Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2012, 10:38   #2
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Cheliax. To brzmiało obco, niemal jak wszystko inne, wywołując u ciemnowłosego mężczyzny wściekły grymas i warknięcie oznaczające w tym przypadku zupełną bezsilność. Potrafił żonglować czterema czy nawet pięcioma kamieniami na raz z zamkniętymi oczami, ale nie potrafił wymienić nawet jednego miasta w tym całym imperium, o którym dowiedział się od pary staruszków. Po tym, jakie talenty u siebie odkrywał, oraz tym, jak irytowała go praca na roli, zdawał sobie sprawę, że jego wcześniejsze życie musiało być znacznie bardziej emocjonujące. Nie był stworzony do siedzenia w jednym miejscu, zakładania rodzinki i płodzenia dzieci.
Nie mówił o tym wszystkim Handwickom, mieli wystarczająco dużo problemów, a na dodatek ich czas się kończył. Tego dnia, gdy ból zniknął, a może raczej usunął się na bok, podjął decyzję o opuszczeniu tego miejsca. Potrzebował wiedzieć kim był, a siedzenie tutaj i oranie pola było ostatnim, czego po życiu pragnął.
Nawet w najgorszych przeczuciach nie podejrzewał, że będzie musiał uciekać. Tak, zdecydowanie jego wcześniejsze życie było bardziej ekscytujące.

Spojrzał w oczy obojgu, kiwając głową, co miało być całym podziękowaniem i pożegnaniem. Nie lubił takich chwil, ale jeszcze bardziej nie lubił pustych słów. Jeśli ci, którzy go ścigali, byli tymi złymi, to był to właśnie koniec Handwicków. Swoje już przeżyli, łotrzyk nie miał najmniejszej ochoty bawić się tutaj w bohatera. Wsunął nóż za pas, sakiewkę schował pod ubraniem, a potem jeszcze krótko i ostrożnie wyjrzał za okno. Chciał poznać kto go ściga, przynajmniej kilka charakterystycznych punktów tych ludzi, aby wiedzieć jak ich potem znaleźć. Rzucił jeszcze jedno, ostatnie, spojrzenie na małżeństwo i już był przy tylnych drzwiach, otwierając je ostrożnie. Pamiętał, że jeden zawias lubił zgrzytać. Wymknął się na zewnątrz i rozejrzał. Najbliżej miał pole, zboże złociło się już na nim, dając jakąś ochronę. Skulił się i ruszył w tamtą stronę, mając zamiar dotrzeć do pobliskiego strumienia i ruszyć w jego górę.
Żadnego bohaterstwa, nie był na to jeszcze gotowy. Obejrzał się tylko kilka razy, opuszczając to miejsce bez większego żalu... i chyba bez większych wyrzutów sumienia. Być może to też była jakaś część jego historii, to, że inni poświęcali się dla niego. A może był zwyczajnym skurwysynem. Kolejna rzecz do odkrycia.
 
Sekal jest offline