Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2012, 19:48   #417
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
- Dzięki - wycharczał Mierzwa w kierunku Gislana, gdy ten wydobywał go spod resztek barykady... - krasnoludzie. Wielkie dzięki. Myślałem, że nikogo żywym już nie obaczę.

Powoli wstał, ledwo trzymał się na nogach. Nie dziwota zresztą. Cud, że w ogóle żył. Za nimi płonęły ulice miasta. Z oddali dochodziły do kozaka krzyki, jęki i szloch. Zdawało mu się, że z mieszkańców większość nie żyła, bądź dogorywała.

"I to wszystko w imię czego? Już zapomniałem... po co my tu jesteśmy?" - zadawał sobie te pytania kozak krocząc wraz z towarzyszami przez ginące w płomieniach ulice. Niewielu ich zresztą zostało.

Wszędzie snuł się czarny dym, który dławił i dusił. Mierzwie zbierało się na wymioty.

Ogromna Bestia, żelazny moloch w potrzaskanej bramie krwawiła z wielu ran, lecz nadal stanowiła zagrożenie.

"Dopóki kurestwo żyje, nikt nie będzie bezpieczny" - ocenił całkiem trzeźwo kozak.

Gustaw, odmieńcy nie żyli, von Kytke zginął z jego ręki, doktor Grass dogorywał. Ważne jednak, że Monika była bezpieczna. "Coś nam się udało ocalić" - skwitował w myślach i próbował nawet uśmiechnąć do kobiety.
Nie zareagowała. Coś mówiła, nie rozumiał jej za bardzo.

Starał się na niej skupić. Trochę pomogło. Mierzwa słuchał, więc lamentów Moniki, lecz zamiast współczucia pojawiał się w nim ledwo tłumiony gniew. Tyle wyrzeczeń, by ją ocalić, a ta panna jeszcze się dąsała!

Jednak gdy kobieta wydała rozkaz Bestii by ich zabić, kozak o mało co nie wycedził:

- Ty niewdzięczna suko...
- lecz zamiast słów z gwizdka, który Kislevita - nie wiadomo skąd - trzymał kurczowo w ustach wydobył się ciągły gwizd, który lekko spowolnił zdziwione odgłosem Monstrum.

Nie zważając na nic, kozak wystrzelił jak z procy w kierunku potwora. Parę dni temu, zanim doznał tego Piekła w Ostermak, ślubował Staremu von Antarze, że ubije Bestię, choćby sam miał polec. Nadarzała się teraz ku temu niepowtarzalna wręcz okazja.

Żal było ją zmarnować.


- Na pohybeell! - wyrwało się z ust Dmucha. Czarna szabla śmignęła w kierunku łba plugawego stwora.



 

Ostatnio edytowane przez kymil : 13-03-2012 o 19:52.
kymil jest offline