Duingan pociągnął nosem. Brew lekko mu zadrżała. Cierpliwość nie była jego mocną stroną. Jak zresztą u każdego krasnoluda. Z początku chciał być miły. Grzecznie odmówił natrętowi, ten jednak nie bardzo zrozumiał, że czasem warto odpuścić, szczególnie jeśli ma się do czynienia z szaleńcem bez skrupułów i litości.
-Wypierdalaj mi sprzed oczu, bo zaraz do utoczonej juchy przez mój miecz dodam kolejne pięć litrów...- warknął złowrogo Duingan nie przyjmując do siebie takiego scenariusza, w którym człek w dalszym ciągu będzie próbował kusić go i nakręcać na sprzedaż broni. Ciekaw był również, czy jego kompani, którzy pozostali przy stoliku zainterweniują jeśli brodacz rozłupie łepetynę nieudolnemu kupcowi, czy też dość szanują swoje życie i zdrowie by pozostać biernymi na ewentualny wybuch złości Zabójcy trolli. Khazad złapał za ucho kufla. Miał prosty plan. Jeśli jego groźba nie podziała, błyskawicznym i bezwzględnym ciosem kuflem miał zamiar przekonać osobnika, że marny z niego handlarz i zwyczajnie powinien odpuścić, kiedy ktoś mówi stanowcze 'nie'.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |