Wątek: Zabójca Trolli
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2012, 21:34   #28
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Duingan wyszedł przed karczmę radując się nadchodzącą walką. Już na samą myśl o nadchodzącym starciu czuł iskierki czerwonego szału, który był towarzyszem jego ostatnich potyczek. Na razie to tylko delikatne ukłucia, ale na myśl o przelanej krwi, jego serce biło szybciej.

Wykonał próbnego młyńca mieczem i czekał.

Czekał.

Nadal czekał.

- Czekacie aż zamarznę na śmierć, matokojebcy?! -

Nic. Z gospody nikt nie odpowiedział, nikt nie wyszedł. Cierpliwość nie było dobra stroną krasnoluda, więc po kilku minutach ruszył z powrotem do budynku. W tej chwili drzwi karczmy otworzyły się, ale zamiast Lorasa i jego kumpli, wyszedł przez nie karczmarz. Mężczyzna profilaktyczni zatrzymał się poza zasięgiem miecza a Duingan zaśmiał się tylko w duchu, widząc te „ostrożność”.

- Nikt do Ciebie nie wyjdzie Panie krasnoludzie. Pan Loras rzekł, że wyzwanie takiego pęta... eee, kogoś takiego jak Ty, jest dla niego nic nie warte. Poszli do swojej izby i rzekli, że nie chcą cię więcej oglądać. Panie, zapłaciłeś już za pokój i strawę, dlatego dostaniesz, co twoje. Obraziłeś jednak moich gości, dlatego zjedz i wypocznij a jutro odjedz z mojej karczmy. Nie chce żadnych kłopotów. Szczególnie z... Z Panem Lorasem. Odejdź jutro, inaczej będę musiał wezwać Strażników Dróg. -

Duingan gapił się na człowieka z otwartą gęba a ten wykorzystał moment i szybko skrył się za drzwiami. Bał się, to nie ulegało wątpliwości. Zabójca przyzwyczaił się do takich reakcji na swoją osobę i uważał, że były jak najbardziej prawidłowe. Ten tutaj jednak, bał się nie tylko jego...

- A ty co, muchy łapiesz czy chcesz połknąć te ruderę? -

Brodacz odwrócił się do nadchodzącego przez bramę człowieka i zmrużył oczy.

- No tak. A już myślałem, że pech mnie opuścił... -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 15-03-2012 o 22:06.
malahaj jest offline