Wyruszenie na wojnę ze Złą Królową w tym akurat momencie zdało się Tomkowi nieco nierozsądnym posunięciem. Zanim Welma przygotowałaby wszystko, co mieliby zabrać... Poza tym miał jeszcze w planie zrobienie dwóch lusterek - dla Justynki i dla siebie. Piotrek był zbyt żywiołowy i nieprzewidywalny, by go obciążać takim łątwo się tłukącym przedmiotem, zaś Melcia... Z pewnością narobiłaby im kolejnych, jeszcze większych kłopotów.
Drgnęła mu ręka i mały włos rozciąłby sobie palec, gdy nagle odezwał się nieznany mu głos. Głupia uwaga Melci niewiele Tomkowi powiedziała. Skoro jednak był to jej znajomy, choćby niewidzialny, wypadało go nie ognorować.
- Dzień dobry, Druskierze - powiedział. - Jestem Tomek.
Pomógł Welmie pozamykać okiennice, a potem usiadł z powrotem do swojej pracy. Scyzoryk ciął jak marzenie - nie tylko drewno, ale również (ku niekłamanemu zdziwieniu Tomka) szkło.
- Super - mruknął pod nosem i ukradkiem, żeby nikt nie widział, pogłaskał rękojeść scyzoryka.
- Pani Welmo, ma pani może jakiś klej? I kawałek sznurka? - spytał.
W jakim gospodarstwie domowym może zabraknąć tak podstawowych rzeczy. Co prawda nie był to SuperGlue ani żadna Ośmiorniczka, ale wystarczyło chwilę potrzymać... I nawet sznurek nie był potrzebny, by mocno wszystko związać i czekać całą noc.
A noc, tak się przynajmniej Tomkowi wydawało, nie zanosiła się na zbyt spokojną. Ciemność hałasująca za oknem, Pusiek wyjący pod drzwiami i Melcia w środku - to już było nieco za dużo jak na jego chęci.
Zawinięty w otrzymany od Welmy koc patrzył przez moment, jak Justynka usiłuje schować głowę pod poduszkę, by chociaż spróbować zasnąć. Jemu to jakoś niespecjalnie wychodziło. W końcu wstał i podszedł do Welmy.
- Dostałbym trochę wosku?
Gdy zatkał uszy docierające do niego odgłosy uległy zdecydowanemu wyciszeniu. Po paru minutach nadszedł sen. |