Bogowie im sprzyjali, ale Gottwin stale miał świadomość tego, że nie wolno spocząć na laurach, że to, iż oni są zwycięzcami nie oznacza końca walki. I chociaż zdecydowanie wykraczało to poza zakres obowiązków ochroniarza wiedział, że walka się nie skończyła.
Sprawdził, czy pozostało mu jeszcze dosyć bełtów na kolejną walkę. Z dziesięć ich jeszcze było. W ostateczności może by to i wystarczyło, ale na wszelki wypadek wolałby mieć ich więcej.
Podszedł do Katarzyny i powiedział z uśmiechem:
- Jestem przekonany, że tobie nie będą aż tak potrzebne.
Z tymi słowami podebrał Kislevitce kilka bełtów, by mieć ich w sumie dwadzieścia.
- Postaram się jak najszybciej wrócić - dodał, znacznie już ciszej.
Potem odwrócił się do von Waltera.
- Ja jestem gotowy - oznajmił. |