachną olbrzymimi skrzydłami i nabrał prędkości. Zwinnie zakręcił w powietrzu beczkę, zaskrzeczał ponownie i zaczął pikować na jednego z napastników, pozostawiając za sobą migoczącą łunę. Atak był błyskawiczny, jednak mężczyzna obserwował całe zajście i widział co się szykuje. Udało mu się uniknąć pełnego impetu drapieżnika, robiąc efektowny przewrót. Jednak gdy wstał, jego ramię szpeciła paskudna szrama. Szpony potężnego orła, były jak brzytwy.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...

Ostatnio edytowane przez Nathias : 19-03-2012 o 20:56.
Nathias jest offline