Mierzwa na przywitanie von Antary chciał wstać, lecz ból świeżo połatanych ran przywołał go do porządku. "Nie dzisiaj zapaleńcze, może pojutrze" - zganił sam siebie w myślach.
Obawiał się tego spotkania, układał sobie fragmenty historii w myślach w taki sposób, aby uniknąć stosu. Kozak nie chciał umierać w płomieniach. - Witaj, Panie mój - wycharczał i splunął krwią do miednicy leżącej na podłodze. Przysłuchiwał się tłumaczeniom Gottriego i potakująco kiwał głową.
- Jest tak jak mówi krasnolud. Obiecaliśmy Ci ubić Bestię, Bestia ubita. Razem z nią poległ czarnoksiężnik. Zwał się Grass, doktor Grass. Szkoda, żeś jednak nie powiedział nam o zatargu z von Kytke. Byłoby łatwiej - wpił wzrok w potężnego rycerza. - Oszczędzilibyśmy parę niewinnych istot. A tak błądziliśmy jak dzieci we mgle.
Podjął po chwili spokojniejszym tonem.
- Wiedziałeś Panie, że przed von Kytke ktoś inny miał prawa do Ostermak? Teraz jest po sprawie, oszalała Monika, siostra doktora Grassa zginęła podczas oblężenia - Mierzwa celowo pomijał udział jednego ze swych kamratów. Jego wiara w Starego Sępa nie pozostała niezachwiana. Zresztą za to co zrobili czekał ich stos - Rozmawialiśmy z nim przed śmiercią zanim umarł z licznych ran. - Co do burmistrza Lipke, to nie wiem jak zginął. O Larsie jego prawej ręce nic mi nie wiadomo. Musisz jednak wiedzieć - Dmuch ściszył wydatnie głos, tak by tylko stary rycerz, gdy się pochylił usłyszał - jego syn poległ. Nie zdołaliśmy go ocalić, choć nie powiem mogliśmy, ale wtedy czarnoksiężnik by uciekł.
Zmęczony Kislevita przymknął oczy. Był naprawdę zmęczony.
"Półprawdy wyczerpują, nawet w dobrej sprawie ratowania własnego tyłka, jednak i tak to ponad moje siły Ursunie. Ale tak trzeba było..." - uznał w myślach kozak. |