Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2012, 12:09   #124
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Po opatrzeniu ran i stłuczeń, tych ostatnich dość bolesnych, ruszyli w dalszą drogę. Saraid zajęła swoje miejsce przy praktycznie nieznanym kozaku. Była mu wdzięczna za pomoc z drugim łucznikiem i zamierzała swą wdzięczność wyrazić w słowach, jednak zachowanie Wołodii nie nastrajało do nawiązywania z nim rozmowy. Nie stroniła od ciszy. Lubiłą ją... Ta jednak, która zapadła na koźle była co najmniej nienaturalna. Zaś jej powód, wyjawiony gdy wreszcie udało się im zamienić ze sobą kilka słów, zaskakujący. Nigdy nie uważała siebie za ładną. Wokół niej było wiele piękniejszych rzeczy, istot, miejsc. Wiedziała jednak, że niektórzy, a zwłaszcza ludzie, patrzą na świat inaczej. Pochlebiało jej to, jednak jednocześnie wprawiało w zakłopotanie. Nie lubiła wzbudzać swoją osobą zainteresowania. Miała nadzieję, że kozak przynajmniej spróbuje przestać zwracać uwagę na jej wygląd i zacznie traktować jak pozostałych.

Dalsza droga minęła im spokojnie. Gdy dotarli do, o dziwo czynnej karczmy, Saraid swoim zwyczajem nałożyła kaptur. Nic nie zapowiadało niebezpieczeństwa więc łuk z nałożoną na cięciwę strzałą trzymała opuszczony. W czasie gdy pozostali wchodzili do wnętrza przybytku, elfka została by pomóc Alexandrowi z końmi i wozem. Nie spieszyło się jej by zakosztować uroków i smaków karczmy. Wolała najpierw sprawdzić okolicę by upewnić się, że są bezpieczni.
- A ty gdzie się tu pchasz? - Zaskoczony Alex spojrzał na elfkę, która zamiast dbać o nogę próbowała mu pomóc z końmi. - Masz dbać o nogę. Już wiem... Chcesz, żebym cię na rękach nosił. To da się załatwić i bez zbytniego forsowania nogi.
- Nie, Alexandrze, chcę ci jedynie pomóc i przy okazji sprawdzić czy nic nam nie grozi - odpowiedziała spokojnie, nie wykazując przy tym ochoty do rezygnacji ze swoich planów.
Czy elfy były aż tak wyprane z poczucia humoru, czy też Saraid była jakimś wyjątkiem? Trudno było odpowiedzieć tak od razu na to pytanie, ale miał wrażenie, że to drugie. A może to tylko wpływ bolącej nogi?
- To proszę, rozglądaj się. Na przykład zobacz, skąd można wziąć wodę. Tylko sama nie noś czasem wiader - dodał.
- Jak sobie życzysz, Alexandrze - odparła uprzejmie, po czym skierowała się w stronę, w której winny znajdować się stajnie. W końcu nie noszono chyba wody dla zwierząt ze zbyt dużej odległości...
Studnia i owszem się znalazła, na dodatek wiadro służące do nabierania wody okazało się całe. Jednak do wybrania było nieco więcej niż sama woda. Wyciagnąwszy ów dodatek ze zdziwieniem stwierdziła, że stanowi on zaginioną część szyldu wiszącego nad drzwiami karczmy. Aż dziw, że gospodarz sam tego nie wyłowił. Nabierał wody omijając ów kawałek drewna? Taki leniwy czy miał ku temu jakiś powód?
Z kawałkiem drewna w rękach ruszyła w stronę zadaszenia służącego za stajnię.
- Czy mógłbyś odczytać dla mnie ten napis, Alexandrze? - poprosiła uprzejmie.
- Zaraz, zaraz - mruknął Alex, przeklinając w duchu Saraid, za to, że mu akurat w tym momencie przeszkadzała, jak i braki w wykształceniu elfów, pewnie zbyt dumnych, by się uczyć tak prostej rzeczy jak czytanie i pisanie.
Sam, prawdę mówiąc, też miał pewne braki w tej dziedzinie, ale znał literki na tyle, by móc odcyfrować treść listów gończych.
- To kawałek szyldu - powiedział, gdy już przywiązał konie.
- Zdążyłam dojść do tego samego wniosku. Czy jednak nie będzie z mojej strony zbytnim nadużyciem twojej uprzejmości gdy nadal będę nalegać byś przeczytał dla mnie słowo które się na nim znajduje? - nalegała, aczkolwiek uprzejmie.
Co za uparte stworzenie. Jakby nie miał nic innego do roboty.
- To jest literka “d” - zaczął. - Potem idzie “r”, a za nią “o”. Dalej masz “g”, a na końcu “a”. Wystarczy?
Skłoniła mu głową w podzięce.
- Tak, wystarczy, przyjacielu - odwróciła się z zamiarem odejścia, jednak zanim skierowała swe kroki w stronę karczmy, przystanęła i jakby po namyśle, zdradziła Alexandrowi swe podejrzenia mając nadzieję, że dzięki temu zachowa wzmożoną czujność.

Przekroczywszy próg przybytku odrzuciła kaptur i z uśmiechem na ustach podeszła do drużyny.
- Znalazłam coś, co może cię zainteresować Anzelmie - ogłosiła, kładąc na stole fragment szyldu, nazwą do góry by można ją było z łatwością odczytać. - Moczyło się w studni. Szkoda by było gdyby ktoś to przez przypadek wyrzucił, prawda? - mówiąc zwróciła spojrzenie w stronę karczmarza.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline