Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2012, 23:11   #21
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Obelgi rzucane przez krasnoluda nie robiły na szamanie większego wrażania. Kiedy Zabójca czołgał się w kierunku klatki z jego białym towarzyszem, śpiew szamana stawał się coraz głośniejszy. W końcu, w kulminacyjnym momencie faliste ostrze opadło na pierś dziewczyny, wbijając się po rękojeść. Kobieta krzyknęła dziko, wierzgając się na ołtarzu a potwór wyciągnął ostrze i zagłębił pazurzastą łapę w jej wnętrznościach. Po chwili wyrwał dziewczynie serce i na oczach jeszcze żyjącej ofiary, wbił w niego sztylet.

Wiatr wokół ołtarza wzmógł się, porywając śnieg i co lżejsze przedmioty. Chłostał idącego krasnoluda w twarz, utrudniając poruszanie. W powietrzu wokół szamana pojawiły się niewyraźne kształty. Mgliste postacie pokracznych kreatur, pędziły wokół czarownika, przenikać się nawzajem. Szaman uniósł w dłonie, w jednej trzymając przebite sztyletem serce w drugiej zwisający na łańcuszku wilczy medalion.

Duingan poruszał się z trudem, pomagając sobie mieczem. Ostrze broni płonęło czerwonym blaskiem, zupełnie jak wtedy, w obozie zwierzoludzi. Mimo, to Zabójca daleki był od szału, jaki go ogarniał, gdy używał tej broni. Kiedy był już blisko klatki, wiatr był już tak silny, że ciskał w niego zwłokami poległych zwierzoludzi i wilków. Wył przy tym, jak demon a przez białą ścianę śniegu, praktycznie nic nie było widać. Demoniczne sylwetki wokół szamana nabrały kształtu a sam czarownik zdawał się lekko unosić nad ołtarzem. Miecz przybrał barwę roztopionego metalu i parzył brodacza w ręce.

W końcu bardziej namacał niż zobaczył klatkę. Nie był w stanie użyć miecza, musiał wypuścić go z dłoni. Została mu tylko siłą jego mięśni. Moc wielokrotnie już dzisiaj uszkadzanego ciała. Naparł na pręty z całych sił, słysząc wilcze wycie dobiegające z wnętrza klatki. Szalejąca wichura wysysała z niego ciepło, odbierając czucie w członkach. Przez wycie wiatru wciąż słyszał bluźnierczy głos czarownika, otoczonego czerwoną aurą.

- AARRGHHH!!! -

Z rykiem naprał na kraty po raz ostatni, wyrywając wielką dziurę w klatce. Wilk tylko na to czekał, wyskakując w górę, w chmurze drzazg i odłamków. Otaczała go srebrzysta aura, dlatego mimo wichury, Duingan widział szarżującego towarzysza.

Wilk gnał przez wichurę w stronę szamana, przeskakują nad wirującymi w powietrzu ciałami, kawałkami drzew i innymi śmieciami. Krążące do tej pory wokół czarownika demoniczne postacie, zatrzymały się, zagradzając drogę zwierzęciu. Poczwary były już na wpół materialne, uzbrojone w „zwykła” broń lub w same pazury i kły ociekające jadem. Wilk nawet nie zwolnił. Duinagan widział jak szarżuje przez tłum, jak na białym futrze rysują się czerwone szramy, jak krew płynąc z ran jest unoszona przez wiatr, zostawiając w powietrzu szkarłatne smugi. Mimo tego, wielki basior nie zatrzymał się nawet na moment. Dopadł do ołtarza, wyskoczył w powietrze i...

~~ Chybił! Kurwa, nie trafił w czaromiota! ~~

Duingan nie mógł uwierzyć w swojego pecha, bo istotnie wilcze cielsko przeleciał obok szamana zwierzoludzi, lądując po drugiej stronie ołtarza. Krasnolud stracił go z oczu a sam nie był wstanie nawet się ruszyć w szalejącej wokół ołtarza nawałnicy.

Szaman tym czasem wydał z siebie ryk. Dzikie zwierzęce wycie poniosło się daleko po lesie i to pomimo huku wichury. Czerwone błyskawice otaczające do tej pory jego sylwetkę, krążyły szybciej i szybciej, wkrótce praktycznie przesłaniając jego postać. Głos czarownika, znikł gdzieś w ogólnym hałasie a pokraczne istoty, zwróciły się do środka okręgu, w stronę ołtarza. Jedna po drugiej wskakiwały w wir błyskawic i znikały z sykiem. Wokoło rozniósł się zapach siarki a gdy tyko ostatnia z istot znikła, wiatr ucichł. Na ołtarzu stał szaman z rozłożonymi rękoma. Odwrócił pysk w stronę Duingana i chciał coś powiedzieć, ale wydał z siebie tylko cichy kwik. W następnej sekundzie jego ciało rozerwała eksplozja zraszając wszystko wokoło czerwoną papką. Po szamanie nie został nawet ślad.

Wiatr ucichł. Wirujące w powietrzu płatki śniegu powoli opadały na polane przyozdobioną wymieszanymi ze sobą kawałkami ciał wilków i zwierzoludzi. Głowa wodza tej bandy, chwilę wcześniej odcięta przez Zabójcę, teraz groteskowo zwisała z gałęzi. Duingan czuł jak ciemniej mu przed oczami. Upadł na kolana, nie mając już na nic siły. Obok niego leżała Alfa. Duingan czuł jak ucieka z niego świadomość. Ostatnie, co zobaczył, to wielki pysk białego wilka, trzymający w zębach wilczy medalion szamana.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.

*Obsługę proszę o pozostawanie wątku, w nadziei, że będą kolejne.
 
malahaj jest offline  
Stary 14-03-2012, 20:25   #22
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Rozdział II

Dzieci Białego Wilka


...Middenheim. Miasto Białego Wilka. Popękany most wjazdowy do miasta. Chordy zmutowanych stworów przekraczające rozbitą bramę. Resztki obrońców i mieszkańcy zarzynani jak świnie, na ulicach miasta...
...Płomień. Płomień w świątyni. Ciemność. Ogień zgasł...
...Wzgórze. Middenheim. Miasto wnoszone na wzgórzu. Niedokończone mury, pierwsze budynki...
...Tunel. Tunel w skale, wykuwany przez krasnoludy. Stary, całkiem posiwiały brodacz, z młotem w dłoni. Lśniąca runa wykona na niedokończonym mieczu...
...Człowiek. Ludzki wojownik, odziany w białą, wilcza skórę. W dłoniach dzierży miecz. Głownia w kształcie wilczej głowy. W około może trupów. Mutanci, zwierzoludzie, demony...
...Znowu człowiek. Twarz wykręcona w straszliwym grymasie. Cały w krwi. Oczy pełne obłędu. Płonące czerwony blaskiem ostrze siejące śmierć...
...Middenheim. Miasto płonie. Na w połowie strzaskany most wkracza ogromna bestia. Płonące rogi i skrzydła. Obrońcy murów strzelają. Huk armat i muszkietów. Demon masakruje obrońców i niszcz bramę. Za nim do miasta wlewają się hordy Chaosu...
...Katakumby. Ciemność. Wilgoć. Stary człowiek w białej szacie, klęczy przy rozbitym grobie. Na posadzce rozbity, kamienny miecz z głownią kształcie wilczej głowi...
...Płomień. Płomień w świątyni. Ciemność. Ogień zgasł...


Zima 2519 roku. Karczma „Wilczy Kieł” na szlaku do Middenheim

- To ma być piwo człeczyno?! Chcesz mnie obrazić?! -
- Nie Panie, gdziesz bym śmiał. Ja tylko... -
- Dawaj mi tu zaraz porządne ale i zabierz te szczyny, zanim uznam, ze chciałeś mnie otruć! I żarcie! -

„Wilczy Kieł” był jednym z ostatnich miejsc, w którym można było się zatrzymać przed dotarciem do Miasta Białego Wilka. Ufortyfikowana karczma stała prawe pod samym lasem i ze względu na położnie, była prawie zawsze pełna. Takoż było i dzisiaj. Mimo to, stół przy którym usadowił się Duingan był pusty. Wszędzie indziej kłębiło się mnóstwo ludzi, wciśniętych w każdy kąt sporej izby. Wokół Zabójcy jednak była pusta przestrzeń.

Choć głośno nigdy by tego nie przyznał, to po ostatnich wydarzeniach potrzebował nieco wypoczynku. Wypoczynku i roboty. Bo jego pancerz był praktycznie do wyrzucenia a przy zwierzoludziach znalazł tylko tyle monet, aby móc zjeść i przepasać się pod dachem. Na samo wspomnienie tamtych wydarzeń czuł się zmęczony.

*****

Nie widział ile czasu minęło, od chwili kiedy stracił świadomość. Kiedy się obudził, leżał wśród zamarzniętych trupów. Białego Wilka niegdzie nie było widać, podobnie jak nikogo żywego. Był ranny i słaby, ale musiał opuścić to miejsce. Sił starczyło mu tylko na przeszukanie pobojowiska w poszukaniu żywności i czegoś cennego. W głowie wciąż dźwięczała mu kolejna wizja. Jej realność był porażająca. Nawet teraz w nozdrzach niemal czuł zapach prochu, palnego ludzkiego mięsa i siarki. Mógł przysiąc, że na skórze wciąż czuł żar płomieni trawiących miasto.

Po dwóch dniach udało mu się wrócił na szlak, w miejscu gdzie napadnięto karawanę Folkera. Ktoś już pochował trupy i uprzątnął pobojowisko. Po kolejnym dniu wędrówki dotarł do „Wilczego Kła”.

*****

Duingan jadł i pił, jakby nie miał nic w ustach przez tydzień. Co w sumie nie było bardzo dalekie do prawdy. Dopiero gdy zaspokoił pierwszy głód rozejrzał się po sali. Wszyscy obecni dokładali wysiłku aby nie sprawiać wrażenia, że się na niego gapią. Większości wychodziło to średnio. Wyjątkiem był tylko starzec prawdopodobnie śpiący w rogu, koło paleniska i grupa trzech zbrojny, którzy przyglądali mu się bez specjalnej krępacji, komentując coś miedzy sobą. W końcu jeden z nich wstał od stołu i wolnym krokiem ruszył przez sale, w kierunku Duingana. Wysoki, szeroki w barach (choć i tak o połowę węższy do Zabójcy) blondyn, dosiadł się do niego z kuflem piwa.

- Witaj Panie krasnoludzie. Jestem Loras von Krupst. Ja i moi koledzy zauważyliśmy niezwykły miecz, który nosisz. -
Wielkolud wskazał głową na broń, opartą o stół obok krasnoluda.
- Bardzo podoba nam się ta broń i chcielibyśmy ją od Ciebie odkupić. Płacimy szczerym złotem. Nasi ojcowie mają znaczne majątki i wpływ w Middenheim i potrafią być bardzo hojni. Wiem, że nie łatwo zastąpić taki miecz, dlatego oferujemy Ci również coś innego. W posiadaniu mej rodziny jest pewien oręż. Topór bojowy, który niegdaj należał od wielkiego krasnaludzkiego wojownika. Myślę, że taki wojownik jak Ty byłby zadowolony z takiego oręża, dziedzictwa waszej rasy. -
Loras pociągnął spory łyk piwa, przyglądając się Duinganowi.
- Wystarczy, że podasz kwotę. Zaliczkę wypłacam do razu. Pięćdziesiąt złotych monet. Reszta i broń twych przodków jak tylko dotrzemy do Middenheim. Co powiesz? -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 28-04-2012 o 00:02. Powód: Błąd w dacie
malahaj jest offline  
Stary 14-03-2012, 21:23   #23
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Skąd wiesz, że gdzieś tu jest?- młody najemnik uzbrojony w topór był mocno zaintrygowany krasnoludzkim kompanem oraz jego osobliwym sposobem bycia.
-Wy ludzie to jesteście głupi...- odpowiedział brodacz -Co czujesz?- spytał po krótkiej chwili.
-Smród rzygowin...- odrzekł młodzieniec. Nawet nie chciał myśleć, co by było gdyby wyznał zabójcy prawdę, że to właśnie khazad jest powodem nieprzyjemnego zapachu.
-Otóż to! To właśnie dowód na to, że gdzieś tu jest troll.- Krasnolud szukał bestii od dłuższego czasu. Dopiero dwa dni wcześniej spotkał szóstkę najemników opłaconych przez miejscowego szlachcica, który to był zaniepokojony coraz częstszymi donosami chłopów o obecności straszliwego trolla. Helmut był zdolnym strzelcem. Jego ciężka kusza ponoć uśmierciła niejednego bandytę na szlaku. Heinrich znał się na wędrówce po łonie natury. Potrafił opatrywać rany i ponoć walczył całkiem dobrze mieczem.

Stary Frank operował korbaczem. Stalowe kulki na łańcuchach robiły dość sporo hałasu, lecz nikt nie podważał ich skuteczności w boju. Albert był najciężej opancerzony. Po za stalowym napierśnikiem, chronił się za drewnianą tarczą, w prawicy zaś dzierżył długi miecz. Wasili z dalekiego Kislevu walczył halabardą, a do tego umilał grupce wieczory grą na harfie. No i był młody Tomas. Ten sam, który najczęściej rozmawiał z krasnoludem. Chłopak miał niespełna dwadzieścia wiosen, jednak w walce dwoma mieczami był ponoć najlepszy w całej okolicy.
Duingan często drwił z towarzyszy i tłumaczył im, że walka z trollem to niemal pewna śmierć, oni jednak byli uparci. Głupi i uparci. Co zrobić, to był ich wybór, tak samo jak wyborem krasnoluda było szukanie śmierci w chwalebnej walce.
-Po za tym milę stąd w krzakach widziałem ogromne gówno... Znaczy, że nasz wielki kolega gdzieś tu jest.- wzruszył ramionami uśmiechając się. Topór tylko czekał by upuścić nieco krwi potwora.

~***~

Miło było usiąść w ciepłej gospodzie. Był zupełnie wyluzowany i rozluźniony. Piwo, które podał mu karczmarz musiało być resztką z dna beczki, to też nie kryjąc swojego rozdrażnienia Duingang 'poprosił' gospodarza by przyniósł mu porządne piwo. Goście spoglądali na niego ukradkiem, szeptali i komentowali pod nosami. Pewnie zezłościłby się gdyby nie fakt, że miał tego dnia wszystko w dupie. Chciał spokojnie odpocząć, zjeść i napić się. Potem chciał położyć się w łóżku, przykryć kocem i usnąć. Zdziwiła go zuchwałość człowieka, który nie tylko nie bał się do niego podejść, ale i jeszcze zaproponował odkupienie miecza. Duingan uniósł brew, mierząc wzrokiem głupca.
-Ten miecz utoczył więcej krwi niż Ty zobaczysz w całym swoim życiu. Ma dla mnie wartość sentymentalną.- uśmiechnął się szaleńczo. Miał nadzieję, że zniechęcił w ten sposób człeka, który da mu spokój i nie będzie się więcej narzucać.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 14-03-2012, 21:46   #24
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Rozmówca Duingana bynajmniej nie wyglądał na zniechęconego. Najwyraźniej uznał, że odpowiedź krasnoluda jest elementem targowania i był do tego przyzwyczajony. Przy uwadze o krwi przelanej mieczem, pokiwał mądrze głową i odrzekał nieco tajemniczo.
- W rzeczy samej mości Zabójco, w rzeczy samej... -
Od razu przeszedł do dalszej części negocjacji.
- Och, wiem jak ważna jest dla was krasnaludów historia waszej rasy i te, no... sentymenty. Z pewnością z tym ostrzem wiążą się niesamowite legendy. Dlatego właśnie jest tak cenne! Tak... To może ja zacznę… Co powiesz na powiedzmy trzysta złotych koron? Plus oręż o którym wspominałem oczywiście. No chyba nie będzie targował się o legendę? -
 
malahaj jest offline  
Stary 14-03-2012, 21:58   #25
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Duingan pociągnął nosem. Brew lekko mu zadrżała. Cierpliwość nie była jego mocną stroną. Jak zresztą u każdego krasnoluda. Z początku chciał być miły. Grzecznie odmówił natrętowi, ten jednak nie bardzo zrozumiał, że czasem warto odpuścić, szczególnie jeśli ma się do czynienia z szaleńcem bez skrupułów i litości.
-Wypierdalaj mi sprzed oczu, bo zaraz do utoczonej juchy przez mój miecz dodam kolejne pięć litrów...- warknął złowrogo Duingan nie przyjmując do siebie takiego scenariusza, w którym człek w dalszym ciągu będzie próbował kusić go i nakręcać na sprzedaż broni. Ciekaw był również, czy jego kompani, którzy pozostali przy stoliku zainterweniują jeśli brodacz rozłupie łepetynę nieudolnemu kupcowi, czy też dość szanują swoje życie i zdrowie by pozostać biernymi na ewentualny wybuch złości Zabójcy trolli. Khazad złapał za ucho kufla. Miał prosty plan. Jeśli jego groźba nie podziała, błyskawicznym i bezwzględnym ciosem kuflem miał zamiar przekonać osobnika, że marny z niego handlarz i zwyczajnie powinien odpuścić, kiedy ktoś mówi stanowcze 'nie'.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 14-03-2012, 22:37   #26
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Rysy „kupca” stężały po słowach Duingana a oczy zrobiły się zimne. Krasnolud wyczuł zmianę w swym rozmówcy. Już nie był niewprawnym, jowialnym kupcem. Był kimś, kto w imię realizacji swych celów gotów był zabijać...
Loras zrobił coś niespodziewanego. Widząc wielka łapę chwytając za kufel, sam złapał za jego brzeg. Duingan był pewny, że był silniejszy od tego wypierdka, ale element zaskoczenia już był historią. Człowiek przechylił się nieco w storę brodacza i syknął niemal przez zęby.

- Doskonale wiem czym jest ten miecz pokurczu i wiem, że nie należy do Ciebie! Nigdy nie należał do kogoś takiego jak Ty! Nie jesteś go godny! Jeśli nie chcesz, aby twoja chwalebna śmierć, była dziesięcioma bełtami w plecach i ogolonym do skóry ścierwem w szambie, to oddaj co nie twoje, z korzyścią dla siebie. Wiedz, że znam sławę waszego klanu Zabójców Trolli i szczam na nią! Nie bądź równie głupi co śmierdzący, inaczej zadbam abyś zdechł śliniąc się i tarzając we własnym gównie, na oczach swych ziomków i tyle będzie twej chwały! -

Mężczyzna puścił kufel i odsunął się od stołu. Jowialny uśmiech wrócił na jego twarz, jakby nic się nie stało.

- Świetny dowcip, krasnaludzie, naprawę przedni! Do zobaczenia jutro! -
 
malahaj jest offline  
Stary 14-03-2012, 23:18   #27
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Hej Duingan. To już drugi dzień od kiedy mówiłeś, że troll gdzieś tu jest. I co? Nigdzie go nie ma.- młody najemnik rozłożył ręce w geście bezsilności.
-No i?- burknął poirytowany zuchwałością człowieka Zabójca.
-No i długo jeszcze będziemy szukać?-
-Daj że spokój!- zrugał młodzika Helmut. Miał wrogą minę. Nie podobało mu się w jaki sposób jego młodszy kompan odzywał się do krasnoluda. Helmut był świadomy, że z obecnością khazada mieli znacznie większe szanse zabić potwora niż bez niego. A im w przeciwieństwie do Zabójcy zależało na zwycięstwie nad bestią.
-Kiedy już znajdziemy trolla, wtedy będziesz żałował, że to się stało chłopcze. He he he...- szaleńczy rechot brodacza rozniósł się po polance...

~***~

Duingan zamrugał ze zdziwienia powiekami. Zachowanie człowieka było najwyraźniej objawem niebywałej odwagi, albo mocno rozwiniętego szaleństwa. Śmiał mu grozić? Ten pierdolony przez demonetkę śmieć śmiał mu grozić?! Brodacz nie miał zamiaru czekać do następnego dnia by udowodnić człekowi jak bardzo mylne jest jego przekonanie, że nawet w towarzystwie kompanów może gardzić choć w najmniejszym stopniu krasnoludzkim Zabójcą trolli. Duingan wstał od stołu, złapał za rękojeść Alfy i zarechotał szaleńczo jak miał to w zwyczaju.
-Ty... Owcojebco... Czekam na zewnątrz. Tylko weź ze sobą resztę tych cip, co bym miał trochę więcej zabawy he he he...- burknął, po czym prędko opuścił szynk. Brodacz trzasnął drzwiami i zatrzymał się kilka metrów przed drzwiami oczekując niecierpliwie bandy oszołomów, którym zdawało się, że podołają tak śmiercionośnej mieszance jak wilczy miecz i szalony zabójca trolli. Wręcz nie mógł się doczekać potyczki. Trzech na jednego, stosunek przeciwników był idealny. W sam raz by się rozgrzać i przypomnieć jak miłym dla uszu jest dźwięk łamanych kości i odcinanych kończyn.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 15-03-2012, 21:34   #28
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Duingan wyszedł przed karczmę radując się nadchodzącą walką. Już na samą myśl o nadchodzącym starciu czuł iskierki czerwonego szału, który był towarzyszem jego ostatnich potyczek. Na razie to tylko delikatne ukłucia, ale na myśl o przelanej krwi, jego serce biło szybciej.

Wykonał próbnego młyńca mieczem i czekał.

Czekał.

Nadal czekał.

- Czekacie aż zamarznę na śmierć, matokojebcy?! -

Nic. Z gospody nikt nie odpowiedział, nikt nie wyszedł. Cierpliwość nie było dobra stroną krasnoluda, więc po kilku minutach ruszył z powrotem do budynku. W tej chwili drzwi karczmy otworzyły się, ale zamiast Lorasa i jego kumpli, wyszedł przez nie karczmarz. Mężczyzna profilaktyczni zatrzymał się poza zasięgiem miecza a Duingan zaśmiał się tylko w duchu, widząc te „ostrożność”.

- Nikt do Ciebie nie wyjdzie Panie krasnoludzie. Pan Loras rzekł, że wyzwanie takiego pęta... eee, kogoś takiego jak Ty, jest dla niego nic nie warte. Poszli do swojej izby i rzekli, że nie chcą cię więcej oglądać. Panie, zapłaciłeś już za pokój i strawę, dlatego dostaniesz, co twoje. Obraziłeś jednak moich gości, dlatego zjedz i wypocznij a jutro odjedz z mojej karczmy. Nie chce żadnych kłopotów. Szczególnie z... Z Panem Lorasem. Odejdź jutro, inaczej będę musiał wezwać Strażników Dróg. -

Duingan gapił się na człowieka z otwartą gęba a ten wykorzystał moment i szybko skrył się za drzwiami. Bał się, to nie ulegało wątpliwości. Zabójca przyzwyczaił się do takich reakcji na swoją osobę i uważał, że były jak najbardziej prawidłowe. Ten tutaj jednak, bał się nie tylko jego...

- A ty co, muchy łapiesz czy chcesz połknąć te ruderę? -

Brodacz odwrócił się do nadchodzącego przez bramę człowieka i zmrużył oczy.

- No tak. A już myślałem, że pech mnie opuścił... -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 15-03-2012 o 22:06.
malahaj jest offline  
Stary 16-03-2012, 18:13   #29
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=380Tgb6fIjM&feature=autoplay&list=AVGxdCwV VULXfUgPvhUYLe8K1vwXfe25qZ&lf=list_related&playnex t=6[/MEDIA]


Łasica miał zły dzień. Jeden z wielu w tym parszywym miesiącu. Po raz kolejny przemókł i wyziąbł na trakcie. Nie jeden i nie dwa razy musiał usuwać się spod kół wozaków, którzy drogę do Middenheim mieli chyba za swą własną.

Wczoraj nad samym rankiem dogonił na gościńcu i podłączył się do ponurego korowodu biczowników zmierzających w kierunku Grodu Wilka. Myślał, że w końcu uśmiechnęło się do niego szczęście.

"W kupie raźniej" - pocieszał się na duchu. Okazało się jednak, że nie w każdej kupie.
Okazało się tak z dwóch powodów: zmęczeni od ciągłego okładania się razami wierni wlekli się niemożebnie, a po drugie młodemu Zinggerowi po pewnym czasie zbrzydły dźwięki trzasku batogów uderzających niemiłosiernie o plecy pątników.

Toteż zacisnąwszy w złości wargi ukłonił się nisko świątobliwemu mężowi na przedzie w zakrwawionej koszulinie i przyspieszył wydatnie kroku.

Noc spędził pod gołym niebem. Łaskawszy wieczorem los pchnął go na popas przy niewielkim rozdrożu przy ognisku w towarzystwie dwóch włóczykijów, którzy ku zasmuceniu młodzieńca nad rankiem odbili w rodzinne strony w kierunki gęstej kniei.

Ostatni odcinek drogi do karczmy pokonał, więc sam. Był zły, nogi paliły jak przypiekane żywym ogniem, a pusty żołądek domagał się strawy. O potrzebie reszty części członków Mości Zinggera nie wspominając.

Tuż pod samą oberżą, jak na złość powiał wiatr z północy i pod nos Regisa przywiódł zapach świeżo pieczonego chleba.

- Jak dzisiaj nie zjem czegoś porządnego, to niech mnie powieszą na najbliższym drzewie - mruczał do siebie raz po raz.

Wszedł przez bramę, minął pierwsze zabudowania gospodarskie i zamiast uprzejmej gęby oberżysty - miał trochę złota w sakwie - ujrzał krępego krasnoluda z wielkim pióropuszem na głowie, który stał przed zamkniętymi drzwiami z rozdziawioną japą. W rękach trzymał ciężki oręż. Mimo srogiego fizys wyglądał przezabawnie.

Młody Zingger słyszał kiedyś, że ponoć ten klan krasnoludzki poluje na mroczne stwory szukając śmierci. "Nie dziwota, że od ciągłego okładania się po łbie z bestiami, można do szczętu zdurnieć" - przemknęło przez głowę człowieka. "Matołek pewnie nie wie, co ma czynić. Niechaj Bogini Shallyia będzie mu łaskawa" - miłosiernie zwrócił się o pomoc dla kurdupla.

- A ty co, muchy łapiesz czy chcesz połknąć te ruderę? - rzucił w jego stronę Łasica zagadując wesoło.

Brodacz odwrócił się do nadchodzącego przez bramę człowieka i zmrużył oczy.

- No tak. A już myślałem, że pech mnie opuścił...

"Mówi" - ucieszył się Łasica. "Nie jest z nim, więc tak źle, jak myślałem".

- Pech... co Ty wiesz o pechu krasnoludzie - prychnął Zingger podchodząc bliżej, nie zważając na żelastwo w dłoni trollobójcy rad, że ma do kogoś gębę otworzyć.

- Nie dalej, jak dwa dni stąd przegrałem w karty pięć złotych koron, a tak mi cholera szło, he, he. Bóg Fortuny sprzyjał, ale się później okazało, że to wybieg był i mnie orżnięto dosłownie. Psi los - splunął w bok.

Zatrzymał się i spojrzał na krasnoluda. Był tylko nieco od niego wyższy, ale ważył pewnie o połowę mniej niż mieszkaniec podziemi.

- A Ty co? Pewnikiem śmierci szukasz? - rozejrzał się wokół szukając obsługi karczmy. - Tutaj jej nie znajdziesz. Ode mnie jej nie oczekuj.

Rozejrzał się ponownie i ciągnął dalej.

- Dziura tu jakaś, na pierwszy rzut oka. Prawda jest taka, że grube ryby, w dużych miastach mieszkają, jak mawiał mój ojciec Mathias Zingger, grabarz z zawodu. Ktoś tu w ogóle żyje?

Zingger paplał wesoło zapominając na chwilę o głodzie i nie zważając na groźne miny krasnoluda, życzliwie poklepał go ramieniu.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 16-03-2012 o 18:18.
kymil jest offline  
Stary 16-03-2012, 19:57   #30
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Khazadzki Zabójcza trolli nie mógł uwierzyć w to jak tamci ludzie byli głupi. Najpierw go obrazili a później zwyczajnie go zignorowali. I to jeszcze w jaki sposób. Tak, zdecydowanie podrażnili jego ego. Od zawsze wiedział, że ludzka rasa przez swoją krótkowieczność jest zwyczajnie głupia, po prostu nie mają tyle czasu w życiu by nabrać mądrości. Jakby tego było mało jakiś matoł, zmierzający do karczmy zagadał brodacza w taki sposób jakby byli starymi znajomkami. W ten oto sposób jego teoria o głupocie ludzkiej rasy tylko się potwierdziła. Kiedy człek bredził coś o kartach i pechu Duingan tylko przewrócił oczami i odwrócił się do osobnika plecami, dając mu niezbyt delikatnie do zrozumienia, że może mu do dupy nagadać a i tak to krasnoluda nie zainteresuje. Khazad zmarszczył czoło. Przez chwilę chciał zaczekać do świtu by spróbować się z ludźmi. W następnej chwili chciał udać się do ich izby, wejść z drzwiami i życzyć miłego snu na wieki. I ten pomysł jednak musiał odrzucić. Gospodarz ostrzegał, że w razie kłopotów wezwie strażników dróg. Cóż. Nie obawiał się i tego, ale kłopoty mogłyby opóźnić jego dotarcie do miasta białego wilka, a na to nie mógł sobie pozwolić, wszak sprawa była dość poważna i brodacz biorąc w garść Alfę zobowiązał się do czegoś.

~***~


-Ty szczawik, pamiętaj o jednym. Musisz być zawsze czujny. Nawet jak śpisz, żresz czy srasz. Nie możesz stracić czujności będąc poza miastem bo nie znasz dnia ani godziny, jak jakiś pierdolony goblin bodnie cię strzałą z daleka, z nieba zapikuje na ciebie harpia, albo-
-Albo zeżre mnie smok!- młody najemnik przerwał krasnoludowi. Rudobrody tylko pokiwał głową od niechcenia.
-Smok? Nigdy takiego nie widziałem, a na pewno żaden nie pokusiłby się o zjedzenie kogoś takiego jak ty... Dla smoka byłaby to pewnie strata czasu.- wyjaśnił Duingan.
-Krasnoludzie. Nie zrozum mnie źle, ale młody miał chyba rację mówiąc że błądzimy a trolla nigdzie nie ma...- Frank rozłożył bezradnie ręce.
-Oczywiście... Możecie szukać go na własną rękę hm?- bezuczuciowy ton krasnoluda sprawił, że Frank lekko się wzdrygnął.
-Nie, nie. Obejdzie się...- chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, ale z głębi niewielkiego lasku, na którego obrzeżach się znaleźli rozniosły się głośne kroki czegoś naprawdę wielkiego.
-No to żeście się doczekali. He he he...- zarechotał szaleńczo brodacz.

~***~

Duingan ruszył energicznym krokiem do środka karczmy. Po drodze do baru, zgarnął masywną dłonią pusty kufel, którym kilka chwil wcześniej miał zamiar rozbić łepetynę przygłupa, który na siłę chciał zarobić guza.
-Lej.- rzekł władczym tonem. Kiedy gospodarz nalał mu piwa, krasnolud naraz wypił jego zawartość.
-Gadaj no mi tu prędko, kim jest ten śmieć i czemu na jego widok nasrałeś sobie do gaci hm?- warknął złowrogo. Przez chwilę brodacz chciał zagrozić że puści tę budę z dymem jak gospodarz nie będzie gadał, ale zrezygnował, gdyż chłopina przeżywał pewnie teraz wystarczająco dużo stresu i strasząc go pewnie wiele by na tym nie zyskał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172