Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2012, 17:43   #12
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Myślenie o Żurawiach przyniosło masę opowieści. Wspaniali szermierze, wspaniali artyści, wspaniali dyplomaci. Głosem pani Taeko rozbrzmiały opowieści o wspaniałych Kakita i Doji, którzy przysłużyli się rodowi.

Tak, matka na pewno wiedziała wiele o swoich przodkach. W domu wuja były też dokumenty genealogiczne, zwoje opisujące wspaniałych przodków i ich dokonania.

Wspomnienie drzewa genealogicznego jej rodu ze strony Żurawi nasunęło Sakurze jeden pewnik: że nikt nie został tam wykreślony przez przynajmniej ostatnie dwieście lat. Drzewo było bardzo rozłożyste w porównaniu do drzewa w ich domu...

I niestety, naonczas dla niej nużące. Matka chętnie opowiadałaby dalej, ale Sakura nie chciała słuchać. Dotarła do ściany.

Przodkowie ze strony Feniksa... ojciec byłby świetną osobą, by zapytać. Podobnie - zaskakująco - Kengoke lub Manai-obaasan. Ciotka była urodzoną gawędziarką. Znakomitą po prostu. Eizo... już mniej. Ame też. Zwłaszcza Ame, teraz Isawa Ame-sama. Sakura poczuła znane ukłucie, jak zawsze przy tym wspomnieniu.

Były jednak przynajmniej dwie ciemne karty w historii rodu - to wiedziała na pewno z dawno zasłyszanej konwersacji między ojcem i synem. Eizo je znał, poznał je po gempukku. Ale nie z woli ojca. Poznał je, bo zadał mu jakieś pytanie. Niestety, Sakura nie wiedziała jakie. Ale to wspomnienie, wspólnie z historią Kengoke dawało odpowiedź na inne pytanie.

Dzieciom nie mówi się tego, co im niepotrzebne. Kengoke poznał historię swego ojca, bo musiał. Inaczej nie mógłby dać odporu wszystkim innym, którzy ją znali. Z Eizo chyba było podobnie. Wkuwał imiona i nazwiska przodków przed gempukku, bo chciał - jak Lew - wyrecytować wszystkich. Potem śmiał się, że to było szczeniackie i Sakura miała wrażenie, że pozapominał imiona. Ale albo tam coś znalazł, albo ktoś coś mu powiedział. Bo po gempukku chciał rozmawiać z ojcem. I powiedział, że chce rozmawiać o dwu konkretnych przodkach, o których głupio było by pytać kogoś innego.

Eigen szarpnął głową i zmierzył syna wzrokiem, ale nie zganił. Jeśli mu natomiast odpowiedział, to Sakury przy tym nie było.

Dawały się we znaki braki genealogii czy wiedzy o przodkach. Niemożność dostępu do rodowych dokumentów.

Opowieści rodzinne - jeśli można było wierzyć pamięci - były ostrożne przy wspominaniu o męskich shugenja z rodu Haetsu. Mogło to być poszlaką.

Na pewno szczegółowymi informacjami dysponowali ojciec i Eizo. Na pewno wśród rzeczy, jakie chronili z ciocią tamtego burzliwego dnia, były zwoje, dokumentujące historię rodu.

Tyle na pewno.

Księgi heraldyczne... Są, ale jednak koncentrują się na herbach. Czyli np. mogłaby się z nich dowiedzieć kiedy powstał mon Haetsu i czemu taki. Kiedy się zmienił. Kiedy jakiś Haetsu dostał prawo do innego - za co, do jakiego i kto prawa udzielił.

Lepszym pomysłem były spisy ludności. Spore zwoje utrzymywane przez urzędników klanu bądź rodu. Każde dziecko po gempukku jest wpisywane w takowe. Do tego też są historycy.

Biblioteki to przywilej wielkich panów i wielkich ośrodków. Miasta, zamki, szkoły mają swoje biblioteki. W Shiro Shiba pewnie jest wzmianka o niej i Eizo i Eigenie. Jakimi studentami byli, w czym się wyróżniali, na korzyść jak i na niekorzyść.

Kronikarz pana Hachimizu mógł zapisać coś o jej rodzinie. On, lub jego poprzednicy. Na dworze było przynajmniej dwu historyków Asako, na stanowiskach ustanowionych dużo, dużo przed ich urodzeniem. Nie było to pozbawione sensu, by taka praca leżała w ich obowiązkach.

Magia krwi? Próbując ją połączyć ze stworem z koszmaru czy wizji i przeszukując pamięć doszła do dwu wniosków. Że to możliwe by czary maho wywołały coś podobnego. I że powinna była bardziej studiować, kiedy był czas, bo jej wiedza o możliwościach brudnego maho była po prostu nikła.

Oni były jeszcze gorsze. Maho byli (kiedyś) ludźmi, a nawet jeśli mniej niż ludźmi, to tym bardziej byli ograniczeni. Tak podpowiadał rozum. Fu Leng przeciwnie. Co mógł wezwać z otchłani Jigoku? Sakura powściągnęła wyobraźnię. Nie miała nawet ochoty iść dalej tym torem.

Kappa były natomiast hengeyokai, usłużnie podsunął jej wściekle pracujący wobec nawały pytań własny umysł. Nie było zresztą co ukrywać, tylko na łączeniu domysłów i kojarzeniu mogła polegać. Nigdy nie była szkolona na łowcę maho, nie uczyła się o oni. Ale potrafiła myśleć i uczono ją logiki. I to dawało podstawy, by szukać wiedzy. Pozwalało doskonale formułować pytania.

Węże wodne zdecydowanie były dobrym tropem. Kolejnym był właśnie ten skrawek informacji, jaki sobie przypomniała o wodnikach. Hengeyokai rzadko kiedy bywały 'zwierzyną'. Podobnie jak ludzie. Niewiele było istot, dla których takie istoty były pożywieniem.

Nie, ta lista nie powinna być długa - uświadomiła sobie Sakura. - Choć nadal trzeba będzie ją sporządzić.

Podobnie niedługą listą powinna być lista przodków, którymi nie powinno się chwalić. Poszukanie przodka, zebranie informacji o kappa, wreszcie lista stworzeń na kappa polujących, mających łuski i związanych z wodą. Na wspomnienie o łuskach poczuła swędzenie skóry na lewym przedramieniu. I dreszcz na myśl o tym, co to mogło oznaczać.

Szybko zmieniła temat. Wymyślone plany zdawały się dobre, zostawała realizacja.

Pakt... wydawał się prawdopodobny. Każdy shugenja, mówiła jej kiedyś Ame, uczył się od razu, że obietnice złożone kami należy traktować bardzo poważnie. Że mogą ciągnąć się długo po tym, jak ten, co je złożył, odejdzie do Meido.

Ziemia... Haetsu mieli żyzną ziemię, miejscami nawet bardzo. Ale nawet jeśliby ze wschodu na zachód mieli same czarnoziemy, albo plantacje jedwabnika, to nijak nie uzasadniałoby to zainteresowania Isawa. Kolejny mur. Kolejna, na razie ślepa, uliczka.

Z drugiej strony, zdążyła pomyśleć króciutko opadając w ukłonie. Tensai Ognia Isawa, który właśnie zatrzymał się przed nią... mógł coś wiedzieć. Był z tej samej szkoły co tamci.

- Nie, pani, nie powinnaś! - krzyknął cicho, sięgając ku niej dłońmi - Powstań! - dodał, jednocześnie chwytając jej prawą rękę tuż przy ramieniu i ciągnąc lekko ku górze.

Puścił ją natychmiast, kiedy się podniosła, odstąpił też na przyzwoitą odległość. Miał zaczerwienioną twarz i nie patrzył jej w oczy. Był młody, Sakura zaryzykowałaby stwierdzenie, że w jej wieku, może rok starszy.

- Przepraszam - wydukał - ale... Twój brzuch... nie boli Cię, pani?

Uczciwą odpowiedzią byłoby "nie". Nie bolał. Zupełnie.

Isawa miał trzy mony na dobrym, podróżnym stroju. Mon Feniksa nad sercem, na komigatari. Mon dojo Tensai Ognia na prawym ramieniu. Oraz jeszcze jeden mon, na lewym. Tego trzeciego Sakura nieledwie nie rozpoznała. Maguro. Człowiek przed nią stojący był z rodu Isawa Maguro. Poza nazwiskiem jednak, nie wiedziała o rodzie nic.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 18-03-2012 o 15:22. Powód: zapowiedziane rozszerzenie
Tammo jest offline