Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2012, 15:14   #16
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Mimowolnie położył dłoń na sztylecie. Nie myślał nad tym, odruch był odruchem. Potem się rozejrzał, dokładnie przyglądając śladom dookoła. Nie miał pojęcia, czy kiedyś umiał tropić, ale wzrok miał dobry. Tyle, że jeśli kobiety nie chciały być znalezione, to i tak nie miał szans tego zrobić.
W obozowisku nic nie wskazywało na to, by doszło tam do jakiejś przemocy. Koń w spokoju przeżuwał wyrastającą spomiędzy kamieni trawę, wóz nadal stał załadowany tam, gdzie go ostatnio widział. Na beczce leżała nawet gotowa potrawka, którą należało już tylko powiesić nad ogniem. Dziewczyny najwyraźniej rozpłynęły się w powietrzu, nie zabierając nic ze sobą. Dopiero, gdy wyszedł przed twierdzę, zauważył na murze ciemną, wilgotną nadal plamę. Bez wątpienia była to krew, jednak miała lekko zielonawy odcień. Drugi, podobny ślad ujrzał na trawie. Idąc za tropem niemal otoczył twierdzę dostrzegając w końcu nieregularność w jej zewnętrznym murze. Spory kawałek, wielkości drzwi odstawał od reszty. W świetle trzymanej latarni, przy samym gruncie błysnęło ostrze noża. Wyglądał zupełnie jak ten należący do Betty i najwyraźniej zaklinowany był w przejściu nie pozwalając mu się domknąć. Wykorzystał szczelinę, by podważyć wrota i w ten sposób już po chwili dostał się do środka. Schody szły stromo w dół. Z dołu dochodziły jakieś niewyraźne głosy, nie brzmiały jednak jakby należały do ludzi. Nagle usłyszał znany uszczypliwy ton.
- "Patrz jakie piękne światełko, Betty!", "Chodźmy zobaczyć co to jest, Betty", idiotka!
Zagłuszyły ją dwa groźnie brzmiące bulgoczące głosy, po których rozległy się piski przerażonych dziewczyn. No tak, teraz miał się bawić w cholernego bohatera! Zdjął z pleców łuk, zakładając strzałę na cięciwę. Był praktycznie całkowicie pewien, że umie strzelać z łuku, tylko jak celnie? Stąpał powoli i ostrożnie, podążając za głosami, ale bardziej zważając na to, aby nie powiadomić tych... bulgoczących głosów, niż żeby dotrzeć do celu jak najszybciej.

Wkroczył do starych izb piwnicznych. Wszędzie zalegały zbutwiałe, przeżarte przez robactwo meble. Pod stopami cicho pochlupywały kałuże zastanej, sączącej się po ścianach wilgoci. Gdyby tego było mało, z sufitu zwisało pełno pajęczyn, uplecionych w rzędach niczym wielkie baldachimy . Smród zatęchłego powietrza był ciężki do zniesienia. Zakradł się do źródła słabego świata i słyszanych wcześniej dźwięków. W sporej komnacie, która kiedyś była chyba zbrojownią ujrzał iście niespodziewaną scenę. Dwa pokraczne karły wymachiwały dziko kozikami, wskazując spętane dziewczyny trzymanemu na łańcuchu wielkiemu szczurowi. Najbardziej zdziwiło go jednak to, że nie był tym specjalnie zaskoczony. Czyżby w przeszłości widział dużo dziwniejsze istoty?


Dopiero po chwili dojrzał trzeciego z nich, który leżał w kącie bulgocząc żałośnie i trzymając się boleśnie za krwawiące zielenią krocze. Było to małe, brzydkie, ale niezbyt przerażające. Szkoda, że nie wiedział nic więcej, wiedza o monstrach wszelkiego typu byłaby bardziej niż pożądana. Zwłaszcza tych w płytowych zbrojach, którzy najechali farmę staruszków. Miał ochotę napiąć cięciwę i posłać tym tutaj kilka strzał, ale nagle przyszedł mu do głowy inny pomysł, pożyteczny i raczej bezpieczny. Wyciągnął dłoń z pierścieniem, wskazując nim na szczura i wypowiadając cicho słowo aktywacji. Ciekawe czy dział także na te... mniej normalne istoty zwierzęce, bo przerośniętego szczura zwykłym zwierzęciem nie szło nazwać.
Pierścień rozjarzył się subtelnym zielonym blaskiem i... Szczur zapiszczał odwracając się z zainteresowaniem w stronę kryjówki łotrzyka.
A więc jednak, nawet na takie stworzenia mogło to zadziałać! David cofnął się nieco głębiej w cień, jednocześnie napinając cięciwę i celując w tego, który trzymał łańcuch ze szczurem. Zależnie od ich reakcji zamierzał strzelać dalej, lub gdyby rzucili się do szarży, sięgnąć po własny sztylet. Podświadomie czuł się pewniej z nim w ręku niż z łukiem.

Strzała poszybowała cicho niczym szept w stronę wielkiej głowy jednego z karłów. Ten właśnie wrzeszczał coś po bulgotliwemu do szczura, który z niezrozumiałych dla niego powodów zamarł, zamiast rzucić się zgodnie z poleceniem na dziewczęta. Już chciał sam popchnąć niechętną kreaturę do ataku, gdy nagle przewrócił się martwy, ze strzałą wystającą z potylicy. Jego kompan o mało co nie dostał zawału.
- Ulublbububllbub! - wykrzyczał spanikowany, zbierając się do ucieczki.
David byłby się cieszył, gdyby nie fakt, że tamten mógł mieć jeszcze sporo kumpli. Wyciągnął strzałę, ale najpierw wskazał uciekającego szczurowi.
- Bierz go!
Za cholerę nie wiedział czy to zadziała, ale już napinał łuk, zastanawiając się, czy zdąży strzelić zanim karzeł zniknie za jakimś zakrętem.
Szczur najwyraźniej nie za bardzo zrozumiał o co chodzi, pobiegł jednak, czy to z ciekawości, czy sympatii, za goniącym karła łotrzykiem. Przerażony brzydal ze względu na małe, koślawe nogi może nie należał do najszybszych, ale nadrabiał to zręcznym kluczeniem między zalegającymi wszędzie śmieciami. Zanim David zdołał oddać czysty strzał malec zniknął już w pobliskiej komnacie, wrzeszcząc ciągle coś panicznie w swoim języku i wymachując łapami. Co ciekawe, łotrzykowi wydawało się, że zaczynał rozumieć o co chodzi, jakby znał język, którego zniekształconą bulgotliwą formą posługiwał się wredny karzełek. Zanim uświadomił sobie, że malec wrzeszczy "Robak, robak, ratować!!!" wpadł już za uciekinierem do następnej komnaty. Prosto przed wielkiego syczącego groźnie wija. Karzełek chowający się za nim wychylił wredną facjatę, pokazując mu język.


- Co za ohyda!
Nienawidził robaków. Ciekawa nowa informacja. Zatrzymał się nagle i cofnął, starając się znaleźć za szczurem. Może to obrzydlistwo wybierze najpierw mniejszą przekąskę!
Niestety nie zdążył. Ostrzeżony krzykiem karła stwór rzucił się do ataku, wbijając swoje szczękoczułki w ciało Davida, który wrzasnął głośno. Na szczęście wsparcie przyszło błyskawicznie w postaci wielkiego szczura, który kierowany zaklęciem rzucił się na robaka z drugiej strony, gryząc go bardzo kąśliwie. Łotrzyk wykorzystał swoją szansę, sięgając wolną ręką po nóż. Sztylet wbił się w oko stwora, wchodząc głęboko. Robacze cielsko upadło ciężko na ziemie, wstrząsane ostatnimi skurczami prymitywnego systemu nerwowego. A karzeł znowu zwiewał, tym razem jednak już nic nie wrzeszcząc, co świadczyło zapewne o tym, iż skończyli mu się sprzymierzeńcy. Mimo, że był ranny, David nie zamierzał darować temu pokurczowi. Rzucił się w pogoń, przy okazji znów sięgając po łuk. Niestety, stworek znał te korytarze. Wypuszczona strzała spudłowała, a dalszy bieg nie miał sensu. Karzełek chichocząc jak maniak zniknął w malej ciemnej norze, prowadzącej zapewne do jakiegoś podziemnego świata wrednych karzełków.
David nie miał innego wyjścia, jak tylko zająć się swoją raną, pozbierać ocalałe pociski, przeszukać pomieszczenia i trupy w poszukiwaniu czegoś cennego no i oczywiście rozwiązać ratowane dziewczyny. Szczura postanowił chwilowo oszczędzić, już jakiś czas temu stwierdził, że czar z pierścienia jest bardzo trwały.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 16-03-2012 o 15:35.
Sekal jest offline