Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2012, 21:58   #19
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Przedstawienie trwało w najlepsze. Mimo zupełnego braku organizacji ze strony Wolfganga Joachima Triera, reżysera i scenarzysty w jednym, wszystko szło jak z płatka. Za kulisami panował całkowity rozgardiasz i bałagan, ale na scenie każdy z aktorów wiedział co robić, nikt nie zapominał swoich kwestii i wszyscy doskonale wypełniali postawione przed nimi zadania. Publiczność wyglądała na zachwyconą. Tylko jeden incydent zakłócił przebieg przedstawienia, a był to nieszczęsny solowy występ Skalpa, który starał się zwrócić na siebie uwagę siedzącej wysoko na balkonie Luizy.

- Co to wszystko ma znaczyć? – usłyszeli niespodziewanie, gdy już zeszli ze sceny i gratulowali sobie nawzajem występu. Matthias Kluge chwycił stojącego najbliżej drzwi Sigfrida i wciągnął do garderoby. Carolus i Jans, wiedzeni poczuciem solidarności ze strażnikiem podążyli za nim. Kluge był wściekły. Wskazywały na to jego oczy, błyszczące i zimne, bo reszta wyglądu garderobianego nie zmieniła się ani o jotę. – Kim, na łaskę Shallyi jesteście?

Niewiele czasu zajęło wyjaśnienie powodów, dla których znaleźli się w teatrze. Oczywiście wymagało to powtórzenia bajeczki o siostrze, która uwielbiała teatr. Na potwierdzenie swoich słów Jans wyprowadził Szuję z garderoby i wskazał mu siedzącą na widowni pannę Lutzen. Kluge przez dłuższą chwilę przyglądał się, po czym podrapał się po policzku i uśmiechnął do Zinggera.
- Będzie dla mnie zaszczytem spotkać się z ową przecudnej urody panną. Liczę, że również szanowny braciszek, któren wykazuje pewien talent aktorski zaszczyci nas swoją obecnością – powiedział w końcu i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jans uśmiechnął się również, ale z zupełnie innego powodu.

Przedstawienie zakończyło się oszałamiającym sukcesem i owacją na stojąco. Kurtyna dwukrotnie podnosiła się i gnący się w ukłonach Wolfgang Joachim Trier w otoczeniu aktorów pojawiał się na scenie. Potem światła zapaliły się, rozjaśniając wnętrze i ludzie ruszyli do wyjść. Znowu doszło do kilku kłótni i przepychanek, ale poza tym wieczór można było zaliczyć do udanych. Ulica przed teatrem i całe miasto tonęło w białym puchu. Przez te kilka godzin zdążyło solidnie napadać.

Spotkanie z Matthiasem Kluge miało nastąpić następnego dnia, wieczorem. Jako, że Szuja za bardzo nie wiedział, gdzie szukać lokum Jansa, ten umówił się z nim pod drzwiami Czerwonego Pionka. Już razem udali się do mieszkania, w którym miała na nich czekać Luiza i spory zapas kupionej przez Skalpa gorzałki.
- A ta Twoja siostra do do jakich należy? – dopytywał się Matthias. Nie wiadomo kiedy wszedł z Jansem w dobrą komitywę i zaczął się do niego zwracać per Ty. – Znaczy się, nie zrozum mnie źle. Po prostu chcę uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, gdy nagle okaże się, że to przyzwoitka i cnotka...

Wyglądało na to, że pułapka zastawiona została perfekcyjnie. Idąc do domu, Jans dostrzegł stojącego w bramie po przeciwnej stronie ulicy, skulonego z zimna Carolusa. Na górze, w izdebce Jansa świeciło się światło, znak że Lulu jest już gotowa. Jans niby przypadkowo obejrzał się za siebie, wypatrując Sigfrieda. Zobaczył go daleko z tyłu, odzianego w czapkę uszatkę i grubą, futrzaną szubę, podążającego ich tropem.
- Oto moja droga siostrzyczka, miłośniczka Teatru i wszystkiego co z nim związane – przedstawił prostytutkę Jans. Ta ukłoniła się tak, aby jak najlepiej sprezentować Klugemu swój dekolt. Skalp wskazał na Matthiasa. – A to moja droga jest szanowny pan Kluge, jeden z najwybitniejszych pracowników Czerwonego Pionka...
 
xeper jest offline