- Pfahahahaha! – ryknęła śmiechem Mistress, ocierając łezkę z oka. – Look at him!
Przedziwne rozkazy, panika, rozpacz, bezmyślne rzucanie istotami w ogień. Chaos approves.
- Ok., Flafi, you heard the nice mr mage...
Barelard;
Biegałeś po pokładzie poszukując wody a przy okazji i szalupy ratunkowej [???] na wszelki wypadek, a sterowcem kołysało na boki tak że kapitan turlał się po pokładzie a ty rozbijałeś się raz o lewą bandę raz o prawą. Ku twojemu zdumieniu wszystko zaczęło się nagle uspokajać. Spojrzałeś w górę, a Flafi... Flafi siedział grzecznie i...zjadał ogień. Po prostu wciągał płomienie do gęby i tyle było je widać. Ok. Ok. Zniszczenia okazały się niewiarygodnie niewielkie. Niebawem Flafi zżarł cały ogień z pokładu i po prostu siedział na komorze z helem, jak papuga na linach okrętu piratów.
Dalsza podróż przebiegała spokojnie. Niebawem byłeś na miejscu!
- Tę pustynię lodową nazywają Kres, po tej słynnej pustyni lodowej Kres w piątym wymiarze, którą stworzył pewien krasnolud i gdzie rozegrała się ponoć ostateczna walka o szable Astarotha, władcy Chaosu i piątego wymiaru – poinformował gnomi kapitan. – Lepiej załóż coś na tą swoją piżamę...
Docierasz na miejsce. Znajdujesz wskazówkę.
„Na lodowej pustyni żyją lodowe ptaki. Rzadko lądują, z reguły stale krążą w locie ponad pustynią, latają bardzo szybko i zwinnie. Zadanie polega na schwytaniu przynajmniej 7 z nich [rzutk10]. Jeśli za pierwszym razem się nie powiedzie, trzeba próbować do skutku. Zadani wymaga szybkości.”
Do wyboru jest też drugie zadanie:
„Znajdź zamarzniętą fortecę, a w niej salę tronową i zmierz się w pojedynku z władcą fortecy. Zadanie wymaga siły, każda przegrana kończy się 1 turowym pobytem w szpitalu”.
Nevis;
Nie było łatwo... W pewnym momencie zrozumiałeś, że stanąłeś stopą na jakimś przełączniku i odruchowo się cofnąłeś. Ze ścian wystrzeliły ze zgrzytem jakieś ostrza, nie widziałeś dokładnie co to takiego! Jedno z ostrzy drasnęło cie w lewą nogę, drugie w prawą rękę. Zdołałeś jednak szybko cofnąć się, nim pokroiły cię na kawałki! Ostrza cofnęły się z powrotem ściany. W chwilowym przebłysku światła zobaczyłeś Tona na niewielkiej platformie, pełnej złotych i zwykłych czaszek. Więc tam jest twój cel!
- 1 PŻ, rzut 3xk100.
Szaima;
Kiedy Elsevir zobaczył Kiti całą i zdrową i zrozumiał, że kłamałeś, zrobił się fioletowy ze złości. Zachował jednak spokój, nawet po tym, jak go rozwiązałeś. Keeshe nabrała entuzjazmu po tym jak ją uwolnili.
- Widzisz, to jest wporzo koleś! – mruknęła do Elsevira.
- Chyba raczej zaprasza nas na kolację w postaci przystawki!...
Zaatakowałeś. Od początku, po spojrzeniu Elsevira, widziałeś, iż nie jest to łatwy przeciwnik.
http://republika.pl/blog_pj_4429002/6501033/tr/wyb.jpg
Elsevir był elfem. Ty byłeś drowem. To samo przez się źle wróżyło. W pierwszej chwili walka toczyła się o to kto pierwszy zada cios i byle zadać cios jak najszybciej. Elf był łucznikiem i od samego początku czekał tylko na okazję by zwiększyć dystans od wroga i sięgnąć po łuk. Początkowo chwycił za swój krótki miecz i bronił się nim, zasłaniając się przed atakami. Swoje ostrze zdołało dosięgnąć go i zranić, elf jednak zachował zimną krew. Po kilku zwinnych unikach jednak natychmiast czmychnął w bok, za jedną z chat, by po sekundzie wyłonić się z jej drugiego końca, z łukiem gotowym do strzału i wycelowanym w ciebie.
Pozwólcie że zacytuję tu pewnego drowa [~PDP]:
- Patrzysz na takiego elfa i myślisz: „on zaraz wypuści tę strzałę!”. Patrzysz w te jego oczy i na jego ręce, i modlisz się tylko, byle ta dłoń pozostała nieruchoma, byle nie puściła cięciwy. Ale wiesz, że puści, a pomimo najszczerszych nadziei i starań za każdym razem, zawsze błyskotliwie odkryjesz, że strzała jest szybsza od ciebie. Patrzysz na tę napiętą do granic możliwości cięciwę, słyszysz niemal jak brzęczy, i obliczasz błyskawicznie siłę, z jaką ta strzała pomknie ku tobie. Ostatnia rzecz, jaką robisz – patrzysz na grot i myślisz „ostre i cienkie, raczej zaboli, wejdzie głęboko!...” A potem już tylko zastanawiasz się jak wydobyć coś takiego ze swojego ciała, bo wiesz, że ten cholerny elf puści tę cholerną cięciwę i w najlepszym wypadku nie trafi cię prosto między oczy ani między nogi! I latami treningów, całym tym złomem jaki taszczysz ze sobą i wypolerowanymi ostrzami możesz się wypchać tym momencie, ponieważ i tak doskonale wiesz, że nie zdążysz podejść do tego cholernego elfa nim on wypuści tę cholerną strzałę! Nawet jeśli jedna chybi, i tak nie dobiegniesz nim wyciągnie drugą i trzecią”
No i oberwałeś. Strzała wbiła się w twoją stopę, dosłownie przybijając cię do ziemi. Druga wbiła się w twój lewy bark. Elsevir był wkurzonym elfem.
- Ej, weź przestań! – warknęła Keeshe, tu twojemu zdumieniu stając pomiędzy Elsevirem a tobą.
- Won z drogi, durny drowie! – syknął zimno Elsevir, szykując kolejną strzałę.
- Wyluzuj, z tym torturowaniem to tylko takie żarty były... takie drowie droczenie się... Przecież Kiti jest cała i zdrowa!
- Stanowi zagrożenie dla uczestników programu, a naszym obowiązkiem jest...!
- Przecież nie zabiłbyś w pojedynku, prawda? – uśmiechnęła się złośliwie.
Elf westchnął ciężko.
- Wygrałeś pojedynek, zabieraj swój elficki tyłek w troki i poszukaj reszty zawodników, zanim Mistress się kapnie i na nas fortepiany pospuszcza z nieba! No, już cię nie ma, miałeś swój ubaw, teraz moja kolej! – Keeshe machnęła odpędzająco ręką.
Nagle tubylcy zaczęli coś nawoływać i wskazać w niebo.
- Zły duch!!!
- Gruby pękaty zły duch!!!
Z nieba spadła nagle linowa drabinka!
- Wskakuj! – zawołała z góry Kiti.
Elsevir roześmiał się aż. Wskoczył na dach jednej z chat, chwycił drabinkę a Kiti i gnom wciągnęli go na pokład zeppelina. Zeppilin szybko oddalił się ponad dżunglę, gdzie korony drzew osłoniły go przed ciskanymi włóczniami tubylców.
- Więc!... – Keeshe ze słodkim uśmieszkiem obróciła się w twoim kierunku.
http://www.animated-glitter-graphics...s/flirty-1.gif
- Jesteś królem tutejszej dżungli, hm? :> - Keeshe zagryzła dolną wargę i powoli zbliżała się do ciebie, kręcąc tyłkiem, ruchem pełnym gracji dobyła sztyletów. – To miło się składa, ponieważ każdy król powinien mieć swoją królową!...
Ton;
Ranny, ale ze zdobyczą, wyczołgujesz się z ranną nogą do korytarza. Słyszysz jak któryś z twoich towarzyszy uruchomił kolejną pułapkę.. Auć. Udaje ci się dotrzeć do korytarza szczęśliwie i zmierzasz po omacku do wyjścia z piramidy.
- Sssssss!
Oho! Zaczyna się. Miałeś przez moment wrażenie, że w mroku widzisz niewyraźnie zarysy... czegoś!...
http://images.wikia.com/alien/pl/ima...AlienQueen.jpg
- Sssssst!...
Oj...! Więc to jest ta Klątwa, o której mówiła Kiti? Ku twojemu zdumieniu nagle robi się cicho. Aż za cicho. Brrrrr! Czujesz na sobie czyjeś spojrzenie, ale docierasz szczęśliwie do kamiennej płyty, która otwierają z zewnątrz tubylcy.
Wracasz do wioski Szaimy. Zostawiasz czaszkę i odbierasz wskazówkę. Pora wracać do Rio po środek transportu!
- Zapraszam na pokład, zapraszam!
http://asset0.cbsistatic.com/cnwk.1d...in_550x367.jpg
Że co, że niby to poleci?! Zaraz się okaże!
[rzut1k100]
1-30 Luzik! Docierasz na miejsce!
31-60 Oj...!
61-90 A pójdziesz ty!!!
91-100 Auć...!
Osztan;
61-80 ...Nie dajesz rady! Zapłacić 90 sztuk złota za wsparcie - jeśli gracz zapłaci – w kolejnej turze ma+15 do udanego rzutu.
+2 tury
Barbak;
Drow chce pojedynku! No i ośmielił się dotknąć Maleństwa!!!
[rzut 3k 100]
+6 tur
Astaroth;
Rzut 2xk100[na pułapkę i Klątwę]
+1 tura
Tomisław;
Rzut 2xk100[na pułapkę i Klątwę]
Kiti;
+1 tura