Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2012, 15:13   #20
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
David, a raczej Joseph, przechadzał się w tłumie z dość dużą swobodą, choć ciasnota i smród ciał przeszkadzał i jemu. To było jednakże środowisko mu znane, być może nawet bardziej znane od traktów i lasów, które to widział głównie przez ostatnie kilka dni. Pozostawał jednakże ostrożny, kaptur na głowie zmniejszał prawdopodobieństwo wykrycia, choć z drugiej strony podczas rozmów ze sprzedawcami zupełnie nie wyglądał jak osoba ścigana czy próbująca się ukrywać. Na to pozwolić sobie nie mógł, nie znał jeszcze ludzkich odruchów, nie wiedział ilu ludzi przekazuje wszystkie podejrzane sprawy władzom. Zrozumiał już jednak kult z wioski i to potajemne modlenie się w stodole. Wszystko nabierało sensu, wszystko prócz tego, dlaczego chcieli go dopaść. I to wcale nie oficjalnie. Czy to możliwe, że kiedyś dla nich pracował?
Splunął, wyrzucając tę myśl z głowy. Nawet jeśli, to nie zamierzał wracać. Na razie zakupił porządny kołczan i dokupił strzał, wieszając go sobie u pasa i zapełniając. Potrzebował też krótkiego miecza, broni znacznie pewniejszej od noża, który dostał od staruszków. O ile jednak łuk mógł wyjaśnić łowiectwem, to jak wyjaśnić miecz? Czy posiadanie takiej broni w tym kraju jest dozwolone? Irytująca niewiedza! Nie miał pojęcia kiedy także nadarzy się kolejna okazja, więc zbliżył się do jednego z handlarzy magicznymi świecidełkami, najpierw mocniej owijając się płaszczem i wyglądając jak zwykły kmiotek, albo co najwyżej wędrowny handlarz bydłem.
- O panie, magia? To dozwolone? - otworzył szeroko oczy, udając zaskoczenie. - A umiecie panie także dowiadywać się, co to za magia w nich siedzi? A może jest tu jakiś czarodziej, zawsze chciałem popatrzeć na pracę czarodzieja.

Kołczan wypełniony dwudziestoma strzałami udało mu się zakupić w zaskakująco korzystnej cenie jednej złotej monety. Krótkie miecze również nie wydawały się jakimś specjalnie rzadkim towarem, miało je aż trzech z wystawiających towary kupców. Z tego, co widział to jakością różniły się nieznacznie, ceną też, kosztowały bowiem od dziesięciu do trzynastu sztuk złota. Poprzyglądał się trochę transakcjom przy stoiskach, dostrzegając, iż handlarze mający wybierać się dalej na południe nabywali najróżniejszą broń bez ukrywania się przed strażnikami, zapewne było to więc dozwolone. Najwyraźniej zagrożenia czekające między Źdźbłami, a Macini były na tyle poważne, iż podróżującym, mimo obowiązkowej eskorty żołnierzy pozwalano też dozbroić się we własnym zakresie.
- Dla tego, kogo stać, dozwolone! - zadrwił handlarz w odpowiedzi na pytanie łotrzyka. - Czarodziej jeden jest. Siedzi jednak w siedzibie zarządcy i niechętnie się stamtąd rusza. Ostatnio musiałem mu zaoferować aż dwadzieścia złotych monet, tylko po to by podniósł szanowny mistrzowski zadek i spojrzał na moje przedmioty!. Ale trza przyznać, że oko ma, w mig mi wszystko opisał. - wskazał dumnie wyłożone na drogich skórach przedmioty. - Może zechcecie nabyć eliksir leczący rany za jedyne 50 sztuk złota, bądź tę wspaniałą zaklęta strzałę, która po uderzeniu w cel potrafi go uśpić? Jedyne 130 złotych monet!
Gdy tak stał i gadał z kupcem nagle poczuł instynktownie, że ktoś mu się przygląda. Odwrócił się napotykając spojrzenie stojącego nieopodal kapłana Asmodeusa. Świętobliwy mąż uśmiechnął się przebiegle od ucha do ucha, pokazując długą kapłańską lagą, by się do niego zbliżył.
- Cholera.
Ciche mruknięcie pod nosem nie było przeznaczone dla nikogo, ale zbliżanie się do kapłanów, jeszcze na dodatek takich, nigdy nie było tym, co lubił. Czuł to w kościach. Teraz nie miał wyjścia, nie miał ochoty okazać "nieuprzejmości", przynajmniej nie do momentu, w którym się zdradzą, że wiedzą kim on jest. Obecnie uznał, że skoro nie było na niego listów gończych, znaczyło to, że informacje takie posiada niewielu wtajemniczonych. Oby nie było to błędne przypuszczenie. Podziękował kupcowi, od którego nie zamierzał nic kupować i ruszył do kapłana, skłaniając lekko głowę. Nie miał pojęcia jak powinien się zachowywać przy przedstawicielu tej religii.
- Wzywałeś mnie, świątobliwy?
- To nie ja cię wezwałem!
- zagrzmiał kapłan jak z mównicy. - To twój pan Asmodeus przywiódł tu ciebie i wskazał mi za sprawą swej piekielnej przenikliwości!
Wycelował w niego zakończoną pięcioramiennym symbolem laskę.


Powietrze wokół pentagramu zdawało się wrzeć, od nagłego skwaru i smrodu siarki zakręciło się łotrzykowi w głowie.
- Nasz pan wskazał mi ciebie, albowiem w swej nieskończonej mądrości uznał, iż jesteś odpowiednią osobą do służby.
Kapłan zmierzył go przeszywającym spojrzeniem, powoli odsuwając zakończenie lagi od jego twarzy.
- Dzisiaj nad ranem część niewolników obezwładniła pilnujących ich żołnierzy i uciekła we wschodnie lasy. Ci parszywi mali nieludzie sprzeciwili się porządkowi narzuconemu tej krainie przez jej władców i za to muszą ponieść zasłużoną karę! Wraz z innymi Wybranymi stawisz się za cztery godziny przy siedzibie Zarządcy i rozpoczniecie łowy. Jeśli uda wam się zgładzić uciekinierów przed jutrzejszym świtem otrzymacie liczne nagrody i błogosławieństwo Asmodeusa, które sprawi, że jego wierni wyznawcy będą postrzegać was jako sobie równych!
Idiota. Bezmózgi kretyn wierzący w coś, za co powinien stracić łeb. Myśli przenikały przez głowę Davida, który jednocześnie próbował wyglądać na porażonego wielką łaską.
- A co jeśli nie będę mógł się stawić? Jestem tylko zwykłym podróżnikiem i handlarzem, nie posiadam zdolności tropienia po lasach.
Postanowił dowiedzieć się wszystkiego, co groziło za taką niesubordynację. Potem rzecz jasna i tak zrobi swoje, ale to pomagało dostrzec pole do manewru.
Kapłan zdziwiony uniósł brew.
- Zostałeś wybrany przez mego Pana. Każdy, kto przeszkodzi ci w stawieniu się w porę, byś mógł wykonać jego wolę zostanie okrzyknięty Jego wrogiem. Jeśli sam zawinisz, sam poniesiesz te konsekwencje. - uściślił bez emocji, jakby było to najoczywistszą rzeczą na świecie.
Świat był dziwny. Czy kiedyś miał tyle siły i taką pozycję, by wsadzić mu to "wybraństwo" głęboko w tyłek i jeszcze nim pokręcić? Teraz na pewno nie miał, a w sumie nawet chciał w pewnym sensie się tym zająć. Pewnie nie znosili wiadomości o niepowodzeniu, ale kto mówił, że David miał zamiar im jakieś wieści przekazać. Wycofał się rakiem, wiedząc już, że musi na przyszłość starannie unikać tych nawiedzonych sukinsynów. Kupił po drodze krótki miecz wraz z pochwą, przekazując kupcowi jedenaście złotych monet. Było to warte swojej ceny, dodatkowo nie miał zamiaru kraść nic w tej osadzie. Potem miał zamiar odszukać dziewczyny, aby przekazać im niezbyt fortunne wieści, być może jednak mógł wykorzystać to także na swoją korzyść. Naramienniki i tarcza wydawały się magiczne, być może dopuszczą go do maga, gdy powie, że jest jednym z tych, którzy mają ruszyć za niziołkami i identyfikacja tych przedmiotów niezbędna mu jest do tej misji. Ciekawe czy Drusilla mogłaby nauczyć się takiego czaru? Musiał ją o to spytać.
 
Sekal jest offline