Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2012, 15:03   #99
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
“Berenziah, jedna z Sześciu Sióstr Garlen, "ta, która powróci z tarczą dla swego ludu...", throalskie kundle, claron, a nawet sam Anaster.” W mojej głowie zdanie maga przebrzmiewało ponownie. Nie bardzo wiedziałem o co mu chodziło, nie byłem nawet pewien czy faktycznie mu pomogliśmy w jakiś sposób, czy tylko się chełpił jednocześnie podwijając ogon. Co go zagarnęło, jeden z horrorów, czy może jakaś szalona furia. Może powinienem był najpierw zniszczyć portal i całą jego konstrukcję. W tym momencie było to nieistotne, trzeba było pozbierać stąd co się da i ewakuować zanim cała posiadłość zawali się radośnie na moją głowę. No dobrze, moją, elfa i nielicznych ocalałych ofiar rytuału.
- Chyba czas się zbierać. - rzuciłem luźno patrząc na sypiące się ze stropu fragmenty. Rozejrzałem się za czymś ciekawym, co mogło pozostać z konstrukta a jednocześnie stanowić jakąś wartość. Zdawało mi się że gotówka mogła się dość mocno przydać w najbliższym czasie. Spojrzałem na moduł, który gnieździł Hanumana. “Narzędzie psia jego mac.. większy upust...” - chyba nie chciałem w tym momencie myśleć o tym jakie mogłyby być efekty pełnego uwolnienia mocy. Przekształciłem go powoli w “zwykłą” dłoń, rozejrzałem się za kimkolwiek kto przeżył wybuch i spadające odłamki, zabrałem nieco złomu i tyle esencji ognia ile mogłem znaleźć, a następnie ruszyłem na górę. Moje zmęczone kroki niosły mnie powoli, ale jakoś mi się nie spieszyło.
- Podaj mi ją, dla mnie nie będzie taka ciężka. - rzuciłem do elfa który najwyraźniej dał radę uratować jakąś kobietę.

Rozejrzałem się za jakąś płachtą lub porzuconym płaszczem, żeby zagarnąć nieco złomu. Wyglądało na to ze Anastopol chwilowo był bezpieczny, inne miejsce niekoniecznie, ale tymczasowe zażegnanie groźby też się liczyło. Regina być może była bezpieczna, o filmie raczej mogli zapomnieć, prawdopodobnie nie przeżyliby zdjęć. Wejście do zapieczętowanego kaeru mogło być połączone z tym miejscem, lub wręcz przeciwnie, wiec wyprawa Aulcrofta musiała się śpieszyć, lub zastanowić co może się przyczaić w środku, skoro ostatni strażnik został już pokonany. Wzruszyłem ramionami starając się nie myśleć o kolcach wbitych w kark i dorzuciłem kilka książek z półek, które mijałem. Miałem teraz nieco czasu rozejrzeć się na spokojnie po całej posiadłości. Teraz była już całkiem wymarła, poza mną, elfem i uciekającymi niedoszłymi ofiarami, które zresztą mocno nas wyprzedziły, nie było tu nikogo żywego. Ożywionego zresztą też nie, zdawało się że zniszczyliśmy wszystkie tutejsze stwory. Moje kroki odbijały się echem po pustych korytarzach. Miasto pewnie w ciągu dnia zahuczy od plotek i niestworzonych historii. No cóż, niestety większość tego horroru będzie towarzyszyć im w snach do końca życia. Ciekawsze będzie zapewne przedstawienie tego co zrobiłem z konstruktem z esencji ognia. To niewątpliwie zapewni komuś przynajmniej kilka kolejek za darmo. Mi za to cala masę wolnego miejsca. Po drodze zbierałem różne rzeczy i rozglądałem się za czymś, z czego można by zrobić sanie lub wóz. Świeże powietrze na twarzy było czymś wspaniałym po pobycie tam na dole. Naprędce skonstruowałem sanie i zrzuciłem na nie wszystkie zdobycze z posiadłości. W miarę je ułożyłem a dopiero później położyłem na całym stosiku dziewczynę.

Ruszyłem miarowym krokiem w stronę zrujnowanego szpitala i wietrzniaczki, ktoś w środku mógł się zająć moimi ranami jak i dziewczyny, która ciągle była zamroczona. Na jej szczęście, potrzebna jej była dobra opieka, znalezisk też nie miałem zamiaru ze sobą wszędzie taszczyć. Potem mogłem zajrzeć do Aulcrofta, szepnąć mu kilka słów na temat tego co tutaj zaszło, zanim coś zbliżonego do prawdziwej wersji wydarzeń pojawi się na ulicach psując całkowicie jego zamysły wyprawy. Na koniec mogłem odwiedzić świątynię i clarona, jeśli ten wiedział cokolwiek na temat tutejszych procederów i nie zrobił nic wcześniej, to miałem ochotę rozszarpać go na strzępy. Z drugiej strony za to mogłem poklepać go po plecach i zasugerować zatroszczenie się o własne bezpieczeństwo. Potem mogłem się zastanowić co zrobię dalej, trzeba było w pełni wykorzystać swoje przebudzenie i te fragmenty pamięci, które wróciły na swoje miejsce.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline