Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2012, 22:51   #5
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Nim padł nieprzytomny żył w amoku nie wiedząc co dokładnie robi i jak. Kolejny błąd przy użyciu magii. Wyższa konieczność. To od innych dowiedział się o swojej roli w ubiciu poczwary, może to nawet on tym wbiciem jej miecza w łeb ją zabił. Albert Flick zabójca bestii brzmiało dobrze. Gdyby nie to, że cała klata piersiowa go bolała od potężnego uścisku bestii.
Jego stan nie był aż tak krytyczny, mówił i oddychał z trudem ale ruszać ramionami mógł. Z trudem wyprosił o pergamin i inkaust jakby miał testament sporządzać. Jednak nie to mu było w głowie i po kilku bolesnych próbach zdołał przyjąć pozycję umożliwiającą pisanie bez bólu, innego niż ten przy oddychaniu. O swoje rany się nie pytał. Nie wiedział czy to tylko rany powierzchowne czy żebra ma złamane wolał tego nie wiedzieć. Zastanowił się i przyłożył pióro do materiału. Chwilę zastanowił się nad zasadami pisowni w języku klasycznym i zaczął pisać. Lepiej by nikt niepowołany przeczytał jego listu.
Magister Johan Stein, kolegium światła.
Szanowny magistrze! Jak po ostatniej mojej wyprawie choć nie była ona z twojego polecenia i po tej chciałbym panu wysłać pisemny raport z tego co wydarzyły się w Ostermark i co tutaj z twych rozkazów poczyniłem.
Przybyłem na zamek Magnusa von Antary i tam z najemnikami, córką jego wasala Klarą z rodu Sterczów oraz krewnym wyżej wymienionego Siegfriedem z tego samego rodu, czarodziejem stworzyliśmy grupę wysłaną by nie tylko orężem powstrzymać bestię nękającą miasto jak i tereny przyległe ale też wytropić kto za jej poczynaniami stoi.
Pierwszy trop wiódł to niejakiego „czarnego proroka” Iskarioty, który wykorzystał zamęt siany przez kreaturę do założenia własnego kultu. O nim samym wiem nie wiele, został zabity w okolicznościach mi nie znanych. Jednak nie uważam tego za istotne bowiem to nie on stał za całością spraw. Nim przejdę dalej napomnę o kwestii o doniosłym znaczeniu. Z Siegfriedem odnaleźliśmy i zbadaliśmy „skrzynkę” o magicznych właściwościach. Z naszych badań nie wiele wynikło z racji braku czasu na dogłębne zbadanie sprawy. Przypuszczalnego celu skrzynki dowiedzieliśmy się później. Chciałbym by mój kolega, może nawet przyjaciel podpisał się razem z mną pod tym raportem jednak poległ w walce jako prawdziwy czarodziej, walcząc z chaosem i jego złem.
Prawdziwymi mistrzami marionetek okazali się miejscowy szlachcic von Kytke, chcąc odzyskać władzę nad miastem i pozornie pracujący dla niego tak zwany doktor Grass, przedstawił się jako Jakub von Schohenbaum, uczeń samego mistrza Angusa Metzeldera waszego mentora. Z pewnością jesteście wstanie zweryfikować prawdziwość tych twierdzeń. Jeżeli Jakub był waszym przyjacielem z czasów studiów składam kondolencje gdyż został czarnym magistrem i zginął od trucizny. W swoich badaniach doszedł do wniosku, że skrzynka może leczyć mutacje. Przy zastosowaniu metod nie łamiących cywilizowanych zasad używania magii! Zamierzam odnaleźć jego zapiski i przywieźć do dalszego zbadania przez mądrzejszych niż ja.
Zaś von Kytke wynajął barbarzyńców, z wyglądu norsmenów, czczących chaos do zdobycia miasta. Dowiedzieliśmy się tego od umierającego „doktora” jak i faktu, że pracowali dla niego mutanci zdolni zachować swoją świadomość i wysłał ich do walki z Kytkem. Powodów nie omówię gdyż nie są kluczowe a pisanie z powodu ran sprawia mi ból. To jest dowód rozstrzygający dawny spór czy mutacje są wynikiem pogrążenia się w chaosie czy na odwrót. Z słów umiejącego wynika, że człowiek dotknięty mutacją pozostaje nim i sama mutacja pcha go w stronę chaosu zupełnie tak jak twierdził magister Anzelem w swojej pracy!
Wiedząc o spodziewanym ataku pognaliśmy do miasta i pomogliśmy w jego odparciu. Udało nam się przy ciężkich stratach, właśnie wtedy poległ Siegfried, wyżej wymienieni „inteligentni” mutanci wedle mojej wiedzy polegli w bitwie więc nie mogą być żywym dowodem.
Wszystko co potrzebne zamierzam wam i mistrzowi Angusowi dostarczyć. Z racji, że była to ostatnia prośba umierającego proszę o przekazanie tych wieści Metzelderowi.
List ten zamierzam wysłać przy pomocy Magnusa von Antary nim sam wydobrzeje i mam nadzieje, że dotrze do Altdorfu szybciej niż ja. Z racji bezpieczeństwa sporządziłem go w języku klasycznym, wersję napisaną reikspielem z podpisami tych z kompanii którzy znają pismo (o ile tacy jeszcze żyją) mam nadzieję móc przedstawić wam do rąk własnych osobiście.


Z wyrazami szacunku, wasz podopieczny,
Albert Flick
Niech bogowie strzegą Imperium!


Rycerz żądał wyjaśnień a Albert nie chciał mówić. Felix i tak powiedział wiele. Więc mógł sobie oszczędzić chociaż mówienia wszystkiego jeszcze raz.
-Znasz język klasyczny?-Spytał swojego imiennika.- Spisałem raport do magistra Steina, tam jest zawarte wszystko co uznałem za stosowne. Mówienie sprawia mi ból. - Nie aż taki, że niedomagał ale jednak jeżeli może uniknąć nieprzyjemności to czemu by tego nie zrobić? Szybko przemyślał czy nie zdradził w dokumencie zbyt wiele dla uszu Antary ale chyba nie.- Chciałbym też byście zapieczętowali i wysłali ten list do Altdorfu nim sam będę mógł udać się w dłuższą podróż. Gdzieś przy sobie mam daną mi pieczęć na taki wypadek, żeby Stein wiedział, że to ode mnie.
 
Matyjasz jest offline