Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2012, 13:08   #26
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Słońce świeciło mocno, przebijając się przez korony drzew. Liście poruszały się zgodnie z delikatnymi podmuchami wiatru. Wiewiórka przeskakiwała z gałęzi na gałąź, trzymając w łapkach jakiś owoc. Zatrzymała się na jednej z gałęzi wysokiego, rozłożystego klona, przyglądając się grupie ludzi i krasnoludów biegających pod jej domem. Jej małe oczka z zaciekawieniem spoglądały na nacierających mężczyzn oraz na efekty czarów. O ile magiczne macki przywołane przez Delga nie zrobiły na niej większego wrażenia, o tyle przyzwany przez wiekowego brodacza potwór przeraził małego futrzaka. Ze strachu wiewiórka wypuściła trzymane w łapkach pożywienie, uciekając co sił do swojej dziupli.


Pierwszy z mężczyzn dopadł Filiana. Trzymany przez niego miecz przeciął powietrze, zatrzymując się na bloku krasnoluda. Ten odepchnął go bez większego wysiłku, wyprowadzając zaraz po tym kontrę. Bandyta nie zdążył się zastawić, dzięki czemu ostrze krasnoluda trafiło w jego tors. Na nieszczęście młodego krasnoluda, porządnie wykonany napierśnik ochronił mężczyznę przed raną, która prawdopodobnie byłaby dla niego śmiertelna.


Bandyta nie czekając na nic zamachnął się potężnie, trafiając w ramię młodego brodacza. Ten miał mniej szczęścia niż jego przeciwnik, ostrze zagłębiło się bowiem w jego ramieniu i to dość głęboko. Powietrze przeciął krzyk bólu wojownika, a jego broń znalazła się na ziemi. Na szczęście dla brodacza nie chwycił się odruchowo za ranę, a odskoczył od przeciwnika, co uratowało mu życie. Drugi z toporów nadal spoczywał w jego dłoni.

O wiele lepiej z przeciwnikiem, którym był najprawdopodobniej pomocnik przywódcy bandy, radził sobie Draug. Uchylił się nieznacznie przed wyprowadzonym pchnięciem, po czym uderzył potężnie swoim toporem. Przeciwnik Dragua nie należał do żółtodziobów jeśli chodziło o walkę. Przyjął cios na tarczę, zapierając się nogami. Mimo krzepkiej sylwetki był dość szybko, jednocześnie dysponował siłą niespotykaną często u ludzi. Warknął tylko, gdyż uderzenie było na prawdę mocne. W ziemi pojawiły się ślady po wbitych w ziemię stopach. Dzierżony przez niego młot przeciął powietrze, jednak nie trafił Drauga.

Dowódca bandytów zaszarżował w stronę Vulfura, obierając go za cel jako najsłabszego i zarazem bardzo groźnego. Stary krasnolud był zajęty przygotowywaniem kolejnego czaru i nie widział przeciwnika. Na szczęście między nim a dowódcą bandytów znalazł się Borgin. Niemy krasnolud uderzył swoim młotem w mężczyznę, ten jednak bez najmniejszego problemu uchylił się przed atakiem. Sam wyprowadził uderzenie swoim czarnym buzdyganem, który jednak zatrzymał się na krasnoludzkim młocie.

Grupa towarzyszy początkowo zdawała się być na pozycji faworyta w trwającej walce. Rzeczywistość szybko jednak zweryfikowała ich pewność siebie. Bogowie nie lubili pychy. Zdecydowanie nie. Co gorsza, trzech mężczyzn pojmanych przez macki mogło w każdej chwili wyrwać się z uścisku i dołączyć do swoich towarzyszy, a to oznaczałoby poważne kłopoty dla grupy krasnoludów. W dodatku z oddali, z kierunku w którym znajdowała się kopalnia, uszu brodaczy dobiegły krzyki kilku osób.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline