Wątek: Zabójca Trolli
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2012, 20:25   #22
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Rozdział II

Dzieci Białego Wilka


...Middenheim. Miasto Białego Wilka. Popękany most wjazdowy do miasta. Chordy zmutowanych stworów przekraczające rozbitą bramę. Resztki obrońców i mieszkańcy zarzynani jak świnie, na ulicach miasta...
...Płomień. Płomień w świątyni. Ciemność. Ogień zgasł...
...Wzgórze. Middenheim. Miasto wnoszone na wzgórzu. Niedokończone mury, pierwsze budynki...
...Tunel. Tunel w skale, wykuwany przez krasnoludy. Stary, całkiem posiwiały brodacz, z młotem w dłoni. Lśniąca runa wykona na niedokończonym mieczu...
...Człowiek. Ludzki wojownik, odziany w białą, wilcza skórę. W dłoniach dzierży miecz. Głownia w kształcie wilczej głowy. W około może trupów. Mutanci, zwierzoludzie, demony...
...Znowu człowiek. Twarz wykręcona w straszliwym grymasie. Cały w krwi. Oczy pełne obłędu. Płonące czerwony blaskiem ostrze siejące śmierć...
...Middenheim. Miasto płonie. Na w połowie strzaskany most wkracza ogromna bestia. Płonące rogi i skrzydła. Obrońcy murów strzelają. Huk armat i muszkietów. Demon masakruje obrońców i niszcz bramę. Za nim do miasta wlewają się hordy Chaosu...
...Katakumby. Ciemność. Wilgoć. Stary człowiek w białej szacie, klęczy przy rozbitym grobie. Na posadzce rozbity, kamienny miecz z głownią kształcie wilczej głowi...
...Płomień. Płomień w świątyni. Ciemność. Ogień zgasł...


Zima 2519 roku. Karczma „Wilczy Kieł” na szlaku do Middenheim

- To ma być piwo człeczyno?! Chcesz mnie obrazić?! -
- Nie Panie, gdziesz bym śmiał. Ja tylko... -
- Dawaj mi tu zaraz porządne ale i zabierz te szczyny, zanim uznam, ze chciałeś mnie otruć! I żarcie! -

„Wilczy Kieł” był jednym z ostatnich miejsc, w którym można było się zatrzymać przed dotarciem do Miasta Białego Wilka. Ufortyfikowana karczma stała prawe pod samym lasem i ze względu na położnie, była prawie zawsze pełna. Takoż było i dzisiaj. Mimo to, stół przy którym usadowił się Duingan był pusty. Wszędzie indziej kłębiło się mnóstwo ludzi, wciśniętych w każdy kąt sporej izby. Wokół Zabójcy jednak była pusta przestrzeń.

Choć głośno nigdy by tego nie przyznał, to po ostatnich wydarzeniach potrzebował nieco wypoczynku. Wypoczynku i roboty. Bo jego pancerz był praktycznie do wyrzucenia a przy zwierzoludziach znalazł tylko tyle monet, aby móc zjeść i przepasać się pod dachem. Na samo wspomnienie tamtych wydarzeń czuł się zmęczony.

*****

Nie widział ile czasu minęło, od chwili kiedy stracił świadomość. Kiedy się obudził, leżał wśród zamarzniętych trupów. Białego Wilka niegdzie nie było widać, podobnie jak nikogo żywego. Był ranny i słaby, ale musiał opuścić to miejsce. Sił starczyło mu tylko na przeszukanie pobojowiska w poszukaniu żywności i czegoś cennego. W głowie wciąż dźwięczała mu kolejna wizja. Jej realność był porażająca. Nawet teraz w nozdrzach niemal czuł zapach prochu, palnego ludzkiego mięsa i siarki. Mógł przysiąc, że na skórze wciąż czuł żar płomieni trawiących miasto.

Po dwóch dniach udało mu się wrócił na szlak, w miejscu gdzie napadnięto karawanę Folkera. Ktoś już pochował trupy i uprzątnął pobojowisko. Po kolejnym dniu wędrówki dotarł do „Wilczego Kła”.

*****

Duingan jadł i pił, jakby nie miał nic w ustach przez tydzień. Co w sumie nie było bardzo dalekie do prawdy. Dopiero gdy zaspokoił pierwszy głód rozejrzał się po sali. Wszyscy obecni dokładali wysiłku aby nie sprawiać wrażenia, że się na niego gapią. Większości wychodziło to średnio. Wyjątkiem był tylko starzec prawdopodobnie śpiący w rogu, koło paleniska i grupa trzech zbrojny, którzy przyglądali mu się bez specjalnej krępacji, komentując coś miedzy sobą. W końcu jeden z nich wstał od stołu i wolnym krokiem ruszył przez sale, w kierunku Duingana. Wysoki, szeroki w barach (choć i tak o połowę węższy do Zabójcy) blondyn, dosiadł się do niego z kuflem piwa.

- Witaj Panie krasnoludzie. Jestem Loras von Krupst. Ja i moi koledzy zauważyliśmy niezwykły miecz, który nosisz. -
Wielkolud wskazał głową na broń, opartą o stół obok krasnoluda.
- Bardzo podoba nam się ta broń i chcielibyśmy ją od Ciebie odkupić. Płacimy szczerym złotem. Nasi ojcowie mają znaczne majątki i wpływ w Middenheim i potrafią być bardzo hojni. Wiem, że nie łatwo zastąpić taki miecz, dlatego oferujemy Ci również coś innego. W posiadaniu mej rodziny jest pewien oręż. Topór bojowy, który niegdaj należał od wielkiego krasnaludzkiego wojownika. Myślę, że taki wojownik jak Ty byłby zadowolony z takiego oręża, dziedzictwa waszej rasy. -
Loras pociągnął spory łyk piwa, przyglądając się Duinganowi.
- Wystarczy, że podasz kwotę. Zaliczkę wypłacam do razu. Pięćdziesiąt złotych monet. Reszta i broń twych przodków jak tylko dotrzemy do Middenheim. Co powiesz? -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 28-04-2012 o 00:02. Powód: Błąd w dacie
malahaj jest offline