Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2012, 18:09   #111
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
WSZYSCY
Jak się okazało odnalezienie małej Meli przysporzyło dzieciom więcej kłopotów niż radości. Dość szybko się okazało, że Melania wcale nie jest wdzięczna za odnalezienie i poniekąd ratunek, a wręcz przeciwnie to ona przypisuje sobie wszelkie zasługi od znalezienia Welmy, po pokonanie osiłków królowej.
Tomek ciężko znosił kaprys najmłodszej uczestniczki ich magicznej wyprawy. Gdyby nie spokój Justynki i jej dobre serca, to pewnie skończyłoby się na kłótni i ponownym porzuceniu małej na pastwę losu.
W końcu to jednak Welma przekonało dziewczynkę, jak ważna jest współpraca i posłuszeństwo w grupie. Mela i tak nie do końca była przekonana co do wiodącej roli chłopców w rzemiośle wojennym, ale uległa ostatecznie namową zielarki i Justynki, że trzeba działać razem, by pokonać zła królową i wrócić do domu.

Cała grupa zebrała się na powrót przy drewnianym stole na którym stał już tylko pusty talerz z okruszkami po pierniczkach, jakimi uraczyła ich Welma. Niczym rada starszych u Indian, dzieci miały obmyślić co dalej trzeba zrobić i gdzie iść, by pomóc Albinowi i jego mamie. Oczywiście miała im w tym pomóc Welma, która także zajmowała miejsce przy stole.
- A do kogo tak naprawdę należy domek na plaży? - spytała jako pierwsza Justynka.
- Oczywiście do Albina. To on go zbudował razem ze swoim ojcem, Karolem Możnym. Król Karol to był bardzo dobry i mądry człowiek i władca. Wielka szkoda, ze poległ w bitwie. To od bitwy na Króliczym Polu zaczęła się seria nieszczęść jakie spadły na naszą krainę.
- A po co im sala tortur? - dopytała nieśmiało Justynka.
- Sala tortur? - dziwiła się Welma - Co prawda nigdy nie byłam w domku na plaży, ale nie przypuszczam, aby to Albin, albo jego ojciec urządzili coś takiego. Przypuszczam, że to znowu sprawka złej królowej.
- Ojejku, jejku - od strony okna odezwał się piskliwy głosik.
Tylko Welma i Mela wiedziały, że to niewidzialny Duskier. Reszta dzieci popatrzyła po sobie zdziwionym i lekko przestraszonym wzrokiem.
- Nie bójcie się tchórze - zaszczebiotała Melania - To Duskier. On jest niewidzialny, ale nie jest zły.
- Ja nie - zapiszczał ponownie Duskier - ale to tak.
Wszyscy podeszli do okna i wyjrzeli na zewnątrz. Widok jaki tam na nich czekał był straszny. Niebo rozciągające się nad lasem z każdą chwilą ciemniało. Dokładnie tak, jakby ktoś rozlał po nim gęsty i czarny niczym węgiel, atrament. Tylko patrząc na zbliżającą się Ciemność dzieci przeszedł zimny dreszcz. Byli co prawda bezpieczni w domku Welmy, ale aż strasz pomyśleć co by było, gdyby byli teraz gdzieś w lesie.
Duskier zapiszczał cicho, a po chwili słychać było tupot jego nóg. Niewidzialny przyjaciel Meli uciekł w głąb chatki.
Welma pokręciła tylko głową i ku przerażeniu dzieci otworzyła drzwi. Zrobiła to tak niespodziewanie, że żadne z dzieci nie było nawet w stanie zaprotestować.
Zielarka stanęła na progu i rozejrzała się wokół.
- Murmur! - zawołała zielarka - Muruś! Chodź do pani! Pusiek! Chodźcie tutaj!
Kilkakrotne nawoływania nie dały jednak rezultatu. Ciemność jakby wyczuła obecność dzieci i niczym drapieżny tygrys rzuciła się w kierunku chatki Welmy.
Zupełnie nagle i niespodziewanie wokół drzew na polance zapanował nieprzenikniony mrok. Zaczął on pełznąć w kierunku chatki.
- Schowajcie się do środka. Szybko! - zawołała nagle Welma.
Sam zaczęła zamykać okiennice i zabezpieczać je dodatkowa haczykami. Ciemność była tuż, tuż. Welma mimo swego wieku sprawnie i szybko zamknęła okiennice i podbiegła do drzwi.
Ciemność za jej plecami była wręcz namacalna. Staruszka przekroczyła próg, a Tomek zamknął za nią drzwi i założył skobel.
- Teraz cśśśś - nakazała Welma kładąc palce na ustach -Ciemność ewidentnie pragnie was dopaść - szepnęła - Jeszcze nigdy nie widziałam, by się tak szybko poruszała.
Welma podeszła do stołu i zmęczona usiadła na zydlu.
- Siadajcie moje dzieci. Coś mi się wydaje, że to będzie długa noc.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 14-03-2012, 12:51   #112
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wyruszenie na wojnę ze Złą Królową w tym akurat momencie zdało się Tomkowi nieco nierozsądnym posunięciem. Zanim Welma przygotowałaby wszystko, co mieliby zabrać... Poza tym miał jeszcze w planie zrobienie dwóch lusterek - dla Justynki i dla siebie. Piotrek był zbyt żywiołowy i nieprzewidywalny, by go obciążać takim łątwo się tłukącym przedmiotem, zaś Melcia... Z pewnością narobiłaby im kolejnych, jeszcze większych kłopotów.

Drgnęła mu ręka i mały włos rozciąłby sobie palec, gdy nagle odezwał się nieznany mu głos. Głupia uwaga Melci niewiele Tomkowi powiedziała. Skoro jednak był to jej znajomy, choćby niewidzialny, wypadało go nie ognorować.
- Dzień dobry, Druskierze - powiedział. - Jestem Tomek.
Pomógł Welmie pozamykać okiennice, a potem usiadł z powrotem do swojej pracy. Scyzoryk ciął jak marzenie - nie tylko drewno, ale również (ku niekłamanemu zdziwieniu Tomka) szkło.
- Super - mruknął pod nosem i ukradkiem, żeby nikt nie widział, pogłaskał rękojeść scyzoryka.

- Pani Welmo, ma pani może jakiś klej? I kawałek sznurka? - spytał.
W jakim gospodarstwie domowym może zabraknąć tak podstawowych rzeczy. Co prawda nie był to SuperGlue ani żadna Ośmiorniczka, ale wystarczyło chwilę potrzymać... I nawet sznurek nie był potrzebny, by mocno wszystko związać i czekać całą noc.
A noc, tak się przynajmniej Tomkowi wydawało, nie zanosiła się na zbyt spokojną. Ciemność hałasująca za oknem, Pusiek wyjący pod drzwiami i Melcia w środku - to już było nieco za dużo jak na jego chęci.
Zawinięty w otrzymany od Welmy koc patrzył przez moment, jak Justynka usiłuje schować głowę pod poduszkę, by chociaż spróbować zasnąć. Jemu to jakoś niespecjalnie wychodziło. W końcu wstał i podszedł do Welmy.
- Dostałbym trochę wosku?
Gdy zatkał uszy docierające do niego odgłosy uległy zdecydowanemu wyciszeniu. Po paru minutach nadszedł sen.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-03-2012, 11:00   #113
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Melka patrzyła z przerażeniem, jak Ciemność zbliża się do drzwi chatki Welmy. Po chwili jednak ogarnęło ja jeszcze większe przerażenie, można nawet powiedzieć panika, kiedy uświadomiła sobie, że jej pies został na dworze. Oczywiście, był bardzo mądry (bez porównania z takim np. Tomkiem, który - co do tego Mela była pewna - sam sobie by z Ciemnością nie poradził), ale i tak się przestraszyła.

- Welma – powiedziała cichutko (bo była grzeczną dziewczynką i pamiętała, że Welma prosiła, żeby być cicho. A Mela wiedziała, ze Welma jest bardzo mądra, nawet jeśli jest Babą Jagą) – Pusiek tam został. Jak teraz wejdzie? Gdzie masz wejście dla psów?
- Nie tylko Pusiek, ale i mój Murmur. - szepnęła Welma - Obawiam się, że będę one musiały sobie jakoś poradzić same. Niestety nie ma wejścia dla psów, a jak sama słyszałaś ani twój pies, ani mój kot nie przyszły jak je wołałam. Miejmy nadzieję, że uda im się gdzieś schować przed Ciemnością
- Zagwiżdżę - powiedziała Melka wyciągając gwizdek zza bluzki - Pusiek wtedy przyjdzie. A Murmur jak jest mądry, to też.
- Jasne - mruknął Tomek. - A jeśli zdołali przed Ciemnością uciec albo się schować, to akurat się wpakują w jej łapska.
Bezmyślny dzieciar, dodał w myślach.

- Wątpię moje dziecko, wątpię - stwierdziła ze smutkiem Welma. - Lepiej, żeby nasi pupile pozostali tam, gdzie są.
- A tak właściwie wie pani może, pani Welmo, do kogo należy ten pies? - zapytała sennie Justynka. - Bo on tak naprawdę to nie jest nasz. Przybłąkał się... - ziewnęła - ...chyba.
- Phi - parsknęła Melka - do mnie należy, to chyba oczywiste. JA go zawołałam.
- Z powietrza się zrodził? - rzucił od niechcenia Tomek. - Może przez ciebie i twoje wołanie po prostu komuś uciekł? Jeśli należał do kogoś, to jesteś złodziejką i tyle. Powinnaś go oddać właścicielowi, albo spytać o zgodę.

Mela spojrzała na Tomka z politowaniem.
- Nie oglądałeś Przyjaciół z Kieszonkowa, prawda? - zapytała z wyższością - Nie znasz się na pieskach. One mieszkają w Kieszonkowie, i jak jakieś dziecko potrzebuje przyjaciela, to za pomocą klejnotu przyjaźni i magicznych kropli on przechodzi do naszego świata. I idzie do dziecka, które go potrzebuje. Żeby mu pomóc. Ja potrzebowałam Puśka i przyszedł. Teraz jestem za niego odpowie.. powiedzia... odpowiednia.

Tomek pokiwał z politowaniem głową i zaczął się zastanawiać, czyje towarzystwo będzie lepsze - Melci, czy Złej Królowej. Raczej stawiałby na tą drugą.
- O mamuńciu - westchnęła z rezygnacją Justynka. - No więc wie może pani, pani Welmo? - zasugerowała powrót do właściwego wątku.
- Pierwszy raz widziałam Puśka, jak przyszedł z Melą. Nie wiem jak go zdobyła, ale nie mam prawa nie wierzyć w jej słowa. Bardzo możliwe, że Pusiek mieszkał w Kieszonkowie i przybył na wezwanie Meli.
Okiej! Nie było pytania, chciała już powiedzieć Justynka, ale się wstrzymała.
- Czyli jest jakieś Kieszonkowo? - stwierdziła podejrzliwym tonem.
- Oczywiście - odpowiedziała, bardzo zadowolona z siebie i Welmy, Melka - Nie macie telewizo...
- Nie ciebie pytam Melka, bardzo cię proszę - uśmiechnęła się samymi ustami, troszkę już zniecierpliwiona młoda Nowicka.

Melka, nie przejmując się Justynką, zaczęła nucić “Przyjacieeeel mój ogon maaaa i kochaaam gooo ponad świaaat..., szybko jednak przerwała, bo przypomniała sobie, co mówił Tomek. Podbiegła do chłopca.
- Wiesz - poinformowała go - pieski nie rodzą się z powietrza - w Animalplanet mówili dużo na ten temat i Mela czuła się bardzo pewnie - jest tatuś pies, samiec i suczka, mamusia pies. Jeszcze nie są rodzicami, ale bardzo się kochają i chcą. Więc samiec ma siusiaka, prącie, a suczka ma macicę. I w niej są szczeniaczki. Nawet dwanaście! - buzia się jej rozpromieniła, ale po chwili pojawił się na niej wyraz zadumy - A dwanaście to ile?
Welma uśmiechając się powiedziała:
- Skoro istnieje mój świat i wasz świat, to pewnie istnieje też świat dla psów. Być może to właśnie Kieszonkowo, o którym mówi wasza przyjaciółka.

Justynka stwierdziła nagle, że ma dość. Skąd się biorą TAKIE dzieci? Pewnie też z jakiegoś Kieszonkowa, bo jacy rodzice wytrzymaliby z czymś takim. W dodatku nawet Pani Welma dała się jej ujeździć. Kieszonkowo! Phi! Jakiś reżyser wymyślił sobie coś dla zarobienia kasy, a przy okazji zrobił kisiel z mózgu paru dzieciakom.
- Wszystkowiedząca mądrlalińska - skrzywił się Tomek. - Istnienie Kieszonkowa jest pisane palcem po wodzie. Może być, a może nie być. I lepiej, żeby nie było, bo w telewizji pokazywali bardzo dużo światów, wśród których były też takie, co są zamieszkałe przez niezbyt przyjemne istoty, z którymi lepiej by się było nie spotkać. A jeśli twój wyśniony Pusiek nie wziął się z powietrza, to mam nadzieję że dałaś znać jego mamie, żeby się o niego nie martwiła, bo jest pod dobrą opieką. - Spojrzał w stronę drzwi, za którymi szalała Ciemność. - I może coś jeszcze powiesz jego dzieciom, bo jest na tyle duży, żeby je mieć.
Niektórzy, sądząc po tym, co widział, nie powinni mieć dzieci.

No właśnie - myślała sobie Justynka. “Przyjaciele z Kieszonkowa”, to był tylko film i to w dodatku animowany. Jak się ogląda filmy, to trzeba pamiętać, że to nie jest tak naprawdę. Owszem fajnie je oglądać i sobie wyobrażać różne rzeczy... ale to nie jest prawda... znaczy, nie może być prawda... - traciła pewność z każdym słowem Tomka. Sama często wymyślała sobie różne historie. Gdyby to wszystko naprawdę gdzieś sobie istniało... Oj! Wolałaby, żeby jednak nie...
Przykryła na wszelki wypadek głowę poduszką. Postanowiła, że dziś już o niczym nie będzie myśleć. Robiła tak, kiedy czasem nie mogła zasnąć. Po prostu wyobrażała sobie mur z czarnych cegieł i coraz bliżej do niego się przysuwała. Kiedy przed oczyma miała ostatnią cegłę, która wypełniała całe pole widzenia, wtedy zwykle zasypiała.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 20-03-2012, 12:05   #114
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- No co ty Tomek - zaśmiała się Melka - Pusiek jest dorosły i nie musi mamie mówić, gdzie idzie. Ja też niedługo będę dorosła.

Tomek nie był zbyt mądry i udawał, ze Meli nie lubi, ale Mela się nie przejmowała. Wprost przeciwnie, czuła, ze ona coraz bardziej lubi Tomka. Bo trochę jej przypominał braci. Mela znała się dobrze na chłopcach, wiedziała, że są niezadojrzali i często nie potrafią okazywać , że kogoś lubią. I wtedy udają, ze są niemili.
Usiadła obok Tomka i uśmiechnęła się do niego.

O Święta Cierpliwości... Tomek uniósł oczy ku niebu. A raczej ku sufitowi.
- Do dorosłości i w latach, i w zachowaniu, bardzo wiele ci brakuje - odparł. - A teraz, łaskawie, nie przeszkadzaj, skoro nawet nie potrafisz w pełni odpowiedzieć na to, co do ciebie mówię.

Uśmiech na buzi Melki rozkwitł. Tomkowe “nie przeszkadzaj” brzmiało zupełnie jak to, co zawsze mówił jej Makary.

- Lubię cię - oznajmiła radośnie. - W co się będziemy bawić?

Justynka mocniej przycisnęła poduszkę do ucha. Niech już wreszcie skończą. Pusiek sobie poradzi. Jakoś sobie przecież radził zanim się spotkali. Uparta ściana ciągle jej uciekała.

- Melanio - rzekła poważnie Welma - Teraz nie pora na zabawy. Musimy być cicho i... - zielarka zawiesiła głos i po chwili namysłu powiedziała - Albo nie właśnie musimy się zabawić kto dłużej wytrzyma bez mówienia. Jak będziemy cicho to może Ciemność sobie pójdzie i znowu wzejdzie słońce.

- Dobrze - ucieszyła się Melka - To ja zaczynam!Dla ułatwienia położyła głowę na stole i przykryła ją rękami. Wytrzymała dokładnie 3 minuty. Potem przegrała starcie ze zmęczeniem, przestała chichotać i słychać było już tylko równy oddech śpiącej dziewczynki.

- Chwała wszystkim bogom, czuwającym nad tą krainą - powiedział Tomek. Nie wiedział, czy jacyś tu są, ale jeśli tak to należała się im wdzięczność za chwilę spokoju.
Justynka przytuliła się do ciepłej ściany z czarnych cegiełek. Zupełnie, jak kaflowy piec u babci - zdążyła sennie pomyśleć.

Melka nie usłyszała Tomka ani nie zobaczyła, ze Justyna zasypia. Spała z główką oparta o stół i śniło się jej, ze teraz ona jest królową Kieszonkowa. Wspólnie z Puśkiem szukają dzieci, które potrzebują pomocy, a potem przeprowadzają rytuał przejścia przez fontannę, żeby zwierzątka mogły trafić do swoich nowych właścicieli.

Mela stała na wysuwanym podeści, podniosła do góry klejnot przyjaźni i zaintonowała „Niech rozpocznie się rytuał przejścia!” kiedy usłyszała żałosne piski Puśka. Napadły go dwa niedobre buldogi i ciągnęły go za sobą, jak najdalej od Meli!
Dziewczynka wiedziała, że rytuał jest bardzo ważny i nie należy go przerywać, więc z bólem serduszka poczekała, aż rytuał się dopełni i kolejny zwierzak trafi do nowego pana.
Potem, nie czekając nawet aż pomost się opuści szybko skoczyła w stronę buldogów i piszczącego Puśka.

W domku Welmy rozległ się głuchy łoskot, kiedy Mela spadła z krzesełka. Przez chwilkę siedziała na ziemi oszołomiona, zastanawiając się, czy dalej śpi, czy się już obudziła i gdzie wogóle jest. Ale żałosne piski Puśka za drzwiami przekonały ją, że jej przyjaciel potrzebuje pomocy!

- Pusiek! - zawołała i nie namyślając się długo, jeszcze na wpół rozespana pobiegła w stronę drzwi, żeby wpuścić swojego psa.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 21-03-2012, 09:25   #115
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Gdy Justynka zamknęła drzwi za Welmą i Tomkiem, wszyscy usiedli przy stole. Blask woskowej świecy rozświetlał mroki chatki zielarki, a ogień w piecu dawał miłe ciepło. Dzieci siedziały za stołem i ze smutkiem myślały o biednym Puśku, który został tam gdzieś pośród Ciemności. Wspomnienie zmienionych wesołych ptaszków wróciły do dzieci i strach zajrzał na nowo w ich serduszka. Przygoda w jaką się wplątali była coraz bardziej niebezpieczna. Jak na razie zawsze znajdowali schronienie przed zbliżająca się Ciemnością. Co jednak będzie, gdy tego schronienia nie znajdą. Wspomnienia o podwórku, rodzicach i rodzeństwie spłynęły na wszystkich.
Niezręczną i smutna ciszę przerwała Justynka pytając Welmę, czy wie do kogo tak naprawdę należy Pusiek.
Wokół tego pytania rozgorzała gorąca dyskusja. Prym w niej wiodła oczywiście mała Mela, która uparcie twierdziła, że pies należy do niej i przybył do niej z Kieszonkowa.
To, że Welma poniekąd potwierdziła rewelacje Meli o istnieniu bajkowego świata troszkę zdziwiły pozostała trójkę, ale tak naprawdę było to tylko konsekwencją tego, że istniał magiczny świat Albina, a także ich świat.
Dlaczego więc nie miało istnieć pieskie Kieszonkowo.
W końcu wszyscy po kolei usnęli, zmęczeni dyskusją oraz kolejnym dniem pełnym wrażeń.

Obudził ich głuchy łoskot, potworny skowyt i drapanie do drzwi. Justynka, Tomek i Piotrek spojrzeli zdziwieni po sobie. W blasku dogasającej świecy ujrzeli małą Melę, jak podnosi się z podłogi i idzie w stronę drzwi. Senność i nierealność całej sceny sprawiła, że nikt nie ruszył się z miejsca i wszyscy tylko obserwowali poczynania Meli.
Ujadanie na zewnątrz jakby przybrało na sile, podobnie jak drapanie do drzwi.
- Pusiek! - zawołała Mela i ostatnie kilka metrów przebiegła w podskokach.
Ku przerażeniu wszystkich dziewczynka odsunęła skobel i otworzyła drzwi na oścież.

Na progu stał Pusiek. Pies, którego wszyscy już znali i w większości lubili. Gdyby nie okoliczności pewnie radość z jego powrotu byłaby bezgraniczna. Teraz jednak, gdy za jego plecami czaiła się potworna, ciemna niczym smoła Ciemność nikt się nie cieszył.
Nikt poza Melą, która przykucnęła i spojrzała Puśkowi prosto w ślepia. Ciemność zza progiem była wręcz namacalna niczym czarny balon, który cisnął się do środka chatki. Coś jednak sprawiało, że Ciemność nie weszła do środka i tylko jej cichy groźny pomruk sprawiał, że ciarki przebiegały po plecach. A Mela dalej kucała naprzeciwko swego pupila.
Przebudzona Welma także z przerażeniem patrzyła na poczynania dziewczynki. Ostrożnie wstała z krzesła i powiedziała do Meli:
- Melaniu, zamknij proszę szybko drzwi.
W odpowiedzi Ciemność zawarczała groźnie. A może to był tylko Pusiek, który radośnie pomrukiwał na widok swej pani.


Mela

Mela otworzyła drzwi i stanęła naprzeciwko swojego ulubionego pieska. Pusiek stał za progiem i jakby czekał na jej zaproszenie.Dziewczynka kucnęła, by lepiej widzieć psi pysk. Ciemność czająca się tuż tuż, jakby w ogóle na nią nie działała. Mela nie bała się. W tej chwili liczyło się dla niej jedno - bezpieczeństwo jej pupila.
Dziewczynka miała już go zawołać, gdy usłyszała zza sobą głos Welmy:
- Melaniu, zamknij proszę szybko drzwi.
W odpowiedzi Pusiek zawarczał groźnie. Mela spojrzała na niego i dopiero wtedy strach ścisnął jej serduszko. Oczy psa lśniły wściekłym, czerwonym blaskiem.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 21-03-2012 o 12:29.
Pinhead jest offline  
Stary 22-03-2012, 11:58   #116
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Otwarcie drzwi było dużo łatwiejsze, niż się dziewczynka spodziewała – poczuła przelotną dumę, ze tak dobrze poradziła sobie ze skoblem. Nie było łatwo go dosięgnąć, Mela musiała wspiąć się na palce i prawie po ciemku operować rączką gdzieś nad głową.

Szarpnięciem otworzyła drzwi. Pusiek tam był! Jej Pusiek! Dziewczynka opadła na kolana, objęła pupila i wtuliła buzię w futerko. Pies dziwnie pachniał. Jakoś .. inaczej. Mela nie potrafiła nazwać tego zapachu, ale odsunęła buzie i spojrzała na Puśka.

- Melaniu, zamknij proszę szybko drzwi.- usłyszała gdzieś za pleckami.

Oczy psa były całe czerwone, jakby przekrwione. Mela też tak raz miała, bardzo ja wtedy bolało i mamusia wpuszczała kropelki. Mela nie znosiła kropelek. Za grzbietem psa, tuż za drzwiami chatki, czaiła się Ciemność. Ciemność była niedobra. Mela dokładnie o tym wiedziała. Wiedziała, że Ciemność nie może wejść do chatki.

Sięgnęła ręką do drzwi, żeby przyciągnąć je do siebie i zamknąć. Pusiek warknął, Mela wiedziała, że chce przepłoszyć Ciemność – bo przecież nie warczał by na nią, swoją panią, prawda?

- Chodź Pusiek, do domu – powiedziała ciągnąc drzwi – Welma, Pusiek ma zapalenie spojówek. Pomażesz mu? Proszę.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 22-03-2012, 14:18   #117
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Coś ją obudziło? Niemrawo zmieniła pozycję. Jakoś nie bardzo interesowało ją, co by to mogło być. Nie miała siły, ani tym bardziej ochoty, aby otworzyć oczy. Z resztą, po co? Póki mama nie przyjdzie kompletnie nie było sensu się budzić. Była przyzwyczajona, że sąsiedzi na górze nie zawsze spali cicho i spokojnie. Trochę pohałasują i też w końcu pójdą spać.
Było jej dobrze i błogo, nic więc dziwnego, że po chwili znów zapadła się w cieplutkiej i miękkiej, sennej ciemności. Niestety, coś znowu zaskrzypiało. Powiało chłodem więc głębiej zakopała się pod kołdrę. Chyba wszystko sprzysięgło się dziś przeciwko niej.

- Melaniu, zamknij proszę szybko drzwi. - czyjeś słowa przerwały ciszę.
Wyrwana ze snu Justynka z otumanionym kompletnie umysłem nie mogła się połapać gdzie jest. Melania w jej pokoju? Nie przypominała sobie, żeby zapraszała Melkę do siebie na noc. Tym bardziej nie przypuszczała, żeby to ona nocowała u Meli. Nie lubiła spędzać nocy poza domem. Co tu się właściwie dzieje? Prawdę mówiąc, w pierwszej chwili nawet nie była pewna, czy jej się to wszystko nie śni. Teraz, to oczy same jej się otworzyły. I wcale nie była zadowolona z tego, co zobaczyła. Nagle wszystko jej się przypomniało.

W ziejącym nieprzeniknioną czernią otworze drzwi klęczała Melanka obejmując kark wielkiego psiska. Pusiek?! Przez chwilę tylko mignął jej przed oczami jego pysk. To było okropne. Oczy świeciły mu jak dwie czerwone żaróweczki. Justynka wolała nie wiedzieć, co tak wściekle i strasznie warczało. Pies stał sztywno w progu, ale bała się, że za moment rzuci się z kłami na uwieszoną u jego szyi dziewuszkę. Wyglądał, jakby się wściekł. Zupełnie do siebie niepodobny...

Nie była w stanie się ruszyć. Zupełnie zesztywniała z przejęcia. Chyba nawet przestała oddychać spodziewając się najgorszego. Była cała zamotana w kołdrę. W dodatku za daleko, żeby cokolwiek teraz zrobić. Tym bardziej, że Mela właśnie zaczęła wciągać psa do środka, równocześnie próbując dosięgnąć drzwi i je za sobą zamknąć...
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline  
Stary 22-03-2012, 20:17   #118
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chłodny podmuch szarpnął połami namiotu i wślizgnął się do środka, docierając do zakopanego w koce Tomka.
- A zapowiadali ciepłą noc - mruknął chłopak, obracając się na drugi bok i nakrywając głowę kocem odciął się od natrętnego chłodu. - Znowu się pomylili. Oby jutro nie padało, bo wycieczka pójdzie się ślizgać...
Chłód był jednak bardzo uparty, ściągając kolejne posiłki, które falami atakowały schowanego pod kocem chłopaka. W końcu Tomek otworzył oczy. Ku swemu zaskoczeniu zamiast płóciennego daszku zobaczył nad sobą bielony sufit. Pamięć wróciła natychmiast.
Chłopak usiadł i rozejrzał się. Justynka szarpała się z owijającą ją ściśle kołdrą, a Melcia... Dziewczynka przymilała się do warczącego na nią Puśka. Za plecami, a raczej za ogonem psa, kłębiła się Ciemność. Nawet stąd widział, że ślepia Puśka płoną ognistą czerwienią.
- Zostaw go i zamknij drzwi - powiedział szybko Tomek, odrzucając na bok koc. Zapalenie spojówek. Idiotka. Jeśli ktoś jej nie powstrzyma, to zaraz wpuści nie tylko opanowanego przez zło psa, ale jeszcze i samą Ciemność zaprosi. Już lepiej, żeby sama do niej poszła.
“Wypchnąć ją”. Złośliwa (lub nader rozsądna) myśl przemknęła przez głowę Tomka. A potem uciekła, nie chcąc mieć z Ciemnością nic wspólnego.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-03-2012, 18:19   #119
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
WSZYSCY
Nierozważny czyn małej Meli spowodował, że blady strach padł na wszystkich w chatce. Nawet Welma stała sparaliżowana i wpatrywała się w otwarte drzwi. Justynka i Piotrek kulili się pod ścianą, bojąc się poruszyć czy nawet oddychać. Jedynie Tomek zebrał się na odwagę, żeby przemówić.
- Zostaw go i zamknij drzwi - powiedział, a jego głos odbił się echem od powały.
Mela obejrzała się na Tomka. Jego głos był straszny, groźny i bardzo poważny. Zupełnie jak głos dorosłego, na dodatek bardzo zdenerwowanego dorosłego. Czasem mamusia Meli, tak krzyczała, gdy jej bracia zrobili coś złego. Przecież ona nie zrobiła nic złego. Wpuściła tylko Puśka do środka.
Wszyscy wpatrywali się w ruchy Meli. Jej zachowanie wskazywało, że wcale nie boi się Ciemności i chyba nie myśli o tym, co jej może grozić. Mela zupełnie spokojnie stanęła na progu i wychylając się w gęstą czerń przyciągnęła drzwi do siebie. O dziwo Ciemność nie zaatakowała jej, ani nie wciągnęła i nie pożarła. Mela też nie przemieniła się w potwora.
I tylko czerwone ślepia Puśka świeciły w blasku dogasającej świecy.

Justynka Nowicka
Justynka nie mogła uwierzyć w to co widzi. Mela zupełnie spokojnie i bez strachu zamknęła drzwi za którymi czaiła się groźna Ciemność. Wpuściła do środka swego ulubionego pupila i niczego nie świadoma poprosiła Welmę:
- Welma, Pusiek ma zapalenie spojówek. Pomażesz mu? Proszę.
Zielarka stała sparaliżowana tak samo, jak Justynka. Ona też nie wiedziała co powiedzieć, czy co zrobić.
Justynka zauważyła jednak coś co sprawiło, że jej wylęknione serce na kilka długich sekund przestało bić.
Pod stołem coś się poruszało i pełzło powoli w stronę Welmy. Jak bardzo niewiarygodnie i irracjonalnie, by to nie brzmiało to w stronę zielarki pełzła żywa Ciemność.


Tomek Wilczyński

Tomek obserwował uważnie każdy ruch Meli. Wbrew logice i wszelkiemu prawdopodobieństwu Meli udało się zamknąć drzwi. Ciemność została za nimi i można, było uznać że wszystko jest w porządku. Gdyby nie jeden mały fakt. Mela wpuściła do środka Puśka, który był bez żadnych wątpliwości zmieniony przez Ciemność.
Tomek patrzył na wilczura, który lustrował wszystko swymi czerwonymi ślepiami. Bestia węszyła, jakby czegoś szukała. Chłopiec nie wiedział czego dopóki pies nie spojrzał na dogasający się ogarek świecy. Pies prychnął na widok świecy i powoli idąc przy nodze Meli zbliżał się do Welmy.


Melania Bałucka

Mela była zdziwiona reakcją kolegów. To prawda, że otworzyła drzwi i wpuściła Puśka, ale przecież udało jej się nie wpuścić Ciemności.
Czy to nie był bohaterskich czyn?
Uratowała przyjaciela i wygrała z ich największym wrogiem.
Nie przemądrzały Tomek, nie bojowy Piotrek, tylko ona mała Mela.
Pusiek szedł obok niej. Mela wiedziała, że Welma może pomóc psu. Przecież była ona zielarką, a zioła leczą.
Ból oczu musiał być bardzo duży, bo Pusiek nie mógł patrzeć na małą świecę jaka dopalała się na stole. Patrząc na nią prychał i warczał.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 25-03-2012, 15:17   #120
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tomek zawsze myślał, że takie pustogłowie to specjalność amerykańskich komedii dla półgłówków. Nigdy nie wiedział, czy śmiać się, czy płakać. A tu, proszę, ktoś okazał się jeszcze głupszy. Melcia przebiła wszystki.

- Zapalenie spojówek? - prawie warknął na Melcię. - Masz chyba plamy na mózgu! Jeśli jeszcze w ogóle masz mózg!
Że też jej wcześniej po prostu nie wypchnął za drzwi. A zdawał sobie wszak sprawę z tego, że przebywanie z Melcią to jak zabawa granatem z wyciągniętą zawleczką. No i zrobiło mu się żal i nie posłuchał głosu rozsądku. Tylko, w zasadzie, czy należało żałować Ciemności?
Z drugiej strony - czy ktoś by docenił ten gest? Pewnie by mu mieli za złe, że naraził Melcię na nie wiadomo co. Jakby tej się mogło coś stać.
Spojrzał na ułamek chwili na Justynkę, a potem na miejsce, gdzie skierowany był jej wzrok. Pod stołem, bezpieczny przed światłem, pełzł sobie w najlepsze kawałek Ciemności. Atramentowa kałuża, czarniejszy niż najczarniejsza noc.
- Ty idiotko! Wpuściłaś Ciemność do środka!
Z tym okrzykiem Tomek rzucił się do stołu.
Melcia była głupia jak but. Jak noga stołowa. Bezmyślny bachor. Wciągnęła zarażonego Puśka do środka, a Ciemność pewnie przyczepiła się do brzucha kundla i wlazła wraz z nim. Oszukała Światło tak jak Odyseusz oszukał Cyklopa.
- Piotrek, dorzuć do ognia! - zawołał. - Justynko, zamknij Puśka, i pysk, i łapy, a potem Melcię, jeśli będzie coś piskać. Welmo! Gdzie są inne świece? Albo lampa? Cokolwiek, co się jasno pali!
Miał zamiar chwycić świeczkę, a potem przewrócić stół w taki sposób, by blat odgrodził zielarkę od podążającego w jej stronę kawałka Ciemności. No i ciekaw był, jak ten ‘pełzacz’ zareaguje na światło.
W ostateczności był w stanie podpalić nawet własną koszulę. Welma jakoś by przeżyła ognisko na środku salonu.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172